Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

LowMan

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    34
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Dane osobowe

  • Miejscowość
    Wrocław

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

LowMan's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

17

Reputacja

  1. Nie do końca dobrze zrozumiałeś. Przede wszystkim nie robiłem tego sam tylko wziąłem do tego firmę, która zajmuje się usuwaniem szkód po kunach. Zdejmowane były niektóre dachówki, tak żeby zobaczyć pod którymi jest uszkodzona membrana. Jak była uszkodzona to była robiona odkrywka tak żeby odsłonić całe uszkodzenie. Jeżeli były nieczystości po kunie to były wyjmowane, pryskane i dopiero była w to miejsce wdmuchiwana celuloza i zakładana nowa membrana. Oczywiście lepiej byłoby zdjąć wszystkie dachówki, dać całą nową membranę, a na nią jeszcze siatkę i dopiero zakładać dachówki. Obawiam się tylko, że takie rozwiązanie kosztowałoby pewnie 3 razy tyle. No i trzeba by jeszcze znaleźć kogoś kto się tego podejmie, a niestety o ludzi chętnych do pracy jest dość ciężko. Oczywiście byłoby lepiej i porządniej wymienić całość, ale tak też działa, a pastuch pozostał włączony, więc się skutecznej rewizyty nie spodziewam. Jeżeli chodzi o zapach to nie czułem, a ani nie czuję nic w domu, ani na zewnątrz. Dopiero jak otworzyłem podbitkę, bo prowadziłem przewód żeby kamerę zasilić to tam jak "wsadziłem" nos to było czuć odór.
  2. Też tak słyszałem. Póki co cisza, chociaż klocki na ziemi na podjeździe widziałem, więc jakaś obecność musiała być.
  3. Przecież to po prostu pastuch elektryczny. I piszą o tym wprost na swojej stronie. Nic nowego. Co do skuteczności to polecam, bo u mnie dopiero elektrowstrząsy pozwoliły pozbyć się intruza. PS. Ale u mnie cieplutko po dociepleniu dachu! W nocy dzisiaj -1, ogrzewanie ledwo chodzi. W zeszłym roku krzywą (woda/zew.) miałem 20/20 do 60/-11. Teraz mam 18/20 do 55/-20 a komfort termiczny póki co pełen.
  4. Hehe, nie wiem czy jestem ekspertem, ale trochę przejść miałem. Kuna zdecydowanie woli wełnę: 1. w wełnie można się "czochrać", a podobno większość kun ma świerzb 2. w wełnie można robić tunele, bo utrzymuje kształt 3. z wełny można sobie uwić gniazdko Celuloza jest dość sypka i nic z tych 3 punktów nie da się nią zrobić. Co do pastucha w samochodzie to istotnie ciężko zamontować. Słyszałem, że kuny nie lubią chodzić po dość gęstej siatce, bo mają wrażliwe łapy (nie mam pojęcia ile z tym prawdy). Można kupić takie siatki w sieci. Np. https://www.conrad.pl/p/siatka-ochronna-przed-kunami-i-gryzoniami-do-ulozenia-pod-samochod-190-x-150-cm-841310 Zaznaczam, że nie mam pojęcia czy to działa.
