Ale ja chcem juuużżż! Nie no żart oczywiście
Obecnie mieszkamy z partnerem u moich rodziców. O ile sprawy mieszkaniowe są w porządku, o tyle ogród jest ich królestwem i nie mamy w nim prawa głosu. Poza tym rodzice mają bardzo uprzykrzającego im życie sąsiada - pomimo ogromnego ogrodu nie ma w nim możliwości odpoczęcia, zrobienia grilla ze znajomymi, czy rozłożenia basenu. Dlatego chcemy mieć coś swojego na już. Jakaś altana, palenisko, trochę trawnika i żeby żywopłot już rósł. Żebyśmy mogli decydować sami o ogrodzie.
W zeszłym roku dostałam od dziadków działkę - w sumie około hektara. Działka jest więc ogromna - część budowlana to 30 arów. Szerokość części budowlanej to około 75 metrów (wzdłuż drogi), długość około 40 metrów. Za działką budowlaną jest działka rolna - szerokość również 75 metrów, długości nie pamiętam, ale jak już wspomniałam działki razem mają około hektara. Chcemy te działki podzielić na mniejsze i przekształcić na budowlane, aby w przyszłości móc je sprzedać.
Budowę zaczniemy dopiero po ślubie - ślub w przyszłym roku, we wrześniu. Budowę zaczniemy więc pewnie dopiero w 2026 roku. Będziemy budować systemem gospodarczym, najwięcej jak się da bez kredytu, więc jeszcze długa droga przed nami.
Także jestem pewna, że jest szansa na zrobienie tam chociaż skrawka ogrodu, aby już teraz z niego korzystać, a w przyszłości połączyć go z ogrodem wokół domu. Tylko nie mam bladego pojęcia ile działki zostawić "w spokoju" pod budowę, a ile już możemy sobie zagospodarować.
Dlatego ogrodzenie będzie z siatki, aby w trakcie budowy łatwo było część ogrodzenia zdemontować. Wiem też, że ogród to duże koszty. Dlatego chcę zrobić to w taki sposób, aby w przyszłości włączyć to do ogrodu, a nie np. sprzedać albo zrównać z ziemią.