Witam
Wprawdzie to stary wątek, ale mam bardzo podobny problem. I mam nadzieję, że ktoś nam coś doradzi.
1,5 roku temu byliśmy zmuszeni się przeprowadzić. Z domu 16 letniego do domu prawie 30 letniego.
Wcześniej nigdy nie mieliśmy styczności ze zbyt niska wilgotnością, więc na początku nie wiedzieliśmy co się dzieje...
Szczypiące oczy, zatkany nos, sucha, pękająca skóra, elektryzujące się włosy... Ja mam astmę i objawy tak się nasiliły, że normalnie się dusiłam. Ale najgorsze objawy dotyczyły naszych kotów. Normalnie zaczęły chorować... Zaczęły się strasznie drapać, pojawił się łupież, sierść zaczęła wypadać... Myślałam, że mają jakieś pchły itp... Dodatkowo zaczęły kichać, mieć załzawione oczy itd. Typowe objawy kociego kataru... Z tym, że żadne leki nie pomagały. Wydaliśmy majątek na leczenie, które i tak nie przynosili rezultatu.
Nawet nie można ich pogłaskać, bo lecą iskry...
Po przeszukaniu różnych forum itd kupiliśmy higrometr i okazało się, że wilgotność powietrza jest w granicach 25-35%. Latem podskakuje do około 50%.
Dom ma swoje lata i ma stare plastikowe i nieszczelne okna. Drzwi wejściowe są drewniane, w jeszcze gorszym stanie. W przedsionku zawsze hula wiatr 🤦
Dodatkowo poprzedni właściciel wykończył wszystkie ściany wewnętrzne płyta gk zamiast tynkami, i te płyty chłoną wilgoć jak gąbka.
Problem polega jednak na tym, że kupiliśmy 2 nawilżacze, o całkiem dobrej wydajności, i niewiele to daje.
Nawilżacze chodzą od 2 miesięcy non stop, 24 godz/dobę. Dziennie w powietrze "idzie" 13 litrów wody.
I wilgotność nigdy nie podeszła wyżej niż 50%.
Gdy wyłączamy nawilżacz choć na chwilę lub np skończy się w nim woda, wilgotność od razu spada poniżej 40 %
Okien też już w ogóle nie otwieram, bo jak chce choć trochę przewietrzyć to wilgotność spada "na łeb na szyję". Tylko obserwuje na wyświetlaczu nawilżacza jak się obniża. Przez kilka minut spada do około 30%.
Odkąd "chodzą" nawilżacze zauważyliśmy lekka różnicę jeśli chodzi o koty, trochę mniej się drapią i trochę mniej kichają, ale to cały czas zbyt mało.
Moje astmatyczne problemy zmniejszyły się tylko odrobinę...
To wszystko zbyt mało, żeby dało radę żyć w tych warunkach bez ciągłego chorowania 😔
Dodam, że przez te nieszczelności, pomimo tego, że ogrzewanie (gazowe) również chodzi non stóp, w domu nigdy nie ma wyższej temperatury niż 20 stopni na parterze i 19 stopni na poddaszu. A najczęściej jest około 18-19 stopni.
Przy takiej niskiej temperaturze wilgotność powietrza powinna być jeszcze wyższa, żeby nie wpływało to negatywnie na zdrowie.
Czy ktoś moze nam coś doradzić?
Co możemy jeszcze zrobić, żeby przestać chorować?
Na generalny remont nas niestety nie stać...
Będę wdzięczna za każdą poradę
Pozdrawiam serdecznie
Asia