  5. Witajcie po długiej przerwie. Chciałem się podzielić ostatnią (mam nadzieję) traumą związaną z kuną. Mianowicie kosztem naprawy ocieplenia dachu. Dach mam spory, około 300 m2, kąt 40 stopni. Grubość ocieplenia wynosiła około 20-25 cm. Naprawa została wykonana poprzez wdmuchiwanie celulozy oraz miejscową wymianę membrany. Celulozy w dach weszło 60 metrów sześciennych !!! Czyli jakieś 240-250 m kw. dachu (z 300) było bez docieplenia. Jak ekipa podniosła dachówki to w niektórych miejscach było widać od razu żółtą folię (dla tych, co nie wiedzą, w uproszczeniu patrząc od wewnątrz jest płyta g-k, folia paroizolacyjna, wełna lub inne ocieplenie, membrana, dachówka) - czyli ocieplenia było brak. Zobaczymy jak wyjdzie rachunek za ogrzewanie w tym sezonie. W poprzednim (listopad - kwiecień; danych za październik nie mam) poszło 29MWh energii. Może to efekt placebo, ale mamy wrażenie, że dom się wolniej nagrzewał w sierpniu jak dawało słońce i wolniej się wychładza teraz. Poczekam na liczby. A teraz cyferki. Za wykonanie prac, które ekipie 8/9 osób zajęły 1,5 dnia zapłaciłem niecałe 30 tys. zł. Czyli walka z kuną oraz naprawa szkód po niej zamknęły się kwotą 35 tys. zł (wszelkie żywołapki, odstraszacze, itp. oraz w końcu pastuch, kolce i naprawa).
  6. Minęło kilka dni. Monitoring dalej przeglądam, ale powoli chyba będę mógł znaleźć sobie nowe zajęcie do porannej kawy Kuna owszem obecna jest, ale nie obwąchuje już miejsc po młodych, raz tylko jeszcze próbowała znaleźć drogę na dach (a może to była inna i sprawdzała miejscówkę), ale na oglądaniu i wspięciu dwa razy po ścianie się skończyło. No chyba, że znalazła sobie jakieś wejścia poza zasięgiem kamer i jest tak cicho, że nie wiem o jej obecności.
  7. Tia na pendrive albo na dyskach zewnętrznych. Tych podciągam pod tych co będę robili. Chociaż z drugiej strony to lepsze niż nic. W sensie jak to wygląda z dołu? Mogę zrobić kilka potwierdzonych miejsc z dołu, ale jakiegoś specjalnego zooma to nie mam. Z bliska sam nie oglądałem to nie wiem. U mnie jest dachówka łezka. Czyli w zasadzie każde łączenie z gąsiorem to potencjalne wejście. Jak kupowałem dom to przyznam się, że nie oglądałem jakoś specjalnie dachu. Był, nie było dziur, wszystkie dachówki takie same. Dam miał tylko 16 lat ... Teraz by mnie te powkładane gdzieniegdzie na brzegach patyki dały do myślenia. Porobię kilka zdjęć i podeślę, ale nie obiecuję że dzisiaj.
  8. Dzisiaj kolejna noc wyraźnie mniejszej aktywności kuny. Oprócz 5 krotnego oglądania i dokładnego obwąchiwania miejsca gdzie wczoraj w nocy były młode (dzisiaj podeszła, a wczoraj z daleka), było dwa razy oglądanie budynku: raz pod miejscem gdzie znalazłem młode i raz w okolicach miejsca gdzie wchodziła po budynku na dach. Kilku przebiegnięć po działce nie ma co liczyć, bo ona po prostu gdzieś tutaj poluje. Tak więc podsumowując, wszystkim którzy mają problemy z kuną proponuję zrobić to co ja po kilku bezsensownych miesiącach kombinowana: 1. Odżałować te kilka tysięcy na pastucha (i tak zdecydowanie mniejszy wydatek niż remont dachu). 2. Skrócić, wyciąć WSZYSTKIE drzewa i krzaki z których odległość do dachu (skok nad pastuchem) jest mniejsza niż CO NAJMNIEJ 1,5m. 3. Jeżeli to nie skończy kunich harców, to monitoring z IR (widoczność w nocy) i poszukiwanie którędy wchodzi - w ten sposób można znaleźć słabe punkty - jakieś belki, dziwne prześlizgi, nie do końca idealnie zamontowanego pastucha (np. narożniki wewnętrzne to wrażliwy punkt, tam trzeba robić dodatkowe linie pastucha, bo franca przeskoczy) 4. Usunięcie wszystkich słabych punktów znalezionych przez monitoring. U mnie od