Jeśli wtyczka (ta "16A") nie robi się gorąca, gdy leci ciepła woda to znaczy, że elektryk solidnie podłączył do niej kabelek od podgrzewacza i nie ma się czym przejmować. Proponuję organoleptycznie sprawdzić, czy nie grzeje się gniazdko i/lub wtyczka (tj. czy nie są gorące w dotyku). Jeśli nie, używać dalej i nie przejmować się. Ponadto, podgrzewacz sam się nie załącza, prawda? Gdy nie pracuje, nie pobiera żadnego prądu i jest 100% bezpiecznie, a gdyby miało się coś upalić (bolce wtyczki i/lub blaszki w gniazdku), to tylko pod obciążeniem (czyli podczas grzania wody), czyli "pod nadzorem użytkownika", więc zussamen do kupy uważam to rozwiązanie za bezpieczne. Tak, wiem - ortodoksyjni elektrycy rwą sobie włosy z głowy,
Proponuję tylko nie włączać czegoś, co jest podłączone do tego drugiego kontaktu (gniazdko wygląda na podwójne) w czasie korzystania z podgrzewacza, bo wówczas rzeczywiście mogłoby popłynąć dużo za dużo prądu. Jeśli jest to lodówka, to zero problemu (pobiera nie więcej, niż 2-3A, gdy pracuje kompresor, czyli co jakