Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Orzech123

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    101
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Płeć
    Kobieta
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

Orzech123's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

  • Dedicated Rare
  • First Post Rare
  • Collaborator Rare
  • Week One Done Rare
  • One Month Later Rare

Recent Badges

10

Reputacja

  1. 28. Powiercone- wyniki Grunt nadaje sie do posadowienia bezpośredniego budynku, 😎😎😎 Huk kamienia który mi spadł z serca było pewnie słychać w te 200 km dalej.... Grunt nie jest jakiś super- jest wysadzinowy, ale poza tym-nośny, a to na tym etapie najważniejsze. Uhfffffff......
  2. 27. Powiercone Mission (im)possible is complite. Okazało sie, ze wycinka drzew nie była konieczna 🤣😁🤪 przypominam że czekaliśmy na odwierty geologiczne od wiosny.........................
  3. 26. BACK IN BUSINESS 😎 Po przymusowym letnim postoju wracamy do gry. Co się udało zrobic przez ten czas? -pojawiły sie jakieś konkretne $$$ na budowę sprzedaliśmy część działek (została jedna, która niestety pójdzie w całości na opłaty dla gminy która 30% sobie zażyczyła). Nie jest to zawrotna kwota, bo i lokalizacja działek nie była szczególnie udana- ani to pod dużym miastem, ani z dobrym dojazdem... ale jednak jakaś jest. Na dobry początek. Sam proces niezwykle upierdliwy i pokazał nam, że co człowiek to inne wymagania (Pani, a masz Pani mniejszą/większą/bardziej kwadratową/prostokątną/bliżej tej-tamtej drogi....etc.) w sumie sami tak robiliśmy 😁 - była kolejna powódź tysiąclecia, która jak wszystkim wiadomo- dokonała wielu zniszczeń w Naszej Kotlinie. Problem dotyczył w pewnym tylko stopniu naszej gminy, ominął wieś, a na naszej działce nie wypłukało nawet żwirku spod paleniska. Jesteśmy dość wysoko posadowieni- prawie 400 m.n.pm. co z pewnością miało wpływ na to, że sie uchowaliśmy. Był to jednak dla nas trudny czas- co chwilę czytaliśmy pojawiające się na bieżąco wiadomości, każda zalana i zniszczona miejscowość nie była już dzięki częstym wyjazdom anonimowa, wręcz przeciwnie- z niemal każdą zapoznaliśmy sie choć przez okna samochodu.... Byliśmy też, choć krótko- wolontariuszami w Kłodzku. Praca polegała na ręcznym zbijaniu mokrych tynków i wynoszeniu gruzu, osoby którym pomagaliśmy naprawdę tej pomocy potrzebowały. Samo miasto przedstawiało sobą dość osobliwy widok- im dalej od epicentrum zdarzeń tym wszystko wyglądało no...jak zwykle. Ludzie przy pięknej pogodzie kosili trawniki, przycinali żywopłoty, szli na zakupy....A kawałek dalej piętrzyły sie stosy gratów, które jeszcze kilka dni temu można było nazwać meblami i ludzie w gumiakach usmarowani błotem i zmęczeni po tygodniu walki z tym, co pozostawiła po sobie wielka woda.... - zrobiliśmy wreszcie palenisko z płyt kamiennych (odpadów). Koszt nader skromny, efekt całkiem sympatyczny. Mielismy tam zakończenie lata- tydzień przed Wielka Wodą pojechaliśmy tam na biwak, zrobiliśmy sobie kolację z rusztu, zabraliśmy gitarę, nawet komarów nie było.... -gmina zrobiła odcinek drogi zaplanowany w tym roku i jak zapowiadała- nie dociągnęli do nas....zostało te 130m 😵‍💫a powódź to dość dobra wymówka, żeby nie robic w najbliższym czasie tego brakującego odcinka .... tfu, odpukać... w listopadzie robimy zmasowany sąsiedzki atak na urząd -akcja Geolog 1.0 nie do końca sie udała-gość przez kilka miesięcy nie znalazł czasu na zaznaczenie drzew więc odpaliliśmy wersję Geolog 2.0 który mam nadzieję, zakończy temat.