decyzji o pastuchu do założenia minęło 1,5 tygodnia. Od założenia pastucha to pozbycia się szkodnika dokładnie 1 miesiąc (pastuch założony 10 maja, wczoraj 10 czerwca nie miałem już kun). Pastuch mnie kosztował sporo, bo dach mam taki, że dekarz płakał jak kładł (kupiłem na rynku wtórnym), ale zanim go założyłem to wydałem prawie 1500zł na: odstraszacze dźiękowe, ultradźiękowe, zapachowe, żywołapkę, zanęty do żywołapki, przysmaki do żywołapki - to wszystko było bez sensu. Nawet jeżeli jakieś kuny wystraszyłem (bo mam wrażenie, że przez jakiś czas był spokój) to przyszły w ich miejsce następne. Dopiero skuteczne odcięcie ich od możliwości wejścia na dach dało radę. Wszelkie zapychanie dziur i otworów, którędy wchodziła OK, ale to syzyfowa praca. Zapchasz 3 miejsca, to znajdzie 4. Zapchasz to i następnej nocy widzisz jak korzysta z 2-3 kolejnych ... Życzę wszystkim (i sobie) wielu spokojnych, bezkunich nocy. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy z monitoringiem to zapraszam do kontaktu. Chętnie pomogę coś dobrać i skonfigurować. Jako, że robię to w oparciu o dyski sieciowe to potem urządzenie przydaje się również do przechowywania danych (ludzie dzielą się na dwa rodzaje: tych co robią kopie zapasowe i tych co będą robić kopie zapasowe).
  9. Myślę, że skoro nie wzięła młodych i nawet się na budynek już nie próbuje wspinać, to już odpuściła. Monitoring zostawię antykunowo ustawiony jeszcze jakiś czas. Z tymi nietoperzami to istotnie dziwne, bo dlaczego miałyby usiąść akurat w miejscu gdzie jest pastuch ?
  10. Ekostraż nie miała problemu z przyjęciem zwierzaków. Określili, że są skrajnie wykończone (pomijając moje próby karmienia wczoraj to od nocy w piątku na sobotę nic nie jadły) i zapakowali je do inkubatora i podłączyli pod kroplówkę.
  11. Dziękuję bardzo. W nocy stara podchodziła 3 razy do pudełka. Była w odległości 1-1,5m. Jedno młode nawet wylazło z pudełka i leżało / spało na trawniku. Niestety młode są dalej u mnie. Od 8:30 jest czynna ekostraż. Mam nadzieję, że je zabiorą. Ja ich odchowywać na pewno nie będę (chociaż córki 5 i 7 lat to już chciały przygarniać "takie słodziaki").
  12. A dziękuję. Zaimponowałem czym? Dorwaniem gnojków? Nie ubiciem na miejscu? Nakarmieniem? Teraz pytanie, czy stara jeszcze je zechce ...
  13. Proszę Państwa, na kamerze zauważyłem, że zmienił się układ kawałków wełny w podbitce. Więc zacząłem drążyć dlaczego (wiatr?) i okazało się, że w samym kącie podbitki, siedzi kuna. Wyszła w kierunku żywołapki (jakieś 3m odległości) obwąchała i wróciła na miejsce. Za kilkadziesiąt minut to samo. Poruszała się tak ostrożnie i powoli, że czujnik ruchu w kamerze tego NIE wykrył. Na szczęście miałem włączone nagrywanie ciągłe i to obejrzałem. Jak dojechałem do końca nagrań (czyli do chwili obecnej - była 15 z minutami) to nie widziałem żeby się cień, który poszedł znów w głąb podbitki ruszał. Otworzyłem więc podbitkę trochę ponad 1m od jej końca i wsadziłem tam głowę. Zobaczyłem to: Próbowałem miotłą zapędzić do wiaderka, ale były bardzo oporne w tej materii. Więc chcąc nie chcąc w grubych roboczych rękawicach skórzanych złapałem jedno i wrzuciłem do wiadra, a potem