Czas płynie a wielka piaskownica sobie stoi. Cóż, to przywilej braku przymusu i nieco wątpliwa zaleta budowy bezkredytowej
Mały "foto-przelot" przez ostatnie ponad pół roku:
Stan na 23 stycznia 2009. Jak widać pod niebieską plandeką powstaje "piwniczka"
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_19.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_20.jpg
30 stycznia 2009 na fundamencie pokazała się "czarna maź". Teraz tylko kiedyś tam trzeba będzie do tego przykleić wełnę i zasypać obecnym dookoła piaskiem.
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_21.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_22.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_23.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_24.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_25.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_26.jpg
15 lutego 2009 na budowę wpadli "piaskowi ubijacze"
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_27.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_28.jpg
Od 11 marca 2009 zaczął się mały okres stagnacji. Teraz trzeba zająć się tym z czym sami damy sobie radę, czyli "ogródkiem"
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_29.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_30.jpg
17 kwietnia 2009 na budowie pojawiła się zaprzyjaźniona "kaczuszka" która uzupełniła zapasy piasku w naszej ogromnej piaskownicy i poprzerzucała kilka ton torfu pod przyszły ogródek
Kolejny plus z lanych fundamentów - kaczuszka mogła spokojnie oprzeć się o ścianę bez obawy że się "sypnie"
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_31.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_32.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_33.jpg
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_34.jpg
13 czerwca 2009 przyszły przydomowy ogródeczek zaczął nabierać kształtów. Dzisiaj wygląda to już nieco "bujniej"
Mamy ostatni dzień roku w którym chciałabym jeszcze tylko zdążyć wrzucić małą "papierologię" i zmiany których się dopuściłam
Przede wszystkim wizualizacje zrobione nieco nieudolnie przeze mnie w najprostszym podręcznym programie jakim jest IrfanView.
Strona południowa - czyli wejście do domu. Wyrzuciłam stąd dwa okna na parterze i choć nieco nie w tym miejscu bo lekko w prawo powinny być, znajdować się będą główne drzwi. Daszek nad wejściem też jest "dorobiony".
http://malgos.nazwa.pl/fotki/ww101_poludnie-1.jpg
Strona wschodnia - zlikwidowane zostało wejście do domu, zlicowaliśmy ścianę na równo i w środku znajduje się okienko od łazienki.
http://malgos.nazwa.pl/fotki/ww101_wschod-1.jpg
Strona północna, czyli "wypustek". Tu są w sumie najmniejsze zmiany bo poleciała tylko barierka balkoniku. Docelowo prawdopodobnie będzie to tylko taki niby balkonik z możliwością postawienia stóp ale głównie podest dla kwiatów
http://malgos.nazwa.pl/fotki/ww101_polnoc-1.jpg
Strona zachodnia, czyli miejsce gdzie tak naprawdę będzie się toczyć życie od wczesnej wiosny do późnej jesieni a i być może zimą na kawę na tarasik się "wystawić" będzie można
Zmiany to okno w małym pokoju przeniesione ze ściany południowej i duże wyjście na taras. Z założenia w projekcie nie było tu nic.
http://malgos.nazwa.pl/fotki/ww101_zachod-1.jpg
Sprawy projektowe czyli zmiany naniesione przez projektanta pod nasze dyktando.
Parter
1. W miejscu gdzie miało być główne wejście jest łazienka, dodatkowo powiększona o nieco przesuniętą do środka domu ściankę.
2. Wiatrołap (2,89m2) będzie miał dwa osobne wejścia - do kotłowni i części domowej.
3. Aktualna kotłownia w południowo wschodnim narożniku domu wcześniej był łazienką. Tam też jest zejście do piwniczki.
4. Bardzo ważną sprawą było zrezygnowanie z niepotrzebnego betonu w domu i zmiana schodów na drewniane. W projekcie są już drewniane z podestem ale od tamtej pory zdążyła koncepcja zmienić się na "elki". Nie zajmują niepotrzebnie powierzchni przydatnej np. do postawienia akwarium. Było nie było schody służą do przemieszczenia się w górę i w dół a nie do zajmowania miejsca
http://malgos.nazwa.pl/fotki/Obraz2.jpg
Piętro
Garderoby są bo są ale małe rozepchanie łazienki pozwoliło z 3,70m2 zrobić 5,5m2.
