No właśnie nie. Zgaduję, że nie macie zbyt często kontaktu z Ustawą o prawach konsumenta i z roszczeniowym, świadomym konsumentem. Prowadzę działalność online i niestety wiem jak to wygląda w praktyce.
Produkt ma być taki sam jak na obrazku i w reklamie. Naprawdę łatwo przekonać sędziego/Rzecznika PK, że zostało się wprowadzonym w błąd.
Oczywiście, nikt nie zasądzi zwrotu kosztów za dach, jeżeli cały różni się minimalnie odcieniem od tego na obrazku (chyba, pewnie zależy od prawnika ).
Co więcej to sprzedawca musi udowodnić, że nie wprowadził konsumenta w błąd (!). Samo odwołanie do jakiejś normy, która nie została przedstawiona konsumentowi (uwaga: przedstawiona = masz dowody na to, że on to przeczytał, np. podpis pod takim dokumentem lub kliknięte okienko zgody) nie jest wystarczającym argumentem.
Ile razy sprzedawca w składzie podał wam do podpisania taki dokument?
Konsument nie ma obowiązku ani wchodzić na stronę, ani znać żadnej normy, ani jej rozumieć, ani nawet umieć czytać. Widzi dach na obrazku, widzi dach przykładowy i to ma dostać. O wszystkich potencjalnych odstępstwach musi zostać poinformowany (a jak udowodnisz, że go poinformowałeś, jeżeli nie masz tego na piśmie?)
Nie chodzi tutaj o postępowanie gwarancyjne ani z Kodeksu Cywilnego, tylko o reklamację z Ustawy, która przyznaje Konsumentowi ogromne przywileje. I to nie producent tutaj odpowiada, tylko sprzedawca.
EDIT: Widziałem kiedyś na innym forum trochę dłuższy wpis tego autora. Jeżeli dobrze pamiętam, to w jego przypadku wstępnie Roben uznał, że reklamacja jest zasadna (tutaj nie mam tego wprost, ale napisał, że przedstawiciej coś o tym mówił), ale gdy przyszło do ustalania szczegółów to się wypięli.
Jeżeli ma jakiekolwiek dowody na przyznanie zasadności (mail, list, rozmowa z przedstawicielem Robena przy świadkach) to scenariusz wygląda następująco:
- składa do sprzedawcy reklamację o niezgodności towaru z umową wraz z tym dowodem
- sprzedawca musi się do tego ustosunkować i przedstawić dowody, że to nieprawda (do 12 miesięcy to sprzedawca udowadnia, że nie jest wielbłądem - wiem, absurd)
- ponieważ nie ma szans tego zrobić, jest zmuszony na własny koszt (ew. w porozumieniu z producentem - tu już ich problem, nie Konsumenta) dokonać wymiany wadliwej części dachu, oddać całą kwotę wydaną przez Konsumenta za dach lub proporcjonalnie obniżyć cenę, jeżeli wada nie jest istotna.
A co to jest wada istotna to już kwestia naprawdę subiektywna. Kiedyś reklamowałem drogie buty, bo po kilku tygodniach w jednym odpadł jakiś mały element dekoracyjny (taki nit?). Moim zdaniem wada istotna - przecież buty kupuję, żeby ładnie wyglądały, a teraz wyglądają inaczej niż kiedy kupowałem. Ostatecznie sprzedawca musiał się z tym zgodzić i zwrócił całość kwoty.
W każdym razie: sprzedawca z małego składu nie zgadza się z Ustawą, nie zna jej i próbuje się wymigać od ustawowej odpowiedzialności? Powodzenia
I nie, nie są to wymysły na podstawie poradników z internetu, tylko z własnego doświadczenia po obu stronach. Ludzie nie wiedzą, jak dużo mogą jako konsumenci.
Oczywiście, zakładam, że autor dobrze rozeznał się w sytuacji i jest pewien, że to wina dachówki, a nie wykonawcy, bo wtedy pretensje trzeba mieć do niego. Uwaga: Ustawa o prawach konsumenta działa też na usługi budowlane, więc w razie reklamacji do 12 miesięcy to Ty musisz udowodnić (np. dostarczając ekspertyzę), że dobrze zrobiłeś