goniłem się z drugim, bo uciekało w kąt żeby nie dać się złapać. Jakoś nie spadłem z drabiny i dorwałem małego gnojka. Potem do tego samego wiadra wrzuciłem wszystkie kupy jakie tam były (a zobaczcie ile tego jest na zdjęciu !!!) oraz zgarnęło mi się odrobinę wełny. Młode już nic nie protestowały, tylko wtuliły się w siebie i siedziały po cichu. Wyglądało to tak: To było chwilę przed 16. Zabezpieczyłem wiadro, żeby nie wylazły (nawet o tym nie myślały, poszły spać) i zabrałem się za zamykanie podbitki, demontaż żywołapki i kamery - generalnie posprzątałem po obławie. Następnie przypomniałem sobie, że te dwa młode prawdopodobnie od nocy z piątek na sobotę nic nie jadły, ani nie piły. Wziąłem więc trochę wody i chciałem dać im pić (tak jak mówiłem, nie mam nic do zwierząt dopóki nie niszczą mi moich rzeczy, a mimo całego wkurzenia na kuny, nie miałem serca skazać tych dwóch na śmierć). Wody nie chciały, ale już mleko pół na pół z wodą ze strzykawki zaczęło im wchodzić i lekko się ożywiły. Generalnie na tyle, żeby wczepić się w moją rękawicę oraz po odłożeniu obok przewróconego wiaderka, żeby do niego z powrotem wejść. Więc siedzą sobie w wiaderku, które jest zabezpieczone żeby przypadkiem nie wylazły ani żeby nic ich przypadkiem nie wyjęło. Pilnuje ich kamera. Jest 21, więc za około godzinę spodziewam się wizytacji starej. Zaraz odblokuję wiaderko tak, żeby stara mogła uwolnić młode i się z nimi wynieść. Jak tego nie zrobi (w senie to, żę da radę jak będzie chciała to na pewno, ale jakby zrezygnowała z młodych) to rano dzwonię do eko straży czy jak to się nazywa. Albo je zabierają, albo wypuszczam je do pobliskiego zagajnika gdzie albo coś je zaraz zje, albo padną z głodu - to już nie mój problem. I tak mam poczucie, że zrobiłem dla nich więcej niż musiałem (nakarmiłem i chcę oddać matce). W pobliżu (w tym zagajniku) jest opuszczony dom. Niech sobie tam mieszkają.
  14. A to jak już jedziemy kryptoreklamami, to właśnie stopkunom.pl zakładało mi pastucha i prawie im się udało. W sumie pastuch poprawnie zabezpieczył dach, bo tam już nie weszła, ale chciała przegryzać/przedrapywać podbitkę stojąc na konstrukcji. O tutaj: Jak widzę wielkość kuny to nie ogarniam jak miałaby wejść w otwór 2 x 2 cm. Gibkość, gibkością, ale czaszka ma swoją wielkość i po narodzinach powinna się zrosnąć jak u ludzi. Zobaczymy. Mam nadzieje, że przyjdą i albo w żywołapkę, albo na zjeżdżalnie. Starej(chociaż wiem, ze jest więcej niż jedna w okolicy, bo mam na filmie jak znów dwie sobie schadzkę zrobiły) determinacja spadła, zobaczymy co będzie.
  15. WoW. To z Twojego monitoringu? Nieźle, a młode całkiem spore już. Jeżeli data poprawna, to jak na 23 maja to bardzo duże - w sensie spodziewałem się dużo mniejszych. Chyba by nie weszło nawet w rurę 50mm. Zakładałem, że skoro słysze je łażące po tej podbitce, to dają radę tam pójść i że jak przyjdzie w nocy stara i je będzie wołać to będą szukały dziury żeby wyleźć. Jedyne gdzie dadzą radę to moja rura i będzie po sprawie. Od środka wejście mają proste (zaznaczyłem strzałką): Może za dużo mojego zapachu dostało i dlatego nie przyszły?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...