Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

chio93

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    7
  • Rejestracja

O chio93

  • Urodziny 07.02.1993

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

chio93's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. Brat nie ufa i twierdzi, ze przejme wszystko. Nie ma wojny miedzy nami, ale zaczyna nakrecac negatywnie rodzicow. Ja tak jak wspomnialem, rozumiem, ze kazdy ma obawy - tez pewnie bym mial na ich miejscu.
  2. Kaizen, niestety w punkt. Dzieki.
  3. przed 70. Panicznie boja sie, ze zostana bez dachu nad glowa lub ze ktores dziecko dostanie wiecej. Chcialbym znalezc takie rozwiazanie, zeby wszystkie strony (lacznie z bratem) byly zadowolone, ale dobrej woli brakuje. Coz, zycie.
  4. Proponowalem wspolnej pojscie do radcy prawnego/notariusza. Nie chca o tym slyszec.
  5. Gawel, dzieki za pomoc. Wyglada na to, ze to bardziej skomplikowane niz myslalem. Rodzice na pewno sie nie zgodza na umowe dozywocia, chyba musze odpuscic.
  6. Czyli co mam w takiej sytuacji zrobic? Jedyne zabezpieczenie, ktore mialoby sens to darowizna ze sluzebnoscia?
  7. Rodzice maja dom blizniak na duzej dzialce, w jednym mieszkaniu zyja oni, drugie stoi puste od 30 lat (po dziadkach). Dom generalnie stary, zaniedbany, ale sporawy (kazde mieszkanie 140 metrow) i w swietnej lokalizacji w Gdansku. Mieszkanie po dziadkach jest w stanie tragicznym i trzeba robic remont generalny (w zasadzie ze starego mieszkania zostanie cegla + dach, nic wiecej)- robocizna z materialem szacunkowo wyjdzie 180.000 PLN, a jeszcze do zrobienia kuchnia, umeblowanie, sprzety, szacuje calosc pod klucz na 240.000 PLN. Po przemysleniu postanowilem, ze zrobie ten remont i sie tam wprowadze z zona i dzieckiem. Rodzice blisko (zawsze to wzajemna pomoc, ja w opiece nad rodzicami, a rodzice nad wnuczkami), dobra lokalizacja, ogromna dzialka. Zeby mieszkac w podobnych warunkach musialbym wydac 5x tyle. Nie chce juz dluzej mieszkac w bloku, a z rodzicami mam dobre relacje. Niestety pojawil sie problem natury prawnej i nie wiem jak do tego podejsc. Nie chce pakowac sie z taka kasa w cos, gdzie z dnia na dzien moge zostac wyrzucony. Rodzice nie chca slyszec o zadnej darowiznie, testamentach, wspolwlasnosci. Mowia "no przeciez to bedzie twoje, nikt cie nie wyrzuci stamtad". Nie chca nadac mi wlasnosci, bo twierdza, ze jeszcze to sprzedam i oni beda mieli problem (blizniak stoi na wspolnej dzialce, jedna brama wjazdowa etc). Warto tu dodac, ze mam jeszcze brata lekkoducha, ktory lata po swiecie i baluje, rodzice obawiaja sie, ze jak cos mi przepisza, to "bede na wygranej pozycji po ich smierci, a oni chca to podzielic po rowno, a brat splaci moj wklad". Jedyne co oferuja na moje zabezpieczenie, to "dostaniesz meldunek i notarialne potwierdzenie, ze zrobiles remont na X kwote". Tak, jest mi przykro, ze w ogole maja takie obawy, ale juz sie do tego przyzwyczailem, to taki rodzinny paranoiczny tok myslenia, ze kazdy chce kazdego wydymac na kase. Czy sam meldunek i te notarialne potwierdzenie zapewni mi, ze nie bedzie mnie mogl stamtad nikt wyrzucic? Czy warto sie w to pchac czy sobie odpuscic?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...