Dodatkową powierzchnią którą udało się uzyskać jest maksymalne wykorzystanie przestrzeni która w oryginale schowana była za ścianką kolankową zaprojektowaną na 165cm Teraz będzie ona na wysokości 60-70cm. Taka przestrzeń zawsze przyda się na dodatkowe półki czy schowki.
http://malgos.nazwa.pl/fotki/Obraz1.jpg
Dążyliśmy do tego aby w domu było jak najmniej rur i rurek. Piony kanalizacyjne są praktycznie na jednej ścianie.
Kolejne dwa zdjęcia z 21 grudnia, kiedy to wybraliśmy się pooglądać płyty zanim je zdejmą
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_15.jpg
Stanowisko pracy zbrojarzy
http://malgos.nazwa.pl/fotki/budowa_16.jpg
Kolejna wizyta 28 grudnia i ta damam !! Bunkier został odsłonięty. Niestety w sobotę praktycznie od razu po ściągnięciu płyt chwycił mróz. Prawdopodobnie wyczerpaliśmy czyjąś cierpliwość i ze stropem piwnicy oraz "smarowaniem" i "obłożeniem" fundamentów musimy poczekać :)
Budowa toczy się pomaleńku nadal. Ciągle trudno nam uwierzyć w to że aura tak nam sprzyja. Zupełnie jakby ktoś tę pogodę "trzymał" specjalnie dla nas, żeby wreszcie zacząć, żeby zakończyć ten rok czymś dobrym...
19 grudzień 2008 w moim odczuciu to bardzo ważny dzień. Tak naprawdę dopiero kiedy przyjechaliśmy na budowę zobaczyć jak zaczynają zalewać fundamenty - tę prawdziwą podstawę przyszłego domu, poczułam że to już. Rozpoczęliśmy coś ważnego i nie mamy już odwrotu - teraz pozostało nam już niczym taran przeć do przodu. Powoli, systematycznie, bez nerwów, zbędnego pośpiechu i przede wszystkim z rozsądkiem. Nie rzucać się z motyką na słońce, nie realizować wybujałych marzeń.
Ta dadam !! 8 grudnia niespodzianka - przyjeżdża właściciel firmy "od fundamentów" i oznajmia "... jutro wchodzę!". No tak... a pogoda? A mróz? A jak to tak? Przyzwyczailiśmy się już do tego że kiedyś faktycznie tę budowę trzeba zacząć ale kiedy? No... tak żeby pozwolenie było ważne. Ale to już? To naprawdę jutro?
Dzień pierwszy - 9 grudzień 2008, godzina wczesno-ranna. Wielkie wariactwo bo koparkowy choć z wioski obok a dróg u nas raptem dwie na krzyż, gubi się i zjawia z półgodzinnym opóźnieniem. Trudno się mówi i czeka cierpliwie. Tak jak do koparkowego i jego profesjonalizmu nie mam kompletnie nic, bo patrzeć na jego pracę to czysta przyjemność, tak do ceny i uporu właściciela "kopaczej firmy" mam uraz. Gdyby wiedziało się jak dużo sobie policzy to zamówilibyśmy koparkę z miasta - 20km a nie z wsi "obok" - parę kilometrów. Oszczędność - połowa taniej. Trudno... po prostu mamy nauczkę na przyszłość a polecać będę innych bo niesmak pozostał
Pierwsza łycha w ziemię i pojawia się piasek...
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_44.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_45.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_46.jpg
Piaseczek jak marzenie ale pojawił się problem... w miejscu piwnicy podeszła woda i to nie tak na chwilkę, popatrzeć i zniknąć. Co to to nie. Z uporem maniaka podnosiła się ilekroć ją wypompowywali. Faaaajnie, akurat tam umyśliłam sobie mieć ujęcie wody w piwniczce - to i mam, od razu i bez bicia. Cóż, nie ma lekko i dom wędruje pół metra w górę. Nie ma to jak dobra współpraca "iwestora" i wykonawcy na bieżąco
W zasadzie płot do szczęścia potrzebny nie jest ale jeśli chce się mieć drzewka owocowe a wokół żyje nadmiar rogowatych to niestety ale jakoś trzeba to zabezpieczyć. Płot to nie mój pomysł ale mojej połowy. Jest prosty w wykonaniu, tani i oryginalny
Kwiecień 2007 zaczął się tak naprawdę dziewiątego kiedy to geodetka pojawiła się aby wytyczyć budynek.
