To smutna historia, którą Pani opisała. Szkoda tylko że nie widzi Pani tam swojej winy i winny swojego męża, który we wszystko próbował wsadzić swoje dłonie. Nie jeździmy na poprawki po mężach klientek. Pewnie Panią zasmucę, ale na szczęście niewiele osób uwierzyli w te brednie i aktualnie mam kilkunastu stałych klientów, którzy zawsze są zachwyceni nasza pracą. A wie Pani dlaczego? Bo ich druga połówka nie próbuje zrobić coś za nas, prace spartolic i zwalić na kogoś. Jest nawet takie powiedzenie: narobić i na psa zwalić . Pozdrawiam