Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mieszkaniec

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez mieszkaniec

  1. Brawo, bells! I pamiętaj - masz prawo słuchania muzyki od 6 do 22 )) I nie zawahaj się, gdy przyjdzie Ci ochota skorzystać z tego prawa! Trzeba jeszcze tylko wyczuć, kiedy sąsiedzi prowadzą rozmowy biznesowe... pozdrawiam, mieszkaniec
  2. Może na razie ogrzewanie kominkiem, albo prądem? Koszty inwestycji nie są duże, a doprowadzenie gazu to kupa pieniędzy i formalności... Na szczęście zima się na razie kończy - masz trochę czasu. Na podstawie tego co piszesz, radziłbym Ci znaleźć jakiegoś fachowca (architekta, budowlańca, etc.), żeby rzucił okiem i ustalił jakąś kolejność remontu tego domu. To była by pierwsza rzecz, od której bym zaczął, ponieważ nie wiadomo jaki jest stan techniczny tego domu, a nie warto inwestować w instalacje i wnętrze, jeśli nie wiadomo, jak się mają śiany i dach.
  3. agnes (dzięki za pozdrowienia - ja tam wolę stabilizację, jestem domatorem i w ogóle (zresztą dlatego chcę budować dom), ale nigdy się nie nudzę, mam zawszę kupę pracy, hobby, etc. a zasłużonego odpoczynku nigdy nie traktuję w kategoriach nudy. No i - nawiązując do postu Znudzonej - nie wpadłbym na to, żeby oskarżać pogodę, że jest nudna ))
  4. mbz - podobno różne organizacje z 13 państ organizują wielką krucjatę przeciwko papierosom - mają być droższe i opatrzone kolorowymi plastycznymi zdjęciami organów, na połowe opakowania... Jak dobrze, że nie palę - nie będę musział tego oglądać
  5. Kiedyś B. Kaczyński powiedział w jakimś wywiadzie, że jak ktoś mu proponuje kapcie, to on po prostu wychodzi z takiego domu, proponując przeniesienie spotkania do jakiejś kawiarni. Jestem zdecydowanie przeciwny kapciom, bo się po prostu brzydzę zakładać po kimś. Jedyne odstępstwo do własne kapcie dla "stałych" gości - to rzeczywiście brzmi sympatycznie. Rozwiązania: oczywiście strefa gościnna w domu, z bardziej wytrzymałą podłogą. Sam nigdy nie chodzę boso po domu (mam piankowe klapki), bo po pierwsze zimno, po drugie głośno, a po trzecie stąpanie po twardym do większe obciążenie dla stawów, a klapki amortyzują. Poza wszystkim, jak dopowiedział Kaczyński - mam w domu odkurzacz pozdrawiam, mieszkaniec
  6. inwestor, a może Ty - choć już nie palisz - lubisz sobie po prostu powąchać dym z papierosa? Podobno niektórzy tak mają Goście to na pewno trochę obowiązek, ale dlaczego mielibyśmy się im podporządkowywać? Jesteśmy u siebie - oni przestrzegają naszych zasad. Idziemy do nich - my przestrzegamy ich zasad. A ja, jako żyję, nie poczęstowałem tych, na których mi chociaż trochę zależało, staropolskimi paluszkami i popkornem
  7. Racja, powiedzenie nałogom "nie" to asertywność, forma zadbania o siebie. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś wyciąga u mnie papierosy i pali bez pytania. Dla gości jest balkon (w żadnym wypadku klatka!), ale ci co do mnie przychodzą, wiedzą o tym, że nie palę, i powtstrzymują się (albo balkon . W pracy tylko szef pali - ale ma gabinet i tam pali... A co do osób, które nie przychodzą, bo nie mogą palić (vide teściowa kilka postów wcześniej) -- z pewnością jest to pretekst a nie powód. Pozdrawiam, mieszkaniec
