Cześć,
Mam podobny problem co Papciak10, ale jestem (jeszcze) trochę mniej zdenerwowany, a zatem uprzejmie zapytam :
W domu mam ciepło...mogę podbijać dość szybko temperaturę w pomieszczeniach ... jest jednak pewien szczegół, który mnie martwi.
Mianowicie podłogę w domu przeważnie mam ZIMNĄ... tak ok 20,5 na drewnie, a nawet 18-18,5 na płytkach.
Kiedy pompy działają i grzeje te temperatury podnoszą się do 22-22,5 na drewnie, 23-24 na płytkach... a potem następuje długa przerwa w grzaniu i temperatury w końcu spadają do ww.
Układ to kominek z płaszczem + piec gazowy + bufor. Z bufora woda idzie na trzy rozdzielacze poprzez zawory temrostatyczne mieszające i pompy obiegowe.
Na rozdzielaczach mam rotametry i zawory do przymykania. W jednym mam termometr i temperatura wody zasilającej nie chce przekroczyć 28 stC (o ile dobrze myślę, że to temperatura zasialania - termometr jest na końcu belki zasilającej). Zawory termostatyczne mają zakres 20-43stC +-2sC.
W trzech strefach odpowiadających rozdzielaczom mam termostaty pilnujące temperatury i to one załączają pompy.
Patrząc na nie ... to załączają pompy bardzo rzadko.
Przeczytałem sporo postów i głównie ludzie mają problem z osiągnięciem temperatury w pomieszczeniach, lub jej nierównym rozkładzie (gdzieś cieplej, gdzieś zimniej)... u mnie rozkład powierzchniowy temperatury jest przyzwoity, natomiast same temperatury powierzchni podłogi pomiędzy cyklami grzewczymi pozostawiają sporo do życzenia.
Prośba o podpowiedź z czego taka sytuacja wynika, bo wydaje mi się, że podłoga powinna mieć ok +2stC w stosunku do temperatury na wysokości głowy, a u mnie jest odwrotnie