  4. 26. BACK IN BUSINESS 😎 Po przymusowym letnim postoju wracamy do gry. Co się udało zrobic przez ten czas? -pojawiły sie jakieś konkretne $$$ na budowę sprzedaliśmy część działek (została jedna, która niestety pójdzie w całości na opłaty dla gminy która 30% sobie zażyczyła). Nie jest to zawrotna kwota, bo i lokalizacja działek nie była szczególnie udana- ani to pod dużym miastem, ani z dobrym dojazdem... ale jednak jakaś jest. Na dobry początek. Sam proces niezwykle upierdliwy i pokazał nam, że co człowiek to inne wymagania (Pani, a masz Pani mniejszą/większą/bardziej kwadratową/prostokątną/bliżej tej-tamtej drogi....etc.) - była kolejna powódź tysiąclecia, która jak wszystkim wiadomo- dokonała wielu zniszczeń w Naszej Kotlinie. Problem dotyczył w pewnym tylko stopniu naszej gminy, ominął wieś, a na naszej działce nie wypłukało nawet żwirku spod paleniska. Jesteśmy dość wysoko posadowieni- prawie 400 m.n.pm. co z pewnością miało wpływ na to, że sie uchowaliśmy. Był to jednak dla nas trudny czas- co chwilę czytaliśmy pojawiające się na bieżąco wiadomości, każda zalana i zniszczona miejscowość nie była już dzięki częstym wyjazdom anonimowa, wręcz przeciwnie- z niemal każdą zapoznaliśmy sie choć przez okna samochodu.... Byliśmy też, choć krótko- wolontariuszami w Kłodzku. Praca polegała na ręcznym zbijaniu mokrych tynków i wynoszeniu gruzu, osoby którym pomagaliśmy naprawdę tej pomocy potrzebowały. Samo miasto przedstawiało sobą dość osobliwy widok- im dalej od epicentrum zdarzeń tym wszystko wyglądało no...jak zwykle. Ludzie przy pięknej pogodzie kosili trawniki, przycinali żywopłoty, szli na zakupy....A kawałek dalej piętrzyły sie stosy gratów, które jeszcze kilka dni temu można było nazwać meblami i ludzie w gumiakach usmarowani błotem i zmęczeni po tygodniu walki z tym, co pozostawiła po sobie wielka woda.... - zrobiliśmy wreszcie palenisko z płyt kamiennych (odpadów) -gmina zrobiła odcinek drogi zaplanowany w tym roku i jak zapowiadała- nie dociągnęli do nas....zostało te 130m 😵‍💫a powódź to dość dobra wymówka, żeby nie robic w najbliższym czasie tego brakującego odcinka .... tfu, odpukać... w listopadzie robimy zmasowany sąsiedzki atak na urząd -akcja Geolog 1.0 nie do końca sie udała-gość przez kilka miesięcy nie znalazł czasu na zaznaczenie drzew więc odpaliliśmy wersję Geolog 2.0 który mam nadzieję, zakończy temat.
  5. 25. Próba pierwsza...nie ostatnia Panowie geolodzy pojawili się u nas i wykonali próbny odwiert ręcznie. Rezultat- na głębokości 1m trafili na duży głaz albo twarde podłoże, co: a) uniemożliwiło przeprowadzenie badania, które byłoby miarodajne- konieczne jest badanie maszynowe, w czym przeszkadza kilka drzew. Mają być zaznaczone sprejem i zgłoszone do wycięcia, ale na wycinkę muszę czekać do jesieni a bez tego ani rusz....czyli PRZESTÓJ b) z wstępnego wyniku badania i rozmów z sąsiadami wynika, że ten 1 m może być faktycznie gruntem nośnym, skalistym- jeśli badania potwierdzą, to posadowienie mam i tak poniżej, więc ta zwietrzelina na górze będzie i tak zdjęta, więc byłaby niegroźna czyli czekamy i trzymamy kciuki za ten 1m, żeby sie potwierdził....przymusowy urlop od budowania...