  8. Tego sposobu nie znałem -- niezły )) Idę ćwiczyć zwroty na zaciągniętym hamulcu
  9. Znudzona, zgodnie ze swoją ksywą, znudziła się już pewnie Forum... A przy okazji: nie ma to jak stres, walka z przetrwanie i ciągłe życiowe zmiany. Stały partner i stabilizacja są oczywiście KOSZZZMARNIE nudne o:-) pozdrawiam, mieszkaniec
  10. Dzięki! A propos - Lekarz będzie się jeszcze budował - ma wykupione poddasze nad sobą (to taki blok z dwuspadowym dachem). Drugi sąsiad na ostatnim piętrze - też! No sam nie wiem dlaczego jestem w takim dobrym humorze - to pewnie przez to słońce za oknem ))
  11. I z wycieczką na pięterko, również w gronie przyjaciół. ))Przydałby się ten rosyjski gaz "teatralny"... Ale po co strzępić paluchy na klawiaturze po próżnicy - ja tam już długo nie będę mieszkał, mieszkanie należy dobrze sprzedać i zapomnieć. Może jakiejś wielodzietnej rodzinie, która się tam wprowadzi, nie będzie to przeszkadzało, bo sami będą hałasować jeszcze bardziej? mieszkaniec
  12. W tym konkretnym przypadku to Lekarz jest górą - mieszka nad Wrażliwym )) Wrażliwy z przychówkiem walił zawsze w grzejniki, gdy tylko Lekarzowi zdarzyło się coś wieczorem wydrukować na drukarce. Bynajmniej nie igłowej... mieszkaniec
  13. sąsiad: jeżeli przeczytałeś wszystkie posty, to zorientowałeś się, że np. ja próbowałem wszystkiego. Zacząłem od kurtuazyjnych wizyt, ale dało się rozmawiać tylko z żoną sąsiada. On (sąsiad) już nie jest tak kontaktowy, bo albo nie otwiera, albo otwiera na ułamek sekundy, tyle ile potrzeba na rzucenie lakonicznego "spierdalaj" i chowa się bezpiecznie za drzwi. Rozumiem Cię, że możesz nie wierzyć - tak jak i ja nie wierzyłem, jak mi opowiadali znajomi z tej klatki, zanim się tam wprowadziłem - że on ma taki styl konwersacji. Niestety to prawda. Masz rację, że nie należy zaogniać, ale ludzie, o których piszę, żyją w przestrzeni równoległej, poza tą kategorią sąsiadów, którą miałeś na myśli. Podaję przykład: ten sam sąsiad zwiesza mi ze swojego balkonu stary kabel antenowy, który poruszany przez wiatr, łamie wypielęgnowane przez moją żonę kwiatki. Ja idę do sąsiadki i proszę, żeby wciągnęła ten kabel na górę, ona przeprasza, wciąga i jest wszystko OK. Przez dwie godziny, bo potem sąsiad przychodzi z pracy, wpada na balkon (gdzie wciągnięty kabel) i zaczyna ryczeć do żony (a pamiętaj, że wszystko słychać): "Ty głupia k...., dlaczego wciągnęłaś ten p......... kabel, on ma tu wisieć@#$%!!!" Piszę to, aby przypomnieć, że w niektórych blokach dzieją się rzeczy, o których nie śniło się filozofom... pozdrawiam, mieszkaniec [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-26 13:40 ]
  14. sąsiad: tak to jest, jak się wiesza swojego doktora za... no za to, co napisałeś mieszkaniec
  15. sąsiad: w moim poście, czwartym w wątku, napisałem, dlaczego takie rozwiązanie nie jest skuteczne w przypadku dźwięków materiałowych. Poza tym - standardowa wysokość mieszkań w bloku to 2,5 m - obniżenie sufitu o kilkanaście centymetrów jest znaczące. Nie mówię już, ze niezgodne z normami dla pomieszczeń przeznaczonych na stały pobyt ludzi... pozdrawiam, mieszkaniec
