Witam, Spędziłem parę godzin czytając na forum Muratora wszystkie wypowiedzi na temat sąsiedztwa domu i transformatora, aż mi soczewki kontaktowe wyschły. Chciałem się gdzieś dokleić ze swoim pytaniem, ale ostatecznie zadam pytanie w oddzielnym wątku. Mam okazję kupić ładną działkę, przy której znajduje się (stety-niestety) transformator bodaj NN lub SN - nie znam się na tym (dla planowanego osiedla domków w każdym bądź razie). Odległość transformatora od płotu posesji to ok. 5 m. Teoretycznie po wybudowaniu domu mogłoby to być ok. 15 m od jego ściany. Wzdłuż frontowej granicy posesji kabel idzie w ziemi w takiej odległości jak transformator, czyli 5 m. Później "wyrasta" na słup właśnie z tym transformatorem z którego kable przechodzą na drugi słup (odległy o jakieś 5 m), skąd już linią napowietrzną dalej na wieś. Piękne to to nie jest, ale działka ładna, okolica też, no i cena ciekawa (m.in. ze względu na takie sąsiedztwo)... Teoretycznie jestem za zakupem, ale żona ma wątpliwości, bo dzieci, bo kilkadziesiąt lat mieszkania z "paskudztwem" za oknem, bo kabel w ziemi "pod domem" (choć de facto niemal pod drogą dojazdową), bo może wybuchnąć, pioruny będą walić raz za razem w transformator itd. To już wielu przerabiało jak czytałem na forum Muratora. Ale za każdym razem były inne problemy, inna odległość od transformatora, inne napięcie itp. Stąd moje pytanie: czy przy takiej odległości planowanego domu od transformatora i kabla (kabli) w ziemi stanowią one rzeczywiście jakieś zagrożenie dla zdrowia? To że coś tam może buczeć, obraz mi będzie śnieżył w telewizorze jak będę oglądał mecz, to ja w tej chwili odsuwam na dalszy plan. Bardziej chodzi mnie (a żonie przede wszystkim) o zdrowie dzieci i nasze własne. Było nie było jak wybudujemy tam dom, to pewnie tam baaardzo długo będziemy mieszkać. Będę wdzięczny za fachowe uwagi. Pozdrawiam!