Bardzo proszę o radę / informację w następującej sprawie:
W grudniu 2006 roku duża 60 arowa działka została podzielona na 4, z których 1 kupiłam. Przy okazji podziału zostały wkopane graniczniki oraz sporządzone odpowiednie mapki. Ten sam geodeta, który dokonał podziału i wkopał graniczniki wykonał mapkę do celów projektowych, które poszły "w świat".
Na ich podstawie oraz wkopanych graniczników został wybudowany mój dom, mój garaż oraz dom na sąsiedniej działce. Rzeczone mapki poszły także do wszystkich dostarczycieli mediów (gaz, woda, prąd).
Jeszcze w 2007 roku elektrownia, na wniosek sąsiada przesunęła słup energetyczny w kierunku naszej granicy oraz postawiła skrzynkę (naszą i sąsiada). Już wtedy zwróciliśmy się do wykonawcy przyłącza, że skrzynka jest posadowiona niewłaściwie w stosunku do umowy przyłączeniowej (jest oddalona o 1,5 m zarówno od granicy z sąsiadem jak i od granicy z drogą). Wtedy powiedziano nam, że nie mamy nic do gadania, i że wszystko jest w porządku. Ponieważ bardzo zależało nam na podłączeniu prądu (ekipa budowlana czekała) więc podpisaliśmy odbiór stanu faktycznego (w siedzibie elektrowni ponieważ nikt z elektrowni w teren się nie pofatygował).
Obecnie postanowiliśmy wybudować ogrodzenie w granicy (zgodnie ze zgłoszonym projektem). Przy okazji wyznaczania linii pod budowę (przeciągnęliśmy linkę od jednego granicznika do drugiego) okazało się, że nie tylko skrzynki (nasza i sąsiada) są odsunięte od granic, ale otrzymaliśmy jeszcze gratis w postaci słupa energetycznego !!! W związku z powyższym napisałam pismo do elektrowni w celu uregulowania sytuacji.
Najpierw przyjechało dwóch pracowników, którzy usiłowali nam wmówić, że ktoś z elektrowni odbierał pracę podwykonawcy na miejscu i mieli straszne pretensje, ze dopiero teraz robimy halo. Fakt, że mieli rację, że nie zgłosiliśmy zastrzeżeń pisemnie a tylko telefonicznie, ale wtedy pewnie podpisalibyśmy nawet cyrograf z diabłem byle tylko dostać w końcu prąd i zacząć budowę.....
Potem przyjechała geodetka, która w wyniku pomiarów punktów geodezyjnych stwierdziła, że geodeta przy wykonywaniu map omyłkowo pociągnął kreskę do niewłaściwego granicznika... :(
Kolejną wizytę złożył mi wykonawca, który stwierdził, że może "po cichu" przesunąć skrzynkę ale słupa nie ruszy bo wymaga wyłaczenia. Skrzynka jest dokładnie pomiedzy dwoma granicznikami i jakby nie patrzeć byłaby źle postawiona nawet wg wadliwej mapy. Nie zgodziłam się ponieważ nie było przy tym sąsiada a sama nie zamierzałam podejmować decyzji o lokalizacji - bo niby dlaczego. "Przemiły" pan wykonawca zdążył jeszcze posądzić mnie na odchodnym o popełnienie przestępstwa czyli przesunięcie znaków granicznych wrrr... po czym się obraził i pojechał.
Na szczęście moja ekipa budowlana odnosiła się do właściwego granicznika i zarówno dom jak i garaż są postawione prawidłowo. Niestety nie zgadza się to z mapami i np. wg mapy garaż jest teraz o 0,5 m za blisko granicy.
Kilka dni temu na działce pojawiła się ekipa geodezyjna (na zlecenie gazowni). Tyczenia dokonywała ta sama ekipa, która dokonywała podziału. Geodeta przyznał, że popełnił błąd, ale że nie może to być podstawą do odrzucenia roszczeń w stosunku do elektrowni ponieważ wykonwaca powinien odnieść się do stanu faktycznego (granicznika), który zresztą był mu wskazywany przez nas.
Od elektrowni otrzymałam pismo, że wszystko jest w porządku i tyle. Po otrzymaniu owego pisma zadzwoniłam do Pana, który je podpisał i zaproponowałam spotkanie wyjaśniające sytuację. Poinformowałam go także o przebiegu spotkania z podwykonawcą elektrowni. Jestem umówiona na najbliższy czwartek na spotkanie z przedstawicielem elektrowni w terenie stąd ogromna prośba o szybką odpowiedź na poniższe pytania:
Moje pytania:
1. Co jest ważniejsze? Stan faktyczny, punkty geodezyjne czy wadliwe mapy ?
2. Czy wadliwa mapa jest wystarczającym uzasadnieniem dla nieprawidłowej lokalizacji urządzeń elektrycznych?
3. Czy własność sąsiada (jego skrzynka elektryczna) może być posadowiona na mojej działce? Jak postawię ogrodzenie tak jak mam zgłoszone to skrzynka będzię w całości zabudowana i cofnięta od ogrodzenia z dwóch stron o ok. 1.5. Wg umowy z elektrownią miała być w granicy działki a o zgodę na skrzynkę sąsiada nikt mnie nie pytał.
4. Kto ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację? Tzn. czy powinnam dochodzić swoich praw w elektrowni a ta ewentualnie niech się sądzi z wykonawcą i geodetą? Czy też elektrownia może umyć ręce a ja będę się musiała sądzić z wykonawcą i geodetą?
I z innej beczki:
1. Jak teraz zrobię mapę powykonwaczą, która będzie różna od tej złożonej do pozwolenia na budowę to czy mogę mieć z tym problem?