  16. Bells, to jest do sprawdzenia samemu. To wtedy, gdy robi się cicho Jak robi się cicho przez kilka dni o tej samej porze - to jest Twoja Godzina Zero. Przyjemnego wiercenia, i nie spiesz się, bo taki żyrandol to poważna sprawa. Najlepiej rozłożyć pracę na kilka dni o:-)
  17. No i proszę, Opal - czego przy okazji budowy domu się dowiedziałem o sobie... Budowy kształcą )) Pozdrawiam, mieszkaniec
  18. >Twoje mieszkańcu wypowiedzi zaś dowodzą,że nie przyjmujesz jakichkolwiek uwag i argumentów. Jakichkolwiek - nie. Na temat - bardzo chętnie. >Forum jest po to,aby dyskutować i wymieniać swoje RÓŻNE poglądy. Oczywiście - różne poglądy na RÓŻNYCH wątkach Twoje dałbym na wątek, bo ja wiem, "Matki Polki vs. Babysitters" >Cytujesz mnie dając moje rzekomwe wypowiedzi w cudzysłów tyle,że....ja tego nie powiedziałam. Służę: Cytat pierwszy: post z 2003-02-25 18:12, wers 9-10 Cytat drugi: post z 2003-02-25 18:12, wers 11-12 Pozostałe wyrażenia ujęte w cudzysłów nie są Twoje - cudzysłów wynika z kontekstu i reguł gramatyki - to chyba jasne, prawda? >Nie było moim zamiarem dzielenia ludzi na dobrych i złych ze względu na to czy są rodzicami czy nie. To absurd,który dowodzi Twojego niezrozumienia. Służę ponownie (Cytat trzeci: post z 2003-02-25 17:31, wers 4-7): "(...)Mają też fałszywy obraz rzeczywistości.(wiem, bo też kiedyś nie miałam dzieci). Potrzeba albo wyobraźni albo dziecka". >Ocenianie czyjejś wypowiedzi w konteście licznika jest za to jak najbardziej merytoryczne i dowodzi Twojej dobrej woli. Tu się mylisz Opal - Chciałem Ci wetknąć szpilkę Pozdrawiam, mieszkaniec [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-26 11:16 ]
  19. OPAL: Pozwól, że Cię zacytuję: "Jednak chcę Ci przekazać,że czasem można być w błędzie i dać niesprawiedliwy osąd" Cytat ten jak ulał pasuje mi do Ciebie Piszesz, że Bells nie była u tamtych ludzi, i że powinna iść, a wszystko będzie prostsze. Gdybyś tak jeszcze przeczytała początkowe posty... Przyznam szczerze, że Twoje posty trochę mnie irytują. Wątek jest na temat sposobów radzenia sobie z hałasem, wywoływanym przez - teraz eufemizm - "nie liczących się z nikim sąsiadów". Staramy się ustalić, co można w takiej sytuacji zrobić, staramy się dodać sobie otuchy. Tymczasem Twoje działanie polega na przekonywaniu Bells i mnie, że nie mamy zrozumienia dla biednych dzieci. I że w ogóle się nie znamy, bo nie mamy dzieci. Idziesz dalej: "Ja mimo miłości do dzieci od dziecka, tak naprawdę zrozumiałam o co chodzi,jak stanęłam po drugiej stronie i stałam się mamą". Protestuję przeciwko dzieleniu ludzi na tych, co mają dzieci i nie mają - Ci pierwsi wbrew Twojemu przekonaniu nie są lepsi i w szczególny sposób mądrzejsi od tych drugich. Twoje posty nie niosą żadnych przekazów merytorycznych, tylko kawałki w stylu "nie znacie się, jesteście niewyrozumiali, etc." Wybacz, ale takie informacje nie pomogą ani Bells ani mi w niczym. Czy to Twój sposób na nabijanie licznika postów? Pozdrawiam, mieszkaniec [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-26 10:12 ]
  20. Opal, czepiasz się. Dzieci Wrażliwego nie są osamotnione w swoim zajęciu... Naprawdę Cię interesuje, kto detalicznie i o której hałasuje mi nad głową, czy tak po prostu się czepiasz? ))
  21. Spokojnie, Maluszek - jest powiedzenie "Cicho jak kot" Chyba że Twój kocurek bawi się (z nogami w puszkach) w Robocopa...
