Szanowni Państwo!
Podzielę z Państwem moimi uwagami do technologii „kamienny dywan”. Jestem jej użytkownikiem od lat i mam już sporo obserwacji. Jedenaście lat temu wylewając go na moim tarasie, który notorycznie przeciekał myślałem, że złapałem „pana Boga za nogi”. Zastosowane materiały miały gwarancje dziesięciu lat, jak stało w umowie z firmą „ANTOŃCZYK”, która go wykonywała. Do tego piękny wygląd z ładnym, ciepłym dwukolorowym wzorem - byłem dumny. Niestety, problemy zaczęły się już na początku. Firma, nie poradziła sobie z podłączeniem dywanu do odpływu, woda dostawała się pod elewacje i do garażu, nad którym był taras. Jakoś to zaklejono, ale po dwóch latach połączenie puściło i zrobił się dramat, bo kolejna elewacja została zniszczona, a firma przestała reagować na moje prośby. Zostałem z problem odpływu sam, ale jakoś przy użyciu taśm dekarskich sobie poradziłem. Niemniej z biegiem czasu zauważyłem, że taras przecieka w innych nieokreślonych miejscach. Na szczęście firma zrobiła bardzo dobre grube uszczelnienie, folia i Apiezon pod wylewką piaskowo-cementową (ok. 6 cm gruba), na której ułożono kamienny dywan. Ona zapewniła to, że woda nie lała się już na sufit garażu, ale wylewała się na elewację i poprzez małe rurki-odpływy, które tam zamontowano. Z kolejnymi zimami było coraz gorzej, w końcu woda zaczęła wchodzić mi do mieszkania. Dziś już wiem, że puściła warstwa hydroizolacji (IMBERAL RSBZ) o grubości ok. 5 mm znajdująca się między kamiennym dywanem a wylewką. To ona miała być tą membraną zapewniającą szczelność. Sam kamienny dywan wykonany był z materiału HADALAN-LF68+HADALAN MST 89M, (kamyczki w osnowie żywicy PU), o ile początkowo stanowił także hydroizolacje, to po krótkim czasie woda przenikała przez niego jak przez gąbkę. Dbałem o dywan, regularnie go czyszcząc po zimie i lecie, ale mimo to stawał się coraz brudniejszy i tracił początkowy blask. Trochę też i tych kamyczków zaczęło ubywać. Stanąłem przez problemem co z tym robić, i tu kolejny „pstryk w nos”. O ile jedenaście lat temu firma ANTOŃCZYK wzięła za całość prac (taras ok. 20 m2 plus wylewka) 11 kPLN, to teraz kolejna firma zażądała już 30 kPN!. To za: zerwanie poprzedniego dywanu, położenie nowej hydroizolacji (tym razem o grubości 15 mm) i ułożenie następnego kamiennego dywanu. Zatem trzykrotny wzrost, ale z gwarancją początkowo na trzy lata, ale potem poniesiono do dziesięciu lat, ale nie przywiązywałem się do tego mając w pamięć, że dla takich firm nic to nie znaczy. Długo się wahałem, bo w końcu musiałem coś zrobić, ale nie zdecydowałem się. Obawiałem się, że i ta firma nie poradzi sobie z odpływem do rynny wody opadowej, do tego to młode chłopaki, pewnie z małym doświadczeniem. (Choć druga firma, która się chciała za to wziąć jej właściciel przyjechał do mnie wypasionym Mercem, sprawiał wrażenie doświadczonego w temacie gościa i zażądała już 34 kPLN.)
Otóż Szanowni Państwo technologi pt. „kamienny dywan” to nic innego jak tradycyjne lastriko tylko w wersji ubogiej - dla bogatych naiwnych. W tej drugiej kamyczki zatapia się w czystym cemencie, warstwa ma grubość ok. 15 mm i jest przeszlifowana na powierzchni. Mieszkałem w bloku wybudowanym w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdzie zarówno klatka schodowa jak i duże balkony były tym pokryte i nigdy to nie przeciekało. Dziś w pięknej nazwie „kamienny dywan” zamiast cementu daje się cienki klej polimerowy, który w zasadzie skleja kamyczki, a pod spód daje się cienką polimerową warstwę uszczelniającą - membramę. Duże gradienty temperatury, mróz i UV powoduje, że to szybko się degraduje, pomiędzy tymi kamyczkami woda z łatwością wnika i jak w moim przypadku przesącza się przez wylewkę, a następnie znajdując opór na foli i Apiezonie i wylewa się na elewacje. I to jest cała prawda o tym wspaniałym dywanie. Polimery to jest nietrwały materiał – proszę mi wierzyć on nigdy nie będzie wam służył przez lata.
Jak zakończyła się moje przygoda z „kamiennym dywanem”. Nie chcąc zrywać starego położyłem na niego przeźroczystą folię w płynie HYPERDESMO T. Nie chcę tu reklamować tego materiału, też polimer, ale jak na razie, tj. przez trzy miesiące nie ma przecieków. Woda deszczowa, albo stoi w kałużach, albo spływa szybko do odpływu. (Poprzednio wręcz wsiąkała w ten piękny „kamienny dywan”). Jak długo to wytrzyma, zobaczymy po zimie. Polimery mają to do siebie, że w niskiej temperaturze stają się kruche i pękają. Niestety taras oprócz tego, że narażony jest na gradienty temperatury, także sam pracuje. Mikroskopijne czasami drgania mogą być katastrofalne dla kruchej membrany. Zatem wszystko to powinno być także elastyczne, a w niskiej temperaturze nie jest. Zysk z zastosowania HYPERDESMO T jest taki, że materiał kosztował 3 kPLN, i jakąś godzinę pracy wałkiem malarskim. Tworzy się gruba warstwa przeźroczystej folii, która wygląda na elastyczną i mocną. Taras teraz stracił na początkowej urodzie, bo wygląda jak lodowisko, ale wzorek pozostał. Szczerze mówiąc nie wiem co zrobić jak i to puści i woda zacznie przeciekać. Położenie lastriko, też chyba nie wchodzi w grę, bo jak zaznaczyłem wyżej to gruba i sztywna warstwa, którą może mróz i ciepło nie uszkodzi, ale mechaniczne drgania i ruchy mogą skutecznie go skruszyć. Położenie płytek, kafelek też jest chybione, miałem je na samym początku. Bo one same są nasiąkliwe, do tego fugi. To nigdy nie będzie szczelne. Pod nimi miałem membranę wykonaną z materiału DEITERMAN, która po roku sama zaczęła nasiąkać wodą. To był dramat, woda lała się do garażu i na elewacje. Płytki to katastrofa.
Podsumowując. „Kamienny dywan” to moim zdaniem chybiona technologia w naszym klimacie. Do tego jest zdecydowanie za droga, aby można go było wymieniać co kilka lat, ale do tego się to sprowadza. Firmy montujące go chyba nie zdają sobie z tego sprawy zachwalając jego skuteczność. To fakt, że położenie tego na Tarasie jest mało pracochłonne, bo to w końcu rozsmarowanie na równej powierzchni lepkiej masy. To za co takie koszty (30 kPLN)? Szczerze to naprawdę nie wiem co jest dobre na duże tarasy, może najlepiej to ich nie mieć i tyle.
Z uszanowaniem
Jerzy Dryzek