Normalnie wykrakałam to sobie. Gdy zobaczyłam małe ślady łapek na białym śniegu, prowadzące pod nasz domek, powiedziałam do J.: "Zobaczysz, na wiosnę będziemy mieć małe". Tylko nie przewidziałam, że te małe już są. Myślałam też: może to lisy. Albo kuny. Albo łasiczki. Rzeczywistość okazała się bardziej prozaiczna. Mamy działkę. Na zabitej dechami, kaszubskiej wsi. 60 km od Gdańska. Na niej mały domek, postawiony na bloczkach betonowych. Domek wykorzystywany głównie weekendowo. No i gdy przyjechaliśmy tam w ostatni piątek okazało się, że pod domkiem schowali się dzicy lokatorzy. Sunia z dwoma szczeniaczkami. Czarne, małe kundelki. Jeden z piesiów większy, wzrostem już prawie dorównuje matce, drugi maleńki jak dwie rękawiczki. Nakarmiliśmy. J. zrobił im jakieś posłanie. Ale jest problem. Duży problem. Ja musiałam wrócić do Gdańska. J. został tam dłużej, ale też w końcu będzie musiał wrócić (warunki na miejscu iście spartańskie). Psiunie zostaną same - głodne i wymarznięte. Do domu ich nie mogę wziąć, bo tam urzędują już trzy kocice, w tym jedna, która na pewno nie będzie życzyć sobie takiego towarzystwa. Dla jednego, najmniejszego szczeniaka udało nam się znaleźć dom. Pozostaje jego większy brat dwojga imion: Ptyś-Odkurzacz i matka, która nie na darmo ochrzciliśmy Penelopą. Szukam dla nich domów. Takie niewielkie kundelki niewiele potrzebują – wystarczy im własny człowiek, trochę jedzenia i ciepłe miejsce do spania. A oto i oni: Dzicy lokatorzy w komplecie: http://img89.imageshack.us/img89/2721/pict3164on1.th.jpg Wierna Penelopa: http://img213.imageshack.us/img213/1849/pict3140vz2.th.jpg Ptyś-Odkurzacz: http://img530.imageshack.us/img530/558/pict3063kg9.th.jpg Pimpek (Pimpek ma domek, ale przedstawiam do kompletu): http://img530.imageshack.us/img530/6126/pict3162ib6.th.jpg