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_21.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_22.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_23.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_24.jpg
Między 12 a 23 kwietnia, z racji tego że pogoda sprzyjała i coś by się zrobić chciało zabraliśmy się za podłogę w domku. Jest z ciemnych paneli na tak zwany "klik klik"
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_26.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_25.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_28.jpg
26 kwietnia po raz pierwszy zawitał na budowie sprzęt ciężki... szukaliśmy wody i należało zabrać się za zrobienie jakiegoś porządnego dojazdu
Sprawy pozwolenia na budowę zostały dopięte na "ostatni guzik" 30 listopada 2007 roku. Szczęście w nieszczęściu że mamy solidnego ale niezbyt szybkiego człowieka od papierologii. We wrześniu miasto dotknęło bardzo nieprzyjemne zdarzenie - spalił się dach urzędu miejskiego i starostwa. Przy okazji ratowania budynku zrobił się poważny bałagan ze wszystkimi sprawami budowlanymi. Po pożarze pierwszy raz dziękowałam siłom wyższym za opieszałość "papierologa", projekty i wnioski bezpiecznie przetrzymały najgorętszy okres w jego mieszkaniu.
Koniec roku, zima i do marca czas zleciał szybko. Ustaliliśmy już z firmą która miała podjąć się wykonania fundamentów że jakoś tak w roku 2008 powinniśmy zacząć...
Nam się nie spieszy... jest ciepło, daszek nad głową jaki jest, taki jest ale jest.
Tak to wyglądało 13 stycznia 2008 roku. Dom w przyszłości stanie tam gdzie leży śnieg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzilak_16.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_17.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_18.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_19.jpg
Widoczek od wschodu, czyli "głównej drogi dojazdowej" 30 marca 2008.
Poważna budowa zaczęła mocno odwlekać się w czasie i tak naprawdę nie było wiadomo czy zaczniemy jeszcze w 2007 roku cokolwiek robić . Jakoś tak smutno było przyjeżdżać na same kiełbaski pod "gołe niebo", więc w październiku 2007 moja połowa podjęła decyzję o postawieniu chociaż domku drewnianego. Na razie bez konkretnego założenia czy będzie to po prostu "domek", czy w przyszłości "pokoje gościnne" czy być może sauna...
15 października 2007 roku, czyli praktycznie rok po moim ostatnim "poważnym" wpisie zaczęliśmy
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_10.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_11.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_12.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_13.jpg
Kolejna wyprawa na "małą budowę" doszła do skutku 21 października 2007
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_14.jpg
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka_15.jpg
Pogoda nie była do przewidzenia więc założeniem było choć zamknięcie domku "na klucz" i przykrycie dachówką, którą celowo położyliśmy taką samą jaka ma być w przyszłości na "dużym domku". Nasz wybór padł na ceglastą S Euronitu.
Zryw nastąpił w połowie lipca 2007. Energetyka przygotowała warunki przyłączenia i 30 lipca umowa została podpisana. Fakt faktem że skrzynki nie postawili dokładnie tam gdzie chcieliśmy ale że nie było tak naprawdę do czego się jeszcze podpinać to niespecjalnie zawracaliśmy sobie tym głowę. 30 lipca też, starosta wydał decyzję o umorzeniu postępowania o wyłączenie z produkcji gruntów rolnych. Klasa RV i po sprawie.