  6. pdothash mam wrazenie ze u mnie czasem wyswietlanie jest urozmaicone nie wiem od czego to zalezy, a jak dotad jednak nie zdecydowalam sie skorzystac z platnej opcji, zobaczymy ile fotosik zniesie, aniestety rozpoczecie budowy nam sie przesuwa, to i zdjec bedzie w najblizszym czasie relatywnie nieduzo...
  7. 24. 100 metrów i 100 tysięcy do szczęścia. Post smutny Ad. 100 metrów W tym roku drogi do nas nie będzie. Wypadliśmy z budżetu- ceny poszły w budownictwie w górę (zero zaskoczenia) oraz wycofano część dofinansowania (zaskoczenie ponoć gminie) . Suma summarum- odnoga prowadząca do naszej działki zeszła z tapety. Pani, co zrobie, jak ni mom za co robić? Mamy dzwonić i ewentualnie złożyć wniosek zbiorowy. Gmina ponoć nie zaprzestaje starań o środki finansowe. Droga, która jest aktualna na ten rok powstanie w pobliżu- będzie asfalt, kanalizacja, wodociąg - full wypas. Tylko w naszym pasie dzikie pola .... zabraknie ok 100 metrów. Mamy zamiar namówić Szanownego Koparkowego, żeby przejechał parę razy, żeby chociaż gruntówka powstała. Coś...no, cos przejezdnego, mniej więcej. Ad. 100 tysięcy A mówili -i pisali też- znajdź sąsiada i z nim pogadaj zanim wybierzesz działkę. Było tak? Ano było. Posłuchalim? Ano nie, bo my jesteśmy przecie mądrzejsi. Taaaa.... Plan sytuacyjny jest taki- naprzeciwko nas budowa, powyżej, niedaleko- budowa mająca się ku końcowi, kilka domów w okolicy w zasięgu wzroku. Działki gminne jak okiem sięgnąć . Grunt jak suchy to tak twardy, ze złamaliśmy kilof chcąc sie odrobinę wkopać. Kto by się spodziewał kłopotów? A są. Bo grunt na wierzchu jest prawdopodobnie słabonośny i konieczne jest posadowienie na fundamentach pośrednich. Naturalna zwietrzelina. Tak miał sąsiad, z którym udało mi się skontaktować. My jesteśmy w podobnej sytuacji i wyniki pewnie będą podobne. Zleciłam badania geologiczne. Czekamy.... W międzyczasie zadzwoniłam do firmy wykonującej fundamenty na studniach i oszacowałam koszt pi razy oko. Dla projektu, który jest w fazie koncepcji to będzie jakieś 100 kawałków ekstra. A te moje szacunki to mogą być niedorobione, bo bez prawdziwego projektu fundamentów. Wnioski: 1. Lepiej późno sie dowiedzieć o czymś takim niż później cz.1. Projekt nie wyszedł poza koncepcję, do odkręcenia wszystko (na koniec kuzynce, która te wszystkie moje gryzmoły rysuje i do tego jeszcze mnie musi słuchać muszę fundnąć coś ekstra) 2.Lepiej późno sie dowiedzieć o czymś takim niż później cz.2- sąsiad o rodzaju gruntu dowiedział sie na etapie wykopu, prace zostały wstrzymane przez KB i na szybko robiony projekt zamienny, całość jest naprawdę pancerna i kosztowały miliony monet. My mamy czas i możliwości podejść do tego spokojnie i wybrać optymalne rozwiązanie 3. Trzeba zmniejszyć powierzchnię zabudowy. Projekt do kosza. Pewnie wyleci sypialnia z parteru. W ramach pocieszenia i zbadania na jaki downsize możemy sobie pozwolić (kto ogląda pewien b. popularny kanał o tiny house na YT ten wie o co chodzi) wykupiliśmy weekend w domku 35 mkw i będziemy sie pławić w luksusie. I to mam nadzieję powtórzymy jeszcze Obejrzymy sobie na żywo te całkiem malutkie i podejmiemy decyzję jaki metraż nas faktycznie satysfakcjonuje. 4. Nie, nie sprzedajemy działki. Za bardzo tam nam się podoba, zwłaszcza to, że każda ścieżka prowadzi w fajne miejsca, nawet po deszczu nie tonie się w błocie, planowana, bo planowana, ale jednak infrastruktura również nas nie zniechęca. Najwyżej domek będzie naprawdę nieduży i bardziej letniak niż na jesień życia. potem czas pokaże, czy nam sie nie odwidzi lokalizacja po dłuższym przebywaniu cały czas w tej samej okolicy. Bonus Będzie jelektryka i to właściwie zaraz, w te wakacje. Skrzyneczka u nas w rogu. A był stresik, bo już myślałam, że wszystko się wali. Sąsiad nie wyraził zgody na przebieg kabla w jego granicy a ja sie o tym dowiedziałam juz po podpisaniu umowy i przesłaniu jej do Taurona kilka miesięcy temu. No i co? no i ponoć sobie mimo to poradzili i prunt będzie. Uffff chociaż to dobrze....
