Ja od zawsze myję naczynia ręcznie, w zlewie. I staram się to robić maksymalnie ekonomicznie.
Zawsze dbam, żeby żadne resztki jedzenia albo obierki nie zapychały rur w kuchni - leci do śmietnika wszystko od razu, mam też sitka na odpływach. Ciepłą wodę do mycia naczyń biorę z gotowania ziemniaków, ryżu, makaronu etc. - byle nie była zbyt tłusta, ma dać temperaturę. Zlew zatykam, przy odcedzaniu wlewam wodę do zlewu, po posiłku akurat trochę ostygnie. Wlewam płyn, w razie potrzeby trochę zimnej wody i szoruję gąbką.
Naczynia umyte odkładam do drugiego zlewu obok i płuczę zimną wodą. Na kranie mam nakładkę (perlator się to nazywa?), rozbija strumień i lepiej płucze przy niskim ciśnieniu.
Trochę czasu to zajmuje, ale krócej niż podstawowy cykl w zmywarce. I mniej wody dodatkowo pobieram - czysta oszczędność.
A to gadanie o 80 l zużywanych na mycie ręczne to bzdura!