Cześć, w obecnym bloku mieszkam od samego jego powstania. Do tej pory przez te 5 lat akustyka była zadowaląca, jedyne co było słychac to głośno chodzący sąsiad z góry, ale było to w granicach rozsądku. W sąsiadujących mieszkaniach lokatorzy są niezmienni. Mniej więcej od niecałych 2 miesięcy, kiedy pojawił się pierwszy mróz, z dnia na dzień sytuacja się zmieniła i życie zaczęło być bardzo uciążliwe. Słychać o wiele więcej, upadające rzeczy, chodzenie stało się hukiem, szuranie (?) oraz uderzenia, które ciężko mi zdefiniować, powodujące jakby mieszkanie się trzęsło (czasem siedząc w słuchawkach z włącząonym trybem wygłuszającym je czuję). Wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Mam wrażenie, że duża część hałasów jest wzmacniania wewnętrznymi ścianami działowymi (karton-gips). Jak przyłoży się do nich ucho i akurat trafi się na jakiś huk, to można aż odskoczyć. Sprawdziłem ich łączenie ze stropem i nie są z nim na styk, a końcówka to tak na oko 0.5cm lżejszego materiału. Znajomi, którzy wielokrotnie mnie w przeszłości odwiedziali, też zauważyli zmianę, więc z moją głową jest raczej wszystko w porządku i te hałasy to nie jej twory. Możliwe jest, że po 5 wychodzą jakieś problemy z konstrukcją budynku?