Przy wełnie diabeł tkwi w szczegółach paroizolacji a dokładniej opóźniacza pary. A ryzyko, że wełna namoknie jest duże. Oddychasz, gotujesz, kąpiesz się, pierzesz, gładzie, malowanie. Idealnie było by nie zakładać izolacji tej zimy w ogóle i wysuszyć porządnie dom. Już jest połowa stycznia. Nim skończysz prace będzie luty a w kwietniu już wiosna i koniec sezonu grzewczego. No i ten elektryk. Nieważne jak będzie dokładny, z opóźniacza pary zrobi ci sito i zonk. I jeszcze jedno. 25 centymetrów wełny na dachu to mało. Przyjdzie lato, na dworze 30+, na poddaszu zrobi ci się ze 35 i żona powie, że chce klimę. Kupujesz bo wpadł bonus i masz sytuację odwrotną niż zimą. TZN, na dworze ciepło w środku przyjemny chłód z klimatyzacji. A że fizyki nie da się oszukać, nagle strumień pary zmienia kierunek i idzie z zewnątrz do wewnątrz. Znaczy się chciałby ale ta nieszczęsna folia nie pozwala. Wilgotność rośnie, na poddaszu dalej przyjemny chłód i nagle para zaczyna się skraplać na folii ale ty o tym nie wiesz bo to z drugiej strony. Wełna moknie, potem więźba i masz poważny problem.
Chciałeś podpowiedzi to ją masz. Zamiast tej nieszczęsnej folii zamontuj aktywną paroizolację choć to opóźniacz bo pozwala na przepływ pary w dwie strony. I dopiero po elektryku. A przed zamontowaniem płyt gk wezwij kierbuda, żeby sprawdził każde gniazdko, punkt świetlny, przejście dla przewodu do kinkietu, miejsce styku ze ścianą, jętką czy co tam masz, czy wszystko jest szczelne i powietrze będzie przechodzić membraną a nie jakąś dziurą.
Ja bym nie ocieplał strychu tej zimy. Jak masz zamiar adaptować poddasze latem to zrób to wtedy porządnie. Jak za kilka lat, to rozłóż paroizolację na podłodze a na to wełnę. Spokojne można ją potem zdjąć i włożyć między krokwie. W tym przypadku membrana nie musi być aktywna ale dalej musi być położona starannie.