W końcu doczekałem się wizyty z Orange. Co prawda nic nie zrobią, ale przynajmniej już wiem, ze ten kabel to nie wiadomo co i mogę go ciąć. Całość muszę rozkuc - smola wokół tego przejścia się rozpada, sama rura pewnie wewnątrz przejścia skorodowana, zaprawa pokruszona ruchami tej rury i wypłukana. Zatem do wyciągnięcia po odcięciu. Złącze w piwnicy tymczasowo odłączę i wepchnę do rury w trakcie ciecia. Inaczej się chyba nie da, bo studzienka Orange 5-6m dalej jest już kompletnie popękana, mokra, porosła glonami, często stoi w niej sporo wody. Az dziwne, ze się jeszcze całkiem nie rozleciała no i ten spadek nie w tę stronę. Przemalowali teraz to wyjście do mnie w studzience jakaś czerwoną żywicą, ale to juz bylo i nie widzę szans, żeby to się utrzymało więcej niż kilka m-cy.
Nie mam tylko pewności jak skutecznie uszczelnić taki odcięty wylot tej rury i jak połączyć ten koniec z tym co będzie w przejściu (stal? ceramika? pcv?). Na YT, jak widzę, rządzą rurki karbowane i pianka, ale to chyba średni sposób? Poza pęczniejącymi kitami (co do których nie wiem, czy wytrzymują stały kontakt z woda) są jakieś permanentne rozwiązania? Tzn. wobec mało prawdopodobnej konieczności wymiany kabla przez Orange w najbliższych latach, wole liczyć się z ponownym odkopaniem niż mieć mokra ścianę.