Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

piotr_bzyk

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    32
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez piotr_bzyk

  1. temat drążyłem w ubiegłym tygodniu. Wyłączenie ziemi z produkcji rolnej kosztuje od 291 do 437 tyś za hektar, zależnie od klasy ziemi. Bezpłatnie możesz odrolnić 5 arów na których musisz zmieścić dom wraz z podjazdem itd.
  2. nie do końca masz rację. Projekty różnią się od siebie również rozkładem i wielkością pomieszczeń, metraże w poszczególnych wersjach różnią się nawet o 40 metrów. Dlatego szukam kogoś kto miał styczność z tym projektem.
  3. Cześć. Szukam osób które budowały dom według projektu https://www.extradom.pl/projekt-domu-dom-przy-alabastrowej-3-KRK1282 . Projekt bardzo nam się spodobał i chętnie zasięgnę języka u osób które mają z nim doświadczenie.
  4. Podobno wagner W400 może nie dać rady przy gęstych farbach lateksowych. Mam wagnera 575, kosztował około 700zł i przy rozcieńczeniu farby o 10-20% bez problemu da się malować. Co do oklejania to jest trochę więcej niż w przypadku wałka, do taśmy musimy dokleić jeszcze papier żeby nie pomalować okien, parapetów itd. Szybkość pracy- pokój 10m2 malowałem 26 minut, na spokojnie, czas liczony łącznie z uzupełnianiem zbiornika na farbę. Dodatkowym plusem pistoletu jest to, że w przypadku starego budownictwa, podczas malowania wałkiem, powłoka potrafi odkleić się od ściany, przy pistolecie tego nie ma. Jeśli masz sporo do malowania a nie chcesz spędzić przy tym dwóch kwartałów to moim zdaniem warto.
  5. Forum murator to jest jakaś tragedia. Siedziałem już na niejednym forum i takiego wysypu frustratów i Januszy nie spotkałem nigdzie. Forum na którym merytoryczna dyskusja praktycznie nie występuje, zamiast tego mamy bezcelowe, publiczne leczenie kompleksów i przekonywanie, że przy czyimś tam domu trawa jest najbardziej zielona. Każdy kto śledził ten temat choć jednym okiem, z pewnością zauważył, że wartościowych i przydatnych treści można z całego wątku wyciągnąć może z 3 strony- reszta to bełkot. PS. Jakim cudem, mając do dyspozycji setki internetowych słowników i edytorów tekstu, co niektórzy mogą robić tyle byków ortograficznych? Ortografia jest garniturem w internecie, niektórzy zamiast garnituru wybrali gumofilce i ortalionowy dres.
  6. Zaraz odwróci kota ogonem i wyjdzie na to, że tylko frajerzy płacą.
  7. Aha. Zaraz zadzwonię do administracji i zapytam dlaczego golą kilka stów za każde mieszkanie. Wydawało mi się, że za utrzymanie budynku, osiedla itd. Od dziś nie płacę.
  8. Aha. Jeśli istotą sporu jest nazewnictwo to ja tą dyskusję odpuszczam. Nabijanie postów nie jest moją życiową misją.
  9. Mieszasz kolego. Wynajmując mieszkanie, najemca zobowiązany jest wnosić opłaty za wynajem+ czynsz do administracji, do tego oczywiście opłaty za media. Nie spotkałem się z żadnym właścicielem który, płaci cokolwiek za najemcę. Poza tym, zbaczamy z tematu, rozmowa o mieszkaniach odnosiła się do mieszkania które zamieszkuje właściciel, nie było mowy o wynajmie.
  10. Czynsz administracyjny owszem. Nie płacisz tylko za wynajem.
  11. Zależy od sytuacji. Jeśli ktoś chce działkę w mieście i dom 200 metrów to mu się nie opłaci. Sytuacje są jednak różne. Wydaje mi się, że jak ktoś np. ma już działkę i potrzebuje małego domku to diametralnie zmienia sytuację.
  12. Słuszna uwaga. Co zaoszczędzi się na racie kredytu, trzeba oddać w czynszu. I koło się zamyka. W tym momencie za mieszkanie około 60 metrów w mieście gdzie wynajmuję czynsz wynosi około 600-700zł, w zależności od dzielnicy. Od nowego roku w górę idzie fundusz remontowy, śmieci, prąd i nie wiadomo co jeszcze. Opłaty wzrosną zapewne o 50-100zł za mieszkanie. Co do remontu domu- w ciągu wspomnianych wcześniej 20 lat, oddajemy spółdzielni w czynszu około 140 tyś zł, na drobny remont chyba starczy. Gawel ma rację, rata za dom może okazać się niższa niż rata za mieszkanie+ czynsz do administracji.
  13. Wiadomo, że dom kosztuje ale powiedzcie czy mieszkanie jest tanią alternatywą? W moim regionie za mieszkanie około 60m2 w mieście 50 tyś mieszkańców kosztują od 270 tyś zł. w stanie do remontu, bądź około 330 za deweloperkę. Pomijam tutaj kamienice. Przecież z remontem/ wykończeniem to też są kolosalne pieniądze.
  14. Ustalmy kilka spraw bo tego p***dolenia nie da się już czytać. Po pierwsze- jeśli ktoś chce przepchnąć tezę, że w Pl żyje się tak samo dobrze jak pracując na analogicznym stanowisku ale w bogatszym kraju, znaczy, że albo jest ignorantem albo kiedyś wyjechał, nie pykło mu i teraz sam przed sobą musi się oczyścić, wmawiając wszystkim wkoło, jaki to z niego bohater. Jak kupicie tombak w cenie złoto od grubego cygana na stacji benzynowej, też będziecie przekonywać wszystkich, że jednak było warto? Jesteśmy biedni, golą nas na każdym kroku, dymają na podatkach, robią z naszego kraju śmietnik- to są fakty. I nie mówię tutaj o kimś tam ale o sobie również, przecież skoro tutaj mieszkam, znaczy, że mnie również ktoś dyma. Mam jednak tego świadomość i nie próbuję na siłę tutaj udowadniać, że Polska to super kraj, bo to nie prawda. Tak jak wspomniałem w którymś z moich postów- pomiędzy Pl a bogatymi krajami Europu jest bardzo duża różnica ale nie przepaść. Pewnie zaraz ktoś wyjedzie z wykresem świadczącym, że w Polsce prawie najtaniej, że tutaj kilo pasztetowej trzeba położyć 20zł a w Szwecji czy UK ta sama pasztetowa (a nawet gorsza) kosztuje prawie 22zł. Te wykresy można śmiało wydrukować, zabrać ze sobą do WC i tam ich użyć. System pieniężny ma do siebie to, że 20 to czasem więcej niż 22. Tutaj nie liczy się tylko cena jednostki (kilo pasztetu, jednostka prądu, plaster mortadeli czy litr benzyny) ale również "cena kapitału" określana jako "siła nabywcza pieniądza". Tutaj często okazuje się, że dla statystycznego Polaka zakup jego taniej pasztetowej za 20zł to spore wyzwanie dla jego portfela, a bogaty Europejczyk tą drogą pasztetową za 22zł karmi psy bo nie jest to dla niego żaden wydatek. Podane liczby są oczywiście użyte tylko dla przykładu i mogą znacznie odbiegać od realiów rynkowych. Podkreślę po raz wtóry, nie chcę nikogo obrażać, ja również tutaj żyje, to o czym napisałem dotyka mnie w równym stopniu jak każdego kto tutaj mieszka. Tylko, że mam świadomość tego jak jest i nie nazywam tombaku złotem. Po drugie- jeśli ktoś zdecydował się emigrować za rublem/ euro/ dolarem i wydaje mu się, że może się teraz śmiać z każdego kto mieszka w ojczyźnie, oznacza, że kompleksy ma wyższe od zarobków. Oczywiście, emigrując możemy zarobić więcej, możemy coś odłożyć ALE są ludzie którzy życie tutaj, kontakt z rodziną, swoje cztery ściany cenią bardziej niż cyferki na koncie w banku. Inaczej na pracę poza krajem zaopatruje się młody singiel, inaczej głowa rodziny. Słyszałem kiedyś termin z którym nie sposób się nie zgodzić, któryś z moich znajomych emigrujący od lat, powiedział, że jego dzieci to takie "Eurosieroty" i to czy ojciec jest w domu czy go nie ma, jest im absolutnie wszystko jedno. Jak myślicie, czy zyskał coś na swojej emigracji? Pewnie tak, pytanie tylko czy było warto. Może i zarabiacie więcej niż koledzy w Polsce, w banku możecie zyskać, w życiu stracić o wiele więcej. Ten temat podzielił się na dwa fronty, mogliśmy przeczytać kilka ciekawych zdań, trochę bredni, całą lawinę zarzutów i licytacji. Sporo było o życiu tutaj, o zarobkach tam. Usłyszeliśmy też całkiem sporo o tej złej polskości, zazdrosnej, nieprzychylnej, zaborczej, tej o której żadne z nas nie chce pamiętać. Szkoda tylko, że w tym ogniu walki wylazło na wierzch całe k***stwo które tak bardzo chcieliśmy ukryć. Szukanie swojego chama, kogoś na kim możemy się wyżyć, budując przy tym swoją pozycję i poczucie słuszności podejmowanych przez nas decyzji, stawianie siebie na szczycie podium i plucie, obojętność na czyjeś racje i przeświadczenie o własnej nieomylności. Szkoda, że za tymi wielokrotnie wspominanymi podwyżkami, sukcesami, dolarami i nowoczesnością w domach, nie poszła kultura i ogłada. Jeśli mamy dyskutować w takim tonie, lepiej nie rozmawiać wcale. Nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy tacy sami, bez względu na to gdzie mieszkamy i czym się zajmujemy. Nikt z nas nie jest ani lepszy ani gorszy.
  15. Zależy kogo pytasz. Jedni zazdroszczą Ci tych 50 kWh, inni śmieją się z Ciebie boś biedny. Mam za sobą zarówno temat emigracji, teraz dorabiam się w kraju. Spędziłem kilka ładnych lat zarabiając w różnych krajach i wiesz co? Dziś uważam, że były to lata stracone. Oczywiście, pieniądze zarobione za granica pomogły mi po powrocie do kraju ale nie były niezbędne. Gdybym kilka lat temu miał taką wiedzę jak dziś, rzuciłbym ten zagraniczny miód już dawno. Zachowajmy w tym wszystkim rozsądek. Wytykasz komuś jakieś cechy ujemne, kilka postów później sam je pokazujesz. Przecież nie o to w tym wszystkich chodzi. Każdy ma jakieś założenia, cele i dochodzi do nich inną drogą. Dlaczego na siłę chcemy pokazać swoją wyższość? Nie wygrywa ten który za godzinę pracy kupuje w sklepie więcej. Zwycięzcą zawsze będzie ten kto czuje się dobrze ze swoim życiem, nie musząc nikomu udowadniać, słuszności swoich wyborów. Staram się wypowiadać w sposób mało zaczepny ale Twój post ma właśnie taki charakter i jeśli mam być zupełnie szczery to coś należy zaznaczyć. Jeśli w Polsce za godzinę kupiłeś 12 kWh, za granicą kupujesz 50 znaczy, że poza walutą w którą zarabiasz, nie zmieniłeś niczego. Jeśli np. ktoś pracuje w Polsce jako magazynier, ma motywacje do nauki lub podnoszenia kwalifikacji i wyjeżdża za granicę jako fachowiec, lekarz czy inżynier- szacunek dla niego. Jeśli jednak ten sam magazynier wyjeżdża za granicę po to żeby z jednego molocha pracować dla innego, jaki jest to sukces? Do takiego wyjazdu wystarczy dowód osobisty, nie potrzeba języka, wykształcenia, ambicji. Zarabiasz 50 kWh w ciągu godziny- oczywistym jest, że nie jesteś ani lekarzem ani inżynierem. Myślę, że wykonujesz słabo płatną pracę. Chwalisz się dobrymi zarobkami które de facto są odbiciem kondycji społecznej, tego, że od lat dane społeczeństwo potrafiło stworzyć na tyle silną gospodarkę, że możesz tyle zarabiać. Nie ma to nic wspólnego z osobistymi osiągnięciami, karierą czy zdolnościami. Nie traktuj tego jako atak, sam do niedawna myślałem podobnie, z czasem to przechodzi. W swoim poście masz też dużo racji. Polacy są narodem który daje się golić, pozwalamy sobie robić rzeczy które w innych krajach nie występują. Jesteśmy wyzyskiwani zewsząd, nie wnosząc słowa sprzeciwu. Polska jest krajem pretendującym do miana kraju nowoczesnej Europy ale ustrojowo i mentalnie cały czas jesteśmy dzielnicą Rosji. Ale smęceniem na forum tego nie zmienimy. Ambitni bądź pracowici nawet tutaj potrafią sobie całkiem dobrze radzić. Nie szukajmy problemów tylko starajmy się je rozwiązywać.
  16. zyhu- widzę, że próbujesz brylować w dyskusji, rozczaruję Cię jednak, że wyjazd za granicę w tych czasach nie imponuje już nikomu. Zachowujesz się jakbyś był jedyną osobą, której udało się wyjechać i teraz ma monopol na zagraniczne opowieści i prawdy objawione. Mogę Cię rozczarować ale wyjechać i wyrobić sobie opinie o emigracji może dziś każdy. Ba, nawet coraz więcej krajan posługuje się językiem obcym i wie co wokół nich się dzieje. Sam zjeździłem kawał świata, mieszkając/ pracując w wielu krajach i opowieści o tym, jaka ta zagranica miodem i mlekiem płynąca, mogą dziś robić wrażenie tylko na osobach które zagranicę widziały tylko w telewizji. Zarobki w rajach którymi jesteś tak zachłyśnięty były przepaścią ale lata temu. Rozumiem Twoją ekscytację tym jak żyje się TAM (Zurych przewija się w Twoich wypowiedziach co rusz), sam na początku swojej kariery z wyjazdami byłem zachłyśnięty zarobkami, poziomem życia itd. ale im dalej w las... Szybko okazuje się, że siła nabywcza pieniądza w rajach jest fajna ale w pl, jeśli tam chcesz żyć jak człowiek, nie poszalejesz z oszczędnościami. Wspomnę słowa znajomego z Norwegii który podsumował to niezwykle zręcznie "Korony są dużo warte, ale nie tutaj.". Jasne, mielonki, system robota- dom, wynajmowanie jednego pokoju z 4 kolegami pozwala oszczędzić ale czy po to wyjeżdżamy aby stać się dziadami? Niestety, najczęściej tak. Pracując w jednej z firm, zabawna była historia Polaka którego powinęli do szpitala z powodu niedożywienia. Historia z pozoru mało rozrywkowa ale zrobiło się śmiesznie, kiedy inny kolega, mieszkający w jednym mieście z tym wychudzonym pozerem powiedział skąd wzięła się jego choroba. Okazało się, że pan chudy jest typem emigranta który za granicą żyje na skraju nędzy ale w Polsce ma BMW X5, jak tylko przyjeżdża na urlop albo święta, kiedy zabiera kobietę na zakupy, sam siedząc w swoim czaderskim aucie z otwartą szybą, przecież wszyscy muszą go widzieć. Ot taki biznesmen na wyjeździe. Podobne przypadki można mnożyć ale po co? Kiedyś, będąc świeżo po szkole, uważałem, że osoby na emigracji są zaradne i mają fajnie, że nie pracują w Polsce. Kiedy zacząłem wyjeżdżać, karta szybko się odwróciła. Dziś uważam, że wyjazd nie jest powodem do przechwałek, wyjechać może każdy, bez szkoły i kwalifikacji, pracując nawet za minimum w bogatym kraju w Pl można udawać, że jest się kimś. Cenię za to ludzi, którzy dobrze radzą sobie tutaj, mimo wszystkich proroków i narzekaczy robią swoje z dobrym skutkiem. Z Twoich wypowiedzi wynika, że nie do końca taki z Ciebie Szwajcar jak byś chciał, raczej pracownik na kontraktach jeżdżący od prawa do lewa za groszem- taka to wolność w której masz dzień na spakowanie walizy i wyjazd tam gdzie ktoś Ci wskaże. Rozumiem Twoją awersję do wszystkiego co związane z kredytem i pieniędzmi pożyczonymi itd. Poznałem kilku kontraktowców którzy mieli identyczny tok rozumowania- w pewnym wieku uświadomili sobie, że czas który przepracowali na kontrakcie (nomen omen kontrakt to umowa śmieciowa), nie daje im nic poza gotówką tu i teraz. Nie mieli zapewnionych emerytur, ubezpieczeń, zdolności kredytowej również. Kredyt (poza konsumpcyjnym), traktowany jako narzędzie a nie cel nie ma w sobie niczego złego. Jeśli dzięki pieniądzom z banku możemy inwestować, rozwijać się, optymalizować koszty czy zarabiać to co w tym złego? Świat się zmienia i trwanie w przekonaniu "jak ja swoimi rencyma zarobię to wiem, że moje", trochę się zdezaktualizowało. Co do kredytów na cele mieszkaniowe- jest to najważniejsza z potrzeb rodziny, każda sytuacja jest inna i nie każdy może siedzieć do 50 roku życia kątem u cioci i ciułać na swój kawałek podłogi. Pojawiła się dyskusja na temat, że jeśli nie stać kogoś na dom, niech kupuje mieszkanie. Pojawili się herosi którzy załatwiają mieszkania 60m2 za 200 tyś, inni mają na pęczki mieszkań za 2 tyś za metr. Sugerujecie się chyba cenami na byłym pegeerze w walącej się ruinie. W ubiegłym tygodniu, mój znajomy kupił mieszkanie w deweloperce za 5,5 tyś od metra, miasto średniej wielkości. W większych miastach, mieszkania w tej cenie sprzedają się błyskawicznie, ceny transakcyjne są dużo wyższe niż rzeczone 5,5 tyś. Oszczędzanie gotówki- gratuluję rozeznania. Poczytajcie trochę o inflacji, szacuje się, że Polacy w skarpecie trzymają łącznie 800mld zł, zakładając optymistyczną inflację, stracili w ciągu roku 20 mld. Biorąc pod uwagę rokowania inflacyjne, za 10 lat każda oszczędzona złotówka będzie warta 78 groszy. W oszczędzaniu nie ma nic złego ale zadbajcie przy tym o ochronę swojego kapitału. Nieruchomości (w przeciwieństwie do makulatury) opierają się inflacji, wyobraźmy sobie 100 letnią kamienicę- ktoś zarabia na niej od wieku. Ile warte są pieniądze które ktoś oszczędził 100 lat temu? Straszenie jeden drugiego "a bo jak mi kto nie zapłaci", "w Uwadze było, że ktoś miał problem z lokatorami", "a bo mi mieszkanie zniszczą" są ślepą uliczką. Kapitał ma pracować na nas, nie na odwrót. W tej chwili mam nie jedną czy dwie osoby którym wynajmuje. Mam kilkudziesięciu lokatorów i ani jednej przygody z brakiem płatności. Jasne, zdarzały się incydenty z uszkodzeniami sprzętów ale na to też są sposoby. Strach i forumowe mądrości bardziej szkodzą niż pomagają. PS. Co do szczęśliwych i uśmiechniętych Szwajcarów. Im bardziej rozwinięte społeczeństwo, tym większy problem i rozprzestrzeniającą się depresją. Nie są to moje subiektywne odczucia tylko wyniki badań. Polska jest znacznie poniżej średniej Europejskiej. PS 2. Odsetek samobójstw na 100 tyś mieszkańców, jest w Szwajcarii znacznie wyższy niż w Polsce. PS 3. Polska nie jest fajnym krajem do życia ale pamiętajmy, że każdy kraj ma swoje demony a ceny nieruchomości w całej Europie są ogromne, więcej zarobisz, zapłacisz odpowiednio więcej.
  17. Kolejna prośba o opinie Pierwszy dom z lukarną https://www.archon.pl/projekty-domow/projekt-dom-w-lucernie-5-mba220e84674f2 Kolejny ze zwykłym dachem https://www.archon.pl/projekty-domow/projekt-dom-w-malinowkach-7-mfd2238e130ec9 Czy budowa lukarny jest bardzo kosztownym wyborem? Mam świadomość, że są to zupełnie inne projekty ale posługuję się nimi tylko w ramach przykładów, sednem pytania jest kosztowność lukarny.
  18. Co do rolet- wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie na tego typu wybory ale po przeczytaniu dyskusji na pewno będę pamiętał żeby przemyśleć to na odpowiednim etapie budowy
  19. tutaj jest ten kłopot lub to szczęście ( ), że działkę dostałem więc nie bardzo miałem wybór. Jest trochę tak jak mówisz, w miejscowości w której mam działkę mieszkam od urodzenia, niewielka miejscowość, 20 km od miasta, znam uciążliwości mieszkania w takiej lokalizacji. Odległość stanowi barierę dla życia towarzyskiego i spraw codziennych, to na minus. Plusem jest to, że działka którą mam ma 50 arów przez co nie będę miał ograniczeń i praktycznie brak bliskich sąsiadów. Fakt, mogę sprzedać tą działkę i kupić za to 8-10 arów pod miastem i tam budować ale mieszkanie okno w okno z sąsiadami nie jest dla mnie. Wiadomo, że chciałoby się bliżej miejsc docelowych, miasto w którym pracuję oddalone jest od mojej działki o około 50 kilometrów, na szczęście do pracy jeżdżę raz albo dwa razy w tygodniu. Można znaleźć tyle samo plusów co wad. Równie dobrze, za kasę na budowę domu mogę kupić mieszkanie w dużym mieście i mieć wszędzie blisko ale nie wiem, że nie odnajdę się w bloku. Fajnie, że poruszyłeś tak ważną kwestię, związaną z działką. Jeśli nie dla mnie, na pewno przyda się nie jednej osobie która planuje budowę.
  20. jakie są koszty grzania PC skoro tak zachwalacie?
  21. Raczej się nie zrozumiemy. Pytam o optymalizację kosztów ponieważ z natury staram się otaczać się rzeczami które faktycznie są mi potrzebne, swirowanie przed znajomymi i rodziną przepychem, bramy na pilota, budowa 200 metrów dla dwóch osób itd to nie mój target. Tanio w moim rozumowaniu ma znaczyć rozsądnie, a mowa o kurnikach mieszkalnych mogą świadczyć co najwyżej o czyimś kompleksie A nie tym, że chce dziadowac. To trochę tak jak z drogimi autami które często kupowane są przez osoby które nie mają na nie pieniędzy. Ja mam tanie auto choć stać mnie na drogie i dom zbuduje taki jaki jest mi potrzebny a nie taki jakim chciałbym się chwalić.
  22. Jeszcze jedno pytanie. Oglądałem dziś trochę gotowych projektów i zastanawia mnie jedna rzecz. Wrzucę do porównania dwa projekty, pierwsze z brzegu. Pierwszy Projekt domu Dom w arnice: https://www.archon.pl/projekty-domow/projekt-dom-w-arnice-pd-m46a9b5b5e18d3 Drugi Projekt domu Dom w wanilii https://www.archon.pl/projekty-domow/projekt-dom-w-wanilii-m4ad8227d701b3 Jak to jest, że pierwszy z domów nie ma żadnych udziwnień, posiada prosty dach itd, natomiast drugi ma skomplikowany dach, lukarny, balkony itd., a ich cena SSZ podana na stronie jest bardzo do siebie zbliżona?
  23. Przepraszam, przeoczyłem. Czy testowałaś to rozwiązanie w praktyce?
  24. Ok, wiem już, że garaż w bryle domu sporo kosztuje. Co jeśli jednak komuś zależy aby garaż przylegał do bryły domu, czy jakąś alternatywą jest niski garaż przylegający z dachem płaskim?
  25. dzięki za podpowiedzi. Dlaczego m2 garażu kosztuje więcej niż m2 salonu?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...