  8. No i nie wiem jak z tymi zdjęciami jest- widać któres?
  9. Wątek "troszkę poupadł" pomimo rekordowej chyba długości. Dozuję sobie po kawałeczku. Z mojej strony, po mieszkaniu w domu, na którego układ i wielkość nie miałam wpływu- jak był budowany miałam 7 lat -TAK dla kominka, nad którym teraz wszyscy sie pastwią, że niepotrzebny i drogi. Genialnie odpoczywam w piątkowe popołudnia przy trzasku ognia, takie małe święto. Ostatnio w otwartym palenisku (kominek rekreacyjny) zamontowaliśmy szybę, przed którą broniłam się b. długo bo klimat szlak trafi. Nie trafił, szybę można tez otworzyć, a kominek używany raz na tydzień/dwa w sezonie grzewczym nie ma szyby czarnej i nieprzeniknionej dla wzroku. Wystarczy kupić z odpowiednią powłoką i przetrzeć po wygaszeniu ognia (pół minuty to zajmuje). Do tego powietrze w domu z kiepską wentylacją (taka mamy...) wyraźnie się poprawia/wysusza czy co tam się dzieje- jest wyczuwalnie lepiej (argument nie dla tych, co nie maja tego problemu) -TAK dla wroga nr 1 racjonalnego inwestora - balkonu. Nie na każdej działce, nie w każdym budynku, ale czasem, czasem - jest fajny Podstawowa zaleta jeśli ulokuje się go po słonecznej (i widokowej i zacisznej...) stronie to fakt, ze jest tam cieplej wiosną i jesienią gdy na poziomie gruntu jest jeszcze niezbyt fajnie. Różnica temperatur u nas jest wyraźnie wyczuwalna i jeśli ktoś tak ja ja uwielbia przebywać na zewnątrz to nieraz tylko na balkonie panuje odpowiednia temperatura. Balkon to jedyna rzecz, której mi naprawdę będzie brakować jeśli się kiedyś stąd wyprowadzę- jest naprawdę udany -TAK dla szafki z ociekaczem nad zlewem. Z jakiegoś względu zrobiło sie toto niemodne, jak sobie robie sniadanie to używam drewnianych desek, noży do pomidorów/chleba, których nie trzeba (a nawet nie powinno się) pakować do zmywarki - szybkie mycie pod kranem i jeden ruch ręka i się suszy. Alternatywą są paskudne (moim zdaniem) ociekacze nablatowe- pomimo sprzątniętej z grubsza kuchni nadal ma się wrażenie bałaganu, bo tam się zbieeraaa i nikt nie chce ruszyć tej konstrukcji, bo poleca pokrywki a blat duzy to i pojemność swoją ma -TAK dla suszarki do ubrań elektrycznej, po co ja tyle lat latałam na ten strych i wieszałam te mokre szmaty zimą...a one były lodowate...niezależnie od wielkości strychu miejsce na sznurkach kiedyś się kończy i trzeba zebrać to, co teoretycznie wyschło i udekorować nimi każdą wolną przestrzeń w domu (pakowane do szafy po przyniesieniu do temp. pokojowej nie pachniały dobrze, musiały swoje odeschnąć, nawet jak wisiały długo) Nawet mój mąż po zapoznaniu się z tym nienowym przecież cudem techniki zadał pytanie "czemu sobie to kupiliśmy tak późno?" -TAK dla laminowanego drewnem blatu ikea (takiego z mdf w srodku). Byłam b. sceptyczna, ale trafił mi się na OLX jak za darmo, dokładnie taki wymiar kilku blatów, jaki