Hmmm... jest jeszcze jedno ciekawe zjawisko - dobiegające 30 panienki, które poczuły jak im bije dzwon biologiczny. Popatrzyły wkoło i co? Cienizna - do pracy tramwajem, przydupasek nawet jak jakiś jest - to bez grosza przy duszy, a tu już należałoby się jakoś sensownie sprzedać, najlepiej za niezłą kasę. Autkiem pojeździć, futerko założyć
Kogo mamy w zasięgu ręki? Szefa może? Nie taki stary, ma wprawdzie żonę i małe dziecko, ale co tam. Przecież z panienką też może mieć nowe dziecko, żonę się pogoni, bachora na weekend ostatecznie można znieść. Wciska się takiemu prezesowi kilo kitu - jaki przystojny, jaki inteligentny, jaki fascynujący, jaka ta jego żona głupią i podłą musi być krową, że krzyżem przed nim nie leży.. No i ogłupiały szef wpada jak śliwka w kompot