Witam, posiadam kocioł VITODENS 111-W typ Typ B1LD i tej zimy zaczęły się z nim problemy. Kocioł ma 2,5 roku. Sprawa wygląda tak, że zaczęło się od jednego błędu f4, na który pomógł telefon na serwis i po prostu zwykły reset. Później sprawa się powtórzyła, ale kocioł po wielu resetach się nie załączył i dopiero zadziałało wszystko jak na 30min odłączyłem go od prądu i znowu włączyłem (tak poradzili na infolinii). Nie dawało mi jednak spokoju to, że stało się to ponownie, a za oknem mróz, tak więc zawołałem serwis. Okazało się, że elektroda jest w kiepskim stanie i generalnie firma co wcześniej robiła przeglądy się nie popisała (nie byli dokładni). W każdym razie, elektroda została wymieniona, a piec został wyczyszczony porządnie i wszystko miało działać. Po tygodniu jednak znowu f4, na co pomógł reset i było okej. Dzwoniłem do serwisu to Pan powiedział, że wszystko jest wyczyszczone, więc zostaje tylko elektronika, ale to jak siądzie to piec już nie wstanie. Dodatkowo, u mnie dochodzi jeszcze problem dzielonego komina z sąsiadem. Mianowicie mamy dom przyłączony do sąsiada i nasze kominy są obok siebie (doklejone) i sąsiad dość mocno czasami dymi (ma zwykły węglowy piec), czasami aż mi kratką wentylacyjną wpada dym od niego. W każdym razie serwisant mówił, że to może być przyczyna F4 również, bo piec zaciąga dym i przez to wywala f4 - czy faktycznie tak może być? Czy powoli będzie się kończyła ta elektronika? Nie myślałem, że z Viessmannem będę miał takie problemy, dużo ludzi polecało, a tutaj po 2,5 roku się dzieją takie rzeczy, że się zastanawiam czy piec wytrzyma zimę czy nie. Generalnie od około 5 listopada 4 razy wyskoczył f4, a po wymienianie elektrody, wyskoczyło 2 razy w ciągu 20 dni, co ciekawe zawsze około godziny 22/23. Edit: Dzisiaj znowu, a sąsiad nie pali w piecu jeszcze, także chyba ten powód można wykluczyć? Na szczęscie po resecie odpalił, ale czuje się jakbym siedział na minie.