potrzebowałam do odświeżenia kuchni. Musiałam dokupić tylko jeden kawałek. Nie pamiętam kiedy go ostatnio olejowałam, nie jest trudne ani bardzo upierdliwe. Kupione na OLX kawałki były przez poprzednich właściwieli zabezpieczone czymś innym niż olej dedykowany z ikea - lepiej sie sprawują, ale ten dokupiony kawałek jest najintensywniej wykorzystywany i też się dobrze trzyma. Domowy zakwas buraczany mu nie straszny, jedyne co go rusza to nóż spadający z słabych trzymadeł na magnes (już naprawione ) -TAK dla poszukiwania do skutku rozwiązania, które nam bedzie pasować. Kuchnia przechodziła juz 4 metamorfozy (stare, pancerne szafki z drewnianymi frontami....) był częściowo zmieniany układ, przestawiana lodówka, dodawane oświetlenie blatu roboczego, dokupiona szafka -spiżarka (cudo, a to tylko 60 cm i wysuwane kosze) i teraz mogę powiedzieć, że się opłacało- jest naprawdę wygodnie. Czasem małe zmiany mogą sprawić wielką różnicę, koszt był w porównaniu do nowych mebli akceptowalny -TAK dla połaczenia kuchni z światem zewnętrznym- u mnie tylko stolik podajnik pod oknem na balkonie, a już robi różnicę- latem stawia się tam talerze, zimą- garnki, placki i generalnie wszystko, co ma szybko wystygnąć lub się chwilowo już nigdzie nie mieści (przed świętami...). Nie za bardzo trafia do mnie idea ogładania z kuchennego okna furtki/ ganku- nigdy tak nie miałam i w ogóle mi tego "monitoringu" nie brakuje. Kwestia przyzwyczajenia, ale dla mnie istotna -TAK dla wielkiego zlewu ikea - metalowy, dwukomorowy typ farmerski. Kiedy go kupowałam do mojej starej kuchni pomysł wydawał się mocno na wyrost bo był w stosunku do innych nakładów finansowych b. drogi , ale jest ładny i wygodny. Utrzymanie w czystości- jak każdy metalowy, najlepiej sprawdza sie cienka warstwa oleju i papierowy recznik -TAK dla jednego wyrazistego, nawet drogiego elementu we wnetrzu, który wychodzi na pierwszy plan i reszta może już byc tłem- tu liczy się głownie pomysł i faktyczne potrzeby -NIE dla wszelkich skopanych instalacji (podłogówka źle położona, wentylacja grawitacyjna do bani, gniazdka w ilości wręcz smutnej ) generalnie trzeba przemyśleć kwestie "bebechów" domu b. dokładnie, a nie koncentrować się tych na grubych problemach typu z czego dach,ściany itp a reszta- jakoś tak wyszła. Niektóre rzeczy są praktycznie nienaprawialne bez dużych nakładów finansowych a doskwierają w codziennym użytkowaniu domu bardzo. My cierpimy. -NIE dla różnych elementów, które wydaje nam się, żę wyglądają na tyle fajnie, żę będziemy się nimi zajmować, a potem schodzi to na dalszy plan. Ta kategoria obejmuje: duże działki kupowane przez ludzi, którzy pracy w ogródku nie lubią, cena za metr jest tak wysoka, że mieliby wakacje co roku za granicą, ale nie- muszą być hektary...obsiane lichą trawką i tujami wzdłuż płotu Wszelkie kurzołapy, półeczki, dupereleczki - to ja, która