Dzień dobry. Mam ogromny problem z wilgocią w łazience. Dom z lat (około)60-70. Mury szczelinowe(ponoć szczeliny zalane betonem(??)), murowane z tego co wiem z pustaka pianowego(info od pośrednika- nie mam jak sprawdzić- jestem za granicą). Dom nieocieplony. Mury grube na jakieś pół metra. W całym domu wentylacja grawitacyjna. Łazienka to jedno z niewielu pomieszczeń z oknami z PCV. Woda wręcz się leje po szybie w łazience. Rozszczelnienie okna nic nie daje. Uchylone okno i woda zaraz wysycha. Grzyb to chyba oczywiste że wychodzi. Kratka wentylacyjna niedaleko drzwi, okno po drugiej stronie pomieszczenia. Identyczny problem w toalecie. Tyle że tam jest brak wentylacji. Nawiewnik podobno nie polecany w łazience ze względu na zimno. Tutaj moim zdaniem jest to uzasadnione. Mi to wygląda na ewidentny deficyt świeżego powietrza. W korytarzu nie ma to powietrze skąd za bardzo się brać. Porady wskazane. Dom ojca a ja próbuje rozwiązać problem. W całym temacie jestem zielony. Pozdrawiam.