Przed chwilą dostałam telefon "mam mapę - jadę rysować" - super, z każdym dniem jestem o krok bliżej do upragnionego, odludnego i całkowicie prywatnego miejsca
Czytam czasem o różnych technologiach budowy domu, wykorzystywanych materiałach i tak sobie myślę że chyba dobrze postanowiliśmy decydując się na strop drewniany. Jeśli złożymy dłonie, jakby obejmując niewidzialny kłębek wełny i zrobimy z palców "daszek" to między palcami tworzy nam się taka ciepła, nasza przestrzeń - to jest dla mnie dom i tak chcę go zbudować - ciepła, przyjazna przestrzeń. Przecięcie tego wirtualnego kłębka lanym stropem burzy moje pojęcie domu - przyjaznej przystani. Nie chcę mieć blokowej powtórki gdzie wszytkie poziomy są poodcinane od siebie metrami zimnego betonu, Moim pragnieniem jest zatrzymanie tego "ciepła" w jednej, zespolonej bryle. Może to trochę chaotyczne co piszę ale jak zauważyłam dokładnie tak samo postępował mój ojciec - w moim rodzinnym domu gdzie tylko można było, w starej, nierozbudowanej części pokój wypoczynkowy od sypialni na piętrze odgradzały jedynie drewniane belki z drewnianymi kasetonami od spodu i starą, odnowioną podłogą z desek na piętrze.
Ja również chcę tak mieszkać - dom pozostanie jedną żyjącą bryłą. Chcę w naszym przyszłym domu słyszeć kroki domowników na górze, chcę słyszeć głośny tupot wściekle ganiającego się kota z psem i na odwrót
Hmmm.... prawie jak pamiętnik
Technologia...
Miłym bonusem w gotowym projekcie to ściany zewnętrzne jednowarstwowe (nasz wybór padł na Ytong 36,5), drewniany strop i konstrukcja dachu jętkowo kratownicowa. Jakkolwiek dziwacznie by to nie brzmiało to w projekcie wygląda ciekawie - już mam pomysły na wykorzystanie odsuniętych na maksa ścianek kolankowych - nie chcę ich zabudowywać tak jak jest to w projekcie - raczej odsunę je możliwie jak najdalej zyskując w ten sposób sporo miejsca na dodatkową zabudowę i poupychanie mnóstwa różnych gratów
Tyle osób spisuje swoje dzienniki motocyklowe... ups, przepraszam budowlane :) dlaczego i ja nie mogę tego zrobić? Poza tym jak wiecie podjęcie decyzji o budowie i samo przystąpienie do realizacji, choćby jeszcze na papierze wywołuje tyle emocji a jeszcze druga "połowa" marudzi że ma już dosyć słuchania o budowie - sami wiecie... trzeba się jakoś wygadać Pisząc będę dużą wagę przywiązywać do dat
Początki
Żadne z nas nie myślało poważnie o budowie domu, może gdzieś, kiedyś a może wcale. Może kupi się jakieś mieszkanie, może postawi dom, może... kiedyś... A tu jak grom z jasnego nieba pewnego rozrywkowego wieczoru telefon i informacja - jest działka - bierz teraz albo nigdy. Krótka narada i po sprawie - jesteśmy właścicielami hektara ziemi rolnej w pięknym i spokojnym miejscu, z normalnymi i niewieloma sąsiadami, z daleka od miasta - po prostu sielanka... :)
Po sfinalizowaniu nasuwają się pytania: Co teraz? Sadzimy coś? będziemy "wypoczywać na wsi"? A może tak domek...?? No co ty... przecież nie mamy pieniędzy... Niech będzie - składamy wniosek o warunki, szukamy projektu i porywamy się z motyką na słońce - budujemy systemem gospodarczym i jak długo się da bez kredytu
Etap I - papierologia do decyzji
Mamy czas, nikt się nie spieszy ale w połowie lipca (14.07.2006) składamy wniosek i cierpliwie czekamy... 8.08.2006 przysyłają zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie WZ. Na początku września (6.09.2006) przychodzi pismo z gminy z projektem Decyzji. No tak... myślałam iż wyraźnie napisałam że będzie studnia, ścieki w BOŚ a śmieci wywozimy we własnym zakresie na wysypisko a tu taki babol że należy ustalić warunki z wodociągami... Pędem do gminy i wyjaśniam że tu coś nie tak jest - Pan z miłym uśmiechem "oj, przepraszam, to takie niedopatrzenie - już to wykreślam". Ufff... jedyne co muszę załatwić to ustalenie z ZE z przyłączem prądu no i oczywiście odrolnienie kawałka ziemi pod budowę :)