wpadłam w sidła stylu rustykalnego i mam tego za dużo do wycierania, a niektóre elementy są dodatkowo rzeźbione....Wanny z hydromasażami, które sie uruchamia tylko do czyszczenia rur .... długo by wymieniać. Te ozdobniki sa czasem robione pod opad szczęki odwiedzających, a nie pod faktyczne potrzeby i mozliwośći gospodarzy A te są nam czasem zupełnie nieznane....nawet na etapie wyboru pojektu, potem budowy, dopiero po przeprowadzce i roku, dwóch mieszkania pokazuje co faktycznie jest potrzebne. A i to się zmienia z biegiem czasu....strach wybierac projekt, choć to chyba jeden z przyjemniejszych etapow zwiazanych z budowaniem -NIE dla kupowania działek w ciemno. Zawsze warto zagadać miejscowych, można sie dowiedzieć naprawdę ciekawych rzeczy. Lokalizacja jest najważniejsza. U nas na mapach googla wygląda sielankowo- ostatni rząd zabudowy, potem hektary w planie nieprzeznaczone pod zabudowę- łaki i pola. zabudowa ma juz swoje lata- nie ma kto hałasować swoja rozpoczętą budową, gruszki z betonem nie jeżdżą pod oknami. Pełna infrastruktura. Ale, ale- zamieszkaj tu i w roboczy dzień spróbuj posiedzieć na dworze, przy ładnej pogodzie. Siedzę w czasie urlopu w słuchawkach, bo sąsiad T.N.I.E D.R.E.W.N.O . Zawsze. Piła spalinową i piła stołową (krajzega dla wtajemniczonych. Nienawidzę tego dźwięku- nie da sie przed nim właściwie uciec) Przywożą mu całe konary i towar typu "pół drzewa" nie wiem skąd, ale jest tego mnóstwo, morze całe. Sasiad w bloku kiedys skończy używac wiertarki, bo skończy remont, a w durszlaku jednak mieszkać nie będzie. A ten nie- bo zużywa na swoje wielkie, nieocieplone domiszcze całe puszcze i zbiera to na zapas. Zawsze. Zaczyna o 6.05 i kończy jak ludzie wracaja z pracy (bo wielu latach i prośbach/grożbach ) . I nic nie zrobisz. Bo rencista i pieniędzy nie ma, dobrze ze nie pali oponami. Czas ma.... To ku przestrodze ają, że na wsi to tylko sarny przez płot zaglądają... (Ale moze sąsiad przyczynił sie do rozwoju żyłki turystycznej u nas- skoro urlopu w domu spędzać się nie da jak jest planowany wyłącznie relaks to wyjeżdżaliśmy jak sie tylko dało, nawet na jeden dzień...) -TAK da dwóch miejsc do siedzenia na dworze- słonecznego/ciepłego oraz cienistego/chłodnego. Użytkuję kiedy tylko dźwięk piły ustaje od wczesnej wiosny do października. Jesli jest tylko jedna z tych dwóch opcji to zawsze dużo czasu spędza się w środku domu i tak ta przyjemniejsza, cieplejsza część roku mija zbyt szybko -NIE dla salonu głównie dla gości. Mamy salon typu imprezownia rodzinna - odbyły sie tu niejedne urodziny, wigilie, spotkania- nawet jeśli to nie domownicy byli organizatorami tylko któś, kto "no nie ma gdzie". Mamy więc meble, których łatwo sie pozbyć i zostawić pusta przestrzeń- głównie fotele i podnóżki. Oprócz tego dizajnerską ławkę na ceglanej półce (tej nie ruszamy, ale zajmuje róg za kominkiem