A ja przede wszystkim współczuję dzieciom tego pana - świnka wyjechała. Dla mnie bomba. Uwielbiam wrażliwców -dzieci wcinają cielęcinkę a mały cielaczek tez pewnie wyjeżdża... Świnka została zjedzona i tyle. Jestem wegetarianką ale spędzałam bardzo fajny czas w towarzystwie rzeźniczki - wiecie dlaczego - bo nie była do mdłości obłudna i nazywała po imieniu to co robi. Nie wstawiała żadnych kitów o prawie natury itd. Ona jadła mięso,zabijała zwierzęta bo miała na to ochotę! KONIEC, KROPKA, żadnego glejtu od Pana Boga ani rzekomych potrzeb zdrowotnych. Wywoływała mój autentyczny szacunek - bo nie udawała osoby lepszej, wrażliwszej niż była, żadnej ofiary niezmiennych praw. Acha, gdy kot wrąbał ptaszka na oczach mojego syna i innych dzieci, byłam jedyną matką która nie zasłoniła mu oczu - koty lubi dalej, ptaszki też, koszmarów nie miał,mięso je (zaczął dopiero mając cztery lata w przedszkolu, co nie przeszkadzało mu być absolutnie zdrowym, wysokim i sprawnym chłopcem o takiej wyobraźni że stał się legendą w swoim przedszkolu, które już opuścił) i wie że ja nie jem - odebrał przy okazji cenną lekcję życia - zwierzę robi to do czego zaprogramowała go natura, nie ma go co za to nienawidzieć, człowiek może wybrać. Być może któregoś dnia pomoże mu to poradzić sobie w normalny sposób, bez panicznego lęku,ze śmiercią innych istot , w tym moją. A ostatecznie - ze swoją.