W międzyczasie ostatecznie dogadujemy się z człowiekiem który będzie załatwiał za nas całą papierologię łącznie z odrolnieniem kawałka pod budowę oraz z geodetką aby wznowić granice (małe zamieszanie między geodezją a KW) no i oczywiście wydzielić kawałeczek itd. itp
25.09.2006 przychodzi ze starostwa postanowienie o zaakceptowaniu projektu decyzji wójta - czyli jest ok - trzeba teraz czekać i w odpowiednim momencie ruszać z resztą papierów
I oto 9.10.2006 przychodzi Decyzja o warunkach zabudowy - wszystko jest tak jak chcieliśmy a nawet więcej - to miło z ich strony. Może spojrzeli na mnie przychylnym okiem kiedy stwierdziłam że dom ma nawiązywać do istniejącej w tym pasie zabudowy gabarytowo, kolorystycznie i kierunkiem kalenicy?? A może dlatego iż od czasów wojny jest to pierwsza budowa w tej wsi Nieważne, w każdym bądź razie pierwsze plany aby w tym roku rozpocząć z wykopami coraz bardziej się oddalają... trudno się mówi i czeka dalej.
Dziś mamy późny wieczór 15.10.2006, w ub. wtorek doniesiono mi iż na działce była już geodetka, posprawdzała stan faktyczny i ustawiła się na sobotę 14.10.2006 aby pomierzyć i powkopywać kamienie które jak to na wsi bywa, zdążyły już dawno zmienić miejsce lub przewędrować na inne pole Bach za telefon, krótka rozmowa i również pojawiamy się na działce a tam zaskakujący obrazek: Pani mierzy, Pan biega z tabliczką a sąsiad nosi i przestawia pani wszystkie bambetle Nie ma co - coś mi się zdaje że w przyszłości to tu wesoło będzie jak już sąsiedzi tacy skorzy do pomocy to jak będą się w przyszłości kończyć spraszane grille
W poniedziałek ma być już mapa do celów projektowych - więc jak się zbiorę to będę kontynuować i przy okazji streszczę zamiary co do materiałów. No i sprawa najważniejsza - dlaczego ten dom a nie inny?
Założeniem było na początku znalezienie domku nie większego niż 80m2 z pokojem i aneksem kuchennym na parterze i dwoma pokoikami na górze ale jak to w życiu bywa w trakcie dogrywania szczegółów i rozpatrywania różnych scenariuszy przyszłości stanęło na domku z pokojem i jadalnią (łącznie), plus łazienka, kotłownia i dodatkowy pokój na parterze oraz dwoma pokojami i łazienką na górze.
Pomimo tak dużej ilości różnorakich biur projektowych i mnóstwa domków które naprawdę nam się podobały z góry narzucliśmy sobie ograniczenia których postanowiliśmy się trzymać:
- dach dwuspadowy 35-45 stopni,
- technologia ściany jednowarstwowa,
- bez garażu,
- częściowo podpiwniczony,
- funkcjonalny dla dwóch osób, bandy zwierzaków i częstych gości.
I tak początkowo padło na WW-100 z pracowni szczecińskiej - w sumie dzięki muratorowi bo zaczęłam od Cichego, przez Cyrkon a skończyłam na WW-101 ponieważ moja połóweczka stwierdziła iż zawsze marzył mu się taki wykusik jak w samolocie
Pokrótce parę zdjęć
Tak wygląda domek przed zmianami
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/ww101.jpg
Widok z góry - domek stanie na środeczku
http://free.of.pl/k/kwidzyn/malgos/dzialka.jpg
Jutro postaram się wrzucić zdjęcia z działki jak to wygląda jeszcze teraz - zanim faktycznie zaczniemy coś tam robić
Jeśli ktoś ma ochotę komentować, opieprzać mnie lub po prostu zadać pytanie proszę nie robić tego tutaj tylko tu http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1432223#1432223" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1432223#1432223