więc nie przeszkadza ). Nie ma się jak wyciagnąć na sofie, bo jej nie ma. Przyjmowaliśmy do 40 osób wraz z dziećmi, które siedziały osobno i...i tak w którymś momencie, pomimo naszych starań okupionych brakiem wygody na co dzień- nie mieścimy sie już. Po prostu rodzina się rozrosła, wchłonęła kolejne osoby towarzyszące i dzieci dorosły, mają teraz swoje własne dzieci. Nie warto bo i tak w którymś momencie może sie okazać, że jak okrągłe urodziny to tylko w knajpie, bo za jednym zamachem nie ma gdzie wszystkich posadzić. No ale tak to juz u nas jest- głównie nas przybywa
  10. 23. Jesteśmy Ufoludy U tutejszego sąsiada robi sie ocieplenie i tynki. Zauważyłam zainteresowanie ekipy nasza familią- sami dorośli, w wieku na oko- produkcyjnym, a z pieskami na spacerek sobie wychodzą w południe jak jaka szlachta :P Jeszcze baba jakoś ujdzie, ale chłop też? WTF?! Z czego one niby żyjo? A my po prostu mamy przerwę w robocie i idziemy sie nacieszyć pięknym słoneczkiem (oraz, oczywiście, odcedzić sierściuchy), czuje sie jak bohater Dnia Świra, no ale obcym nie będę sie spowiadać, że nie jestem nierób W rodzinie też poruszenie, dorosło kolejne pokolenie, niedługo będzie nas więcej o 2 członków, wszyscy (prawie) grzecznie zostają "na miejscu" w taki czy inny sposób, część ma działki położone w okolicy tych, które chcemy sprzedać. Tylko my "wydziwiamy" - po co tak daleko? Na co? A to źle nam? A co nam sie nie podoba? No, daleko bedziecie mieli (200km, 2,5 h na razie, a nowym odcinkiem autostrady będzie szybciej). Nie powiem- gdybyśmy się zdecydowali na budowę w okolicy- byłoby łatwiej. Działka, która jest najatrakcyjniejsza wśród naszych wystawionych do sprzedaży, jest znacznie (1100 mkw, nasza 720 mkw) większa, ma lepsza orientacje względem stron świata od tej, która kupiliśmy. Jest też płaska i nie ma takiego bogactwa roślin. Jedyne co je łączy to podłoże- glina i 4 klasa Tylko że ja nie bardzo widzę sens tam sie osiedlać, to już wolę sobie po świecie pojeździć, a co. Dostałam też- z pewnym opóźnieniem z mojej winy- podatek gruntowy, całe 13 zł na rok, płatne w jednej racie Jestem górskim rolnikiem i mam zniżkę za trudne warunki uprawy. Z rozpędu już wpisałam 130 - miałabym opłacone 10 lat Niestety z racji nie-bycia-bezrobotnym pracuje w weekend majowy, który w tym roku złośliwie jest piękny, za to kiedy mam wolne- pogoda jest deszczowa albo jest jakas większa impreza, od dawna planowana- no nie mamy kiedy pojechać na ten nasz Kamping na Dzikiej Ziemi. A pobawiłabym się w surviwal , chętnie. Ostatnio pospacerowaliśmy sobie po okolicy i znaleźliśmy fajne połączenie lasem z oznakowanym szlakiem, który jest też niczego sobie- to fajnie, bo naprawdę będzie gdzie pochodzić bez konieczności chodzenia po całej wsi. A tam niestety biegają sobie luzem psy "gospodarskie" a nasze nie koniecznie lubią dodatkowe towarzystwo.
