Witam serdecznie.
Problem dotyczy kotła DEFRO Optima Plus Max 75, czyli urządzenia na węgiel, o mocy 75 kW, ogrzewającego kompleks hal w firmie. Kocioł współpracował z kominem murowanym, o wysokości ok. 8m i przekroju kwadratowym ok 240x240. Na jesień 2020 do komina został zainstalowany wkład żaroodporny (nierdzewny) o średnicy dostosowanej do wylotu z kotła i czopucha, czyli fi 220mm. W obecnie trwającym sezonie zimowym zaczął występować duży problem z "zarastaniem" pieca oraz czopucha sadzą, której są bardzo duże ilości. W konsekwencji, po dwóch - trzech dniach palenia, układ robi się mało drożny, co skutkuje brakiem możliwości osiągnięcia temperatury w obiegu większej, niż 30...40 stopni. Wszystko wtedy zaczyna się "kisić", a z kotła i czopucha płynie smoła, a w dalszej kolejności nagarem zarasta komin. Jako opału używamy węgla kamiennego, którego dostawca deklaruje, że inni u niego kupują i nie narzekają.
Kominiarz twierdzi, że przyczyną jest zła jakość węgla oraz utrzymywanie zbyt niskiej temperatury wody w obiegu, czego skutkiem jest niska temperatura spalin i kondensacja w całym układzie wymiennik-czopuch-komin. Fakt, że używana przez nas technika grzania może nie jest podręcznikowa, ponieważ rano staramy się nagrzewać obieg do ok. 50 stopni (dopóki piec nie zarośnie i się da), a dokładane jest wtedy, gdy organoleptycznie grzejniki zaczynają stygnąć, natomiast w godzinach popołudniowych pozwala się kociołkowi spokojnie wygasnąć. Kolejne uruchomienie następuje nad ranem i cykl się powtarza. W przypadkach większych mrozów kocioł pracuje także w porze nocnej, przy czym temperatura na obiegu raczej nie przekracza 35-40 stopni.
Zdaję sobie sprawę z tego, że gdy z temperaturą zejdziemy poniżej punktu rosy, to wszystko zaczyna się kisić, ale objaw taki mamy tylko w sytuacji, gdy piec zarośnie "kotami" z sadzy, więc zasadnicza przyczyna znajduje się właśnie w nadmiernym jej wytwarzaniu.
Osoba paląca w piecu twierdzi, że winny jest temu wkład kominowy, ponieważ na starym kominie przez 20 lat nie było takich problemów. Z tego, co pamiętam, to jednak problemy też były, lecz nie takie, jak w tym sezonie. Montaż wkładu mógł tylko spowodować uwidocznienie się problemu, na którego granicy balansowaliśmy. Wkład jest dostosowany wymiarowo do kotła, po krótkim rozgrzaniu w kominie jest ciąg na tyle silny, że przy załączonym wentylatorze nadmuchu i uchyleniu drzwi na wysokości rusztu, powietrze jest jeszcze wciągane do komory.
Tak wygląda czopuch po dwóch dniach palenia:
Kanały wymiennika (pionowe w tym kotle) po tych dwóch dniach zarastają tak, że w ogóle nie ma prześwitu.
Wentylator nawiewu dmucha jak zawsze, jego kanały są wyczyszczone.
Jak myślicie, co tu jest przyczyną?