Witam. Mam problem i chciałabym poznać wasze zdanie. Pół roku temu zmarł mój dziadek i chcąc nie chcąc musiałam zająć się jego psem. Wszystko było by wporządku, ale nie potrafię kompletnie znaleźć z tym psem wspólnego języka. Piesek ma ponad 13 lat i bardzo trudny charakter. Była w domu dziadka od szczeniaka i zawsze była rozpieszczana. Dziadek siedział z nią przy stole i jedli razem z jednego talerza, razem spali-dlatego pies uważa że tarzanie się po meblach to jego przywilej. Również pozwalano mu stołować się na dworze, a co za tym idzie wymiotować w domku, chociażby na łóżku. Na porządku dziennym było wypróżnianie się w domu po kątach, bo dziadek udawał że tego nie widzi. Pies dostawał zawsze trzy razy dziennie wątróbkę, serca surowe, nawet pierś z kurczaka surową i miesko wołowe, do tego miał pod dostatkiem słodyczy, którymi dziadek pasł ją nieustannie. Oczywiście pozwalano jej wywlekać jedzenie na cały dom na dywany, łożko, fotele...Była bardzo gruba (to mały kundelek), brzuch ciągnął jej się po ziemi i nie miała siły chodzić. Najgorsze w tym wszystkim był fakt że nie mozna było zwrócić mojemu dziadkowi uwagi .. . Musze jakość się dogadać z tym psem, ale nie potrafie. Po śmierci dziadka stała sięjescze bardziej nie do zniesienia. Wiem że tęskni za panem (chociaż tego po niej nie widać...), ale to co o na wyprawia to przesada. Przestałam ją karmić surowych mięsem, przedewszystkim dlatego że nie stac mnie żeby karmić nim psa trzy razy dziennie. Poprawiła się jej kondycja, schudła, zaczeła biegać i ma się dobrze, ale ... Mieszkam sama, pracuje, nie ma mnie w domu od 6 do 17, wychodzą z nią sąsiedzi... Jak tylko wracam do domu wszystkie dywany, cała podła, łózka są zasikane.... nawet jak przyjdę z nią ze spaceru to potrafi nasikac mi na buty po 5 minutach... i nadmieniam że nie jest chora i nie ma problemów z pęcheżem. Jak wyjeżdżam na dłużej i zostawiam ją znajomym, to mój pies jest grzeczny i nie sika, nie gryzie... robi to tylko mi... ostatnio weszła na stół i zrobiła na środku serwetki kupkę na żadko... to jest koszmar... nie słucha się mnie, chodzi swoimi drogami nie reaguje na mnie i moje stanowcze polecenia. Zajada się na dworzu jakimiś świństwami póżniej wymiotuje całą noc w domu i tak na okrągło. Zachowuje się makabrycznie tak jak bym weszła do jej domu i to ja miała się podporządkować. Proszę pomóżcie mi. W całym moim mieszkaniu okropnie śmierdzi, sąsiedzi się skarżą na zapach ... a ja wszystkie pieniądze wydaje na naprawę i remont tego co niszczy.