Joanna18.07, Kuba696, Marrria jak udało Wam sie rozwiązać sprawę toksyczności podłóg? czy spółdzielnie ostatecznie poczuły sie do odpowiedzialności? Z racji, że nabyłam mieszkanie z toksycznością (nieświadomie) zmuszona byłam do zainteresowania się tematem. Wiem, że problem istnieje na dużą skalę i że jest zamiatany pod dywan przez wszystkich a ludzie chorują i umierają (słynna sprawa śmierci dziewczynki w 1986 roku w Gdańsku; wówczas sąd zasądził odszkodowania za śmierć dziecka i wypowiedział się jasno, że istnieje odpowiedzialność inwestora i wykonawcy pomimo, że preparaty były wówczas jeszcze dopuszczone do użytku, bowiem ich negatywny wpływ na zdrowie ludzi był znany dużo dużo wczesniej). W moim przypadku spółdzielnia umywa ręce. Twierdzą, że te środki były dopuszczone do stosowania w latach 70tych kiedy powstawał mój blok, że oni jako inwestor nie wiedzieli, że wykonawca stosuje takie środki, że w niektórych lokalach jest problem, a w niektórych nie ma, że w akcie notarialnym oświadczyłam, że stan faktyczny mieszkania jest mi znany, że i przede wszystkim, że zgodnie z kc termin roszczenia już minął (10 lat od powstania przyczyny roszczenia).
Zatem jak u Was potoczyły się sprawy i co udało Wam się ustalić w temacie ksylamitu pod podłogą?