Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

gropa

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez gropa

  1. I ja też ! Ale z reguły nie dotyczą całej rodziny, a jeśli już to dopiero po kontakcie ze mną ! Ale oni oboje budzą się zmaltretowani od dłuższego czasu... Dzięki za pomoc.
  2. A ja przede wszystkim współczuję dzieciom tego pana - świnka wyjechała. Dla mnie bomba. Uwielbiam wrażliwców -dzieci wcinają cielęcinkę a mały cielaczek tez pewnie wyjeżdża... Świnka została zjedzona i tyle. Jestem wegetarianką ale spędzałam bardzo fajny czas w towarzystwie rzeźniczki - wiecie dlaczego - bo nie była do mdłości obłudna i nazywała po imieniu to co robi. Nie wstawiała żadnych kitów o prawie natury itd. Ona jadła mięso,zabijała zwierzęta bo miała na to ochotę! KONIEC, KROPKA, żadnego glejtu od Pana Boga ani rzekomych potrzeb zdrowotnych. Wywoływała mój autentyczny szacunek - bo nie udawała osoby lepszej, wrażliwszej niż była, żadnej ofiary niezmiennych praw. Acha, gdy kot wrąbał ptaszka na oczach mojego syna i innych dzieci, byłam jedyną matką która nie zasłoniła mu oczu - koty lubi dalej, ptaszki też, koszmarów nie miał,mięso je (zaczął dopiero mając cztery lata w przedszkolu, co nie przeszkadzało mu być absolutnie zdrowym, wysokim i sprawnym chłopcem o takiej wyobraźni że stał się legendą w swoim przedszkolu, które już opuścił) i wie że ja nie jem - odebrał przy okazji cenną lekcję życia - zwierzę robi to do czego zaprogramowała go natura, nie ma go co za to nienawidzieć, człowiek może wybrać. Być może któregoś dnia pomoże mu to poradzić sobie w normalny sposób, bez panicznego lęku,ze śmiercią innych istot , w tym moją. A ostatecznie - ze swoją.
  3. Mam mały problem - pobudki rano mojej przyjaciółki i jej męża wzbogacone są atrakcjami typu bóle głowy i mdłości. Powstaje podejrzenie że coś ich truje. Kiedyś chyba w Muratorze pisano że gdzieś tam wykonuje się badania składu powietrza. Moje pytanie - czy ktoś wie gdzie jest to "gdzieś tam"? Z góry dziękuję za podzielenie się ze mną tą wiedzą...
  4. Pies nie stracił nogi i został zaadoptowany.
  5. W tej chwili przebywa w lecznicy Psi los, www: http://www.psilos.pl ,tam jest numer konta. Za leczenie nie płacę ja, leczą ją tam za darmo. Bardzo dziękuję za odzew. Oni pomagają wielu zwierzakom i ,o ile wiem, są przepełnieni. Gdy to wszystko się uspokoi w moim życiu, wezmę psiaka ze schroniska - moi synowie już są chorzy na zwierzątko.[/url]
  6. gropa

    PETYCJA

    jasne, śliczne jagniątka i cielaczki w Europie mają lepiej, koniki same się oślepiają, byle mniej za wizę na stół włocha zapłacić...a niektóre zwierzątka tak się spieszą, że aż nogi sobie łamią same, bo to tylko szczegół , że wtedy cło mniejsze....
  7. Wczoraj po południu na ulicy Grochowskiej znalazłam psa z obdartą ze skóry nogą - obdarta znaczy obdarta,znaczy pelerynka ze skóry, a noga jak na horrorze, samo mięso i ścięgna. Był przy nim drugi pies.Nie było ludzi. Przejeżdżało mnóstwo osób, ale wszystkie były zbyt zajęte, aby poświęcić pół godziny na zorganizowanie pomocy. (wiem że widziały, bo jechały bardzo wolno z powodu korku i widać było wyraz twarzy) Przechodziło mnóstwo osób, reakcja jak wyżej. Gdy zaczęłam rozróbę, okazało się ,że pies został potrącony poprzedniego dnia rano . Została wezwana straż miejska (mają patrol ekologiczny, ale pani dyspozytorka podobno twierdziła, że oni się takimi sprawami nie zajmują) ale nie przyjechała. Przez natępne 30 godzin nikt nie zrobił nic. Dodam że była to niedziela, więc argument o pracy i pośpiechu upada. Gdy zadzwoniłam wreszcie ja dowiedziałam się że nikt nie dzwonił !!!!!!! W związku z tym oświadzczyłam że dzwonię ja i czekam na przyjazd pomocy na miejscu i jeśli pomoc się nie zjawi, to zaczynam od Faktu i dalej przez wszystko co mi przyjdzie do głowy. Pomoc przyjechała błyskawicznie, jak na warunki - potworny korek. W międzyczasie dzwoniła jeszcze jedna pani, a miły człowiek sprowadził policjanta który też pogonił towarzystwo. Zanim przyjechała straż pojawiła się karetka Psiego Losu wezwana przez kolejną osobę i chwała Bogu, bo w straży ekologicznej nie było weterynarza a wpychanie psa do klatki mogłoby się skończyć tragicznie.Przypominam w jakim stanie była jego łapa. Dzisiaj dzwoniłam do lecznicy, pies jest w dobrym stanie, to miła suka, bardzo spokojna.Przypominam, w jakim stresie była i jak potwornie musiała cierpieć, a nie rzucała się, nie gryzła dała sobie spokojnie założyć kaganiec.Niestety, ponieważ pomoc przyszła bardzo późno,może stracić łapę. Jest młoda i zręczna i sobie poradzi nawet bez nogi ale ...potrzebuje domu.Potrzebuje opieki i to pewnie silnego i dobrego mężczyzny. Ona stoi na tej nodze, jeśli trzeba ją będzie amputować to z powodu braku skóry, nie połamania.Gdyby pomoc przyszła zaraz nie byłoby sprawy. Dlaczego proszę o pomoc tutaj i nie zabieram jej sama? Cóż jest to dowód na to, jak zmienieją się ludzkie losy. Jeszcze dwa lata temu bywałam na tym forum i myślałam że zbuduję dom z moim mężem,i dziećmi, i mimo ewentualnych problemów będziemy bardzo szczęśliwi. Dziś jestem w przeddzień rozwodu, nie mam pracy, guz w tarczycy i mieszkanie po schodach, co przy amputowanej łapie załatwia sprawę. Bardzo proszę o pomoc, może w którymś z Państwa domów albo domów Państwa znajomych znajdzie się miejsce dla tego nieszczęsnego zwierzaka, który tyle wycierpiał - prawdopodobnie została wyrzucona,bo wakacje...Bardzo proszę,sama nie jestem w tej chwili w stanie jej pomóc. mój e-mail : [email protected] [/b]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...