  22. OPAL: ja nie obwiniam tych dzieci, to był skrót myślowy - one nie są winne, że są tak wychowywane, i powielają zachowania rodziców (a są na tyle małe, że pewnie nie wszystko rozumieją). Poza tym te konkretne dzieci są dosyć rzadko wyprowadzane na dwór, nie chodzą do przedszkola - a tak chyba być nie powinno, bo nie mają się gdzie wyszaleć. Jak najdalszy jestem od stawiania ludziom zarzutów, że mają dzieci - sam je chcę mieć jak najszybciej Natomiast zdarzają się (jak wszędzie, tak i w blokach) zwyczajne chamy, a jak jeszcze z lekkim zabarwieniem paranoicznym, to wtedy robi się mniej wesoło (mojemu sąsiadowi zdarza się, że biega po klatce i węszy, bo - gaz się ulatnia; nie da się zbyć twierdzeniem, że gotujemy bigos... Mam nadzieję, że domek to bedzie to - ciepły, wygodny, z miejscem dla wszystkich (łącznie z psem i samochodem), z ogrodem do zabawy dla dzieci i z sąsiadami ZA płotem. Mam taką teorię, że ludzie w domach są sobie (statystycznie) bardziej życzliwi, bo nie są w nienaturalnych warunkach "stłoczeni na kupie" Pozdrawiam, mieszkaniec
  23. Cześć, odpowiadam po kolei: SKORPIONKA: Pralka jest, a jakże. Ale nie po nocy - wczesne godziny ranne. Ale kto by się tam przejmował pralką INNI: Oczywiście ćwiczyłem przez jakiś czas tzw. ogólne rozwiązania siłowe (kolumny na 100% i prewencyjny spacerek, żeby tego nie słyszeć). Efekty mierne, bo Wrażliwy nie reagował, a inni sąsiedzi byli poszkodowani... OPAL: Nie mam dzieci. Ale znam kilkoro. A jeżeli chodzi o swadę (pewną taką) to "nadpobudliwość ruchowa, etc." to diagnoza lekarza pediatry, który też ma pecha mieszkać w (na) naszej klatce. Aha, uprzedzając Twoje pytanie - on (ten lekarz) ma dzieci. A przy okazji: jakiś czas temu byłem bardzo niewyspany i zły, i facet napatoczył mi się i zaczął coś bulgotać o zastawionym miescu parkingowym. Naprawdę źle trafił, ja już nie miałem siły panować nad sobą i prawie go pobiłem; w każdym razie nieźle na niego nawrzeszczałem. Nie uwierzycie - ja w to nie wierzę - ale TO poskutkowało. Od tego czasu JEST ZNACZNIE CISZEJ i ci sąsiedzi schodzą mi z drogi, PILNUJĄ dzieci, żeby nie waliły w balustrady na klatce i w ogóle. Cóż, nasze ucywilizowanie często odwodzi nas od najprostszych rozwiązań... Pozdrawiam wszystkich "blokersów" )) mieszkaniec [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-25 14:20 ]
  24. bells, nie wiem czy Ci to dużo pomoże, ale jestem dokładnie w takiej samej sytuacji jak Ty. Sąsiad nade mną ma dwójkę dzieci (po kilka lat), a jedno z nich, chłopczyk, tupie od rana do wieczora. Sąsiedzi ci mają oszczędnie urządzone mieszkanie - zero dywanów, panele podłogowe bez pianki - akustyka stropowa znakomita Ten gówniarz jest zresztą na coś chory, ma jakąś nadpobudliwość ruchową. W każdym razie, gdy rodzinka wchodzi do osiedlowego sklepu, wszystkie sprzedawczynie wylegają z kantorka aby zabezpieczyć teren, bo Tadziowi (imię niezmienione) zdarzyło się wywalić regał z towarem... W dodatku matka siedzi z dziećmi cały dzień - żadnego przedszkola, rzadko spacery. Co jeszcze - tak jak u Ciebie, sąsiedzi z dołu narzekają na hałasy - uśmiecham się w duchu z politowaniem, bo gdyby mieszkali o piętro wyżej )) Co z tym robię? - Początkowo chodziłem do nich (mieszkam tam od