  11. dajcie znac z czego korzystacie i dziala jak trzeba, home.pl widze na forum, nie wiem o co kaman z wspoldzielonym kontem- mam sobie znalezc znajomego...? Edit- zadzwonilam sobie na infolinie i juz wszystko wiem, dajcie znac czy toto sie sprawdza jak ktos uzytkuje bo niestety po roku dosc słono kosztuje ale z tego co widze w darmowym szybko sie konczy miejsce
  12. Dzieki za zwrócenie uwagi, żyłam w nieświadomosci jak sie okazuje Korzystam z fotosika, czy jest problem z ostatnimi zdjęciami czy wczesniej bylo ok? 3 rozne linki do tego samego z fotosika - czy którys z nich spełnia swoje zadanie? (u siebie widzę wszystkie)
  13. 22. Spotkanie na szczycie Na oględziny działki przybył wykonawca, żeby ustalić czy się w ogóle da u nas wybudować z prefabrykatu- wyszło, że zamiast 2-3 tirów trzeba będzie wysłać solo z HDS ( mamy we wsi "bramę do nieba" koło kościoła, która jest za nisko). Poza tym -ok, być może dla ułatwienia prac zapoznamy się z sąsiadem z naprzeciwka. Oby przez najbliższy rok nie założył sobie na tym gruzie pobudowlanym angielskiego trawnika.... Z plusów - mamy wyciąć drzewa do wysokości 70-100 cm i to tyle, reszta zajmie się koparka. Muszę umówić kogoś, kto za pozyskiwanie opału zrobi nam te usługę - ponoć jest ktoś taki, widać już posprzątane działki położone wyżej, oby miał miejsce na składowanie tego całego dobra
  14. 21. Projekt: update + elewacje Tarasy zyskały ostateczny kształt, niestety ich polaczenie w jeden organizm wymusiło rezygnację z okna narożnego i przearanżowanie sypialni. Jednak mimo wszystko chyba ze względów praktycznych warto. Jeden komplet mebli, który może sobie wędrować i który w każdej chwili można schować przed deszczem- ma to sens. Zamiast okna narożnego będzie balkonowe i podłużne nad wezgłowiem, za to nie będzie już kombinacji z zagłówkiem, który miał być rozbudowany- teraz są zwykłe szafki nocne. Jak sie patrzy na rzut to rzuca sie w oczy / /że w miejscu sauny miała być garderoba. Jedną z szaf wywaliliśmy do korytarza dzięki czemu naprzeciwko łóżka będzie zamiast wysokiej zabudowy długaśna komoda- mały pokój zyska nieco oddechu. Ważą sie jeszcze losy wielkosci okna balkonowego, choć ja chcę by było maksymalnie duże. Dom skrócił się o 25 cm. Po rozrysowaniu 3D okazało się tez, że wysoki sufit w kuchni nie dodaje jej w tych proporcjach uroku i zostanie zabudowany. Elewacje: blacha + piaskowiec + drewno
  15. 20. Początki cywilizacji na dzikiej ziemi (Czyli m.in. historia sławojki ) Drewno na podest zostało zakupione, pocięte, pomalowane, skręcone, rozkręcone, przewiezione, przeniesione (to chyba był ten najtrudniejszy etap....) i ponownie złożone. Mamy miły tarasik ok 7 mkw. z grubych, nieryflowanych dech (taniej). Palenisko ciężkie, z pokrywa i rusztem- jest (sorry, teraz zwracamy uwage głównie na wagę, co robic jak wszystko trzeba transportować o własnych siłach...). Stoi sobie na żwirku, jeszcze bez obrzeży (bo są- zgadnijcie- ciężkie). Podest dzięki różnicy terenu robi za ławkę/siedzisko przy palenisku. Ogrodzenie- jest nawet z bramą i furtką. Brakowała, no cóż- kibelka. OLX mówił, ze min 650 złociszy, to byłaby najdroższa budowla na naszej dzikiej ziemi. Został więc zrobiony z paneli ogrodowych szerokości 90cm, koszt 200 zł+ farba. Panele oczywiście te mniej przejrzyste Dach ma nawet solidniejszy niż mają gotowce- zamiast gontu bitumicznego jest gruby paździerz obity blachą cynkowaną, której spory kawał sie znalazł w jakimś przydasiu. Do tego 2 wiadra, worek na trociny (trociny domowej roboty ), paleta i oto stoi sobie dumnie. Całość made by my husband :cool: (do mnie należało pozbieranie reszty chrustu- zrobiłam stos nr 4, powyrywanie jeżyn /okropieństwo/ oraz wstępna rzeź niewiniątek- wycięłam kilka drzewek, których obwód pnia pozwalał na zrobienie tego bez zgłoszenia oraz sporo gałęzi sekatorem) Można jechać na wakacje a'la tani kamping PRL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...