Witam. Tak się złożyło, iż jakiś czas temu zakupiłem dom poniemiecki. Według właściciela wszystko miało być pięknie, podłogi "zrobione" etc. Jak się okazało podłogi na gruncie były do usunięcia - wilgoć, wapienny chudziak, szlaka, na tym wełna mineralna z rolki (sic!), po czym przyszła folia i podłoga drewniana. Po konsultacji z doświadczonym człowiekiem wszystko poszło precz, ale pojawił się problem. Na całości jest glina, na pewno jest jej 50cm - a znając życie to i więcej - i góry, doliny. Materiał z wierzchu jest przesuszony, spękany, dość twardy, pod spodem zupełnie plastyczny - łom wchodzi jak w masło. Pytanie czy ktoś może miał podobne doświadczenia i mógłby się podzielić zastosowanymi rozwiązaniami? Pomysł na to jest taki: - względnie wyrównać warstwę gliny, starając się jej zanadto nie naruszyć wgłąb; - nadsypać warstwą materiału (potencjalnie mieszanką piachu z cementem) i zagęścić; - na tak przygotowane podłoże wylać porządnego chudziaka; - wykonać posadzkę jak Pan Bóg przykazał - z izolacją przeciwwodną, termiczną i odpowiednio zdylatowaną. Proszę o pomoc, gdyż sam doświadczenie mam niewielkie, a i ze względu na koszta chciałbym w miarę możliwości wykonać to we własnym zakresie. Z dodatkowych informacji, które mogą mieć znaczenie - dom stoi koło 80 lat, co miał osiąść, już chyba osiadł, jest zdrenowany, do ponownego wykonania izolacji poziomej - stara jest ale papa się kruszy niczym krakersy. Dziękuję za odpowiedzi z góry.