roku), ale teraz jesteśmy już na noże. Poza tym efekty interwencji zerowe, bo to nie są ludzie zdolni do konstruktywnej wymiany zdań. Dowiedziałem się tylko, że T. chodzi w obuwiu ortopedycznym, bo mu się "stópki kształtują" Być może w Twoim przypadku są to normalni ludzie i rozmowa z nimi do czegoś doprowadzi? - Rozwiązania administracyjne: Spółdzielnia ma to głęboko w d..., bo nie są to hałasy po 22, To samo straż miejska, policja, etc. Inni sąsiedzi nie słyszą, bo to mieszkania szczytowe (takie kupiłem, żeby było... cicho) - Rozwiązania techniczne: Izolacja stropu: w przypadku hałasu od góry praktycznie bez sensu, ponieważ są to dźwięki materiałowe i "niosą" się także przez ściany. Jedyną możliwością jest wygłuszenie stropu od góry, czyli np. położenie dywanu, pianki pod panele, płyt wygłuszających pod podłogę (czy byłabyś gotowa partycypować w kosztach?) - Przez cały czas: Stopery (to takie zatyczki woskowe). Bardzo dobre zwłaszcza nocą, ale też gdy trzeba wieczorem popracować. Do dostania w aptece Niestety, Stopery najlepiej tłumią wysokie częstotliwości (szuranie, dźwięki powietrzne), ale niskie (tupanie, walenie główką w ścianę) - gorzej. - Przez pewien czas starałem się zagłuszać ich hałasy telewizorem czy muzyką, ale to nie był dobry pomysł, bo był jeszcze większy hałas (dźwięki się wzajemnie zdudniają i potęgują) - Stosuję metodę jak najpóźniejszego wracania do domu, aby nabrać jak najmniej "skażeń akustycznych" - no ale nie po to ma się dom, zeby do niego chodzić jak na skazanie - NAJWAŻNIEJSZE - staram się z tym pogodzić i znaleźć konkretne rozwiązanie - czy hałasy przeszkadzają mi na tyle, że przesłaniają inne korzyści z danego lokalu? Ja stwierdziłem że tak, i przyspieszyłem swoje plany budowlane: chciałem za jakiś czas budować dom, ale w tej sytuacji zamieniłem "jakiś czas" na "wkrótce". W tej chwili jest podobno najlepszy moment na kupowanie mieszkań - może jego zmiana to jakieś rozwiązanie? Ja stwierdziłem, że te dzieciaki za 2-3 lata podrosną, więc może nie będą tak hałasować, ale i tak nie chcę mieszkać w bloku. U Ciebie jest jedno dziecko - a jeśli zrobią sobie drugie? )) Prawdę mówiąc, najgorsza w tej całej sytuacji była dla mnie bezsilność: takim sąsiadom, jeżeli mieszczą się w granicach 6-22, praktycznie nic nie można zrobić. Podobno w Niemczech administracja budynku reaguje na takie przypadki (czy np. na psa, który szczeka całe dnie, zamknięty sam w mieszkaniu) ostro i zdecydowanie. U nas - "wolnoć Tomku w swoim domku". Pikanterii całej historii dodaje fakt, że Pan Sąsiad jest bardzo wrażliwy na wszelki hałas (sic!) i jak ktoś np. wierci po 20:00, to wali razem ze swoimi pociechami po grzejnikach (zresztą ma na klatce ksywę "Wrażliwy"). Bells, tak jak napisałem na początku, nie wiem, czy Ci to coś pomoże, ale jest taka zasada, że jak ktoś jest w podobnej sytuacji jak Ty, robi się trochę raźniej )) Czego Ci życzę. PS. Jestem architektem, akustykiem [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:41 ] [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:42 ] [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:44 ] [ Ta wiadomość była edytowana przez: mieszkaniec dnia 2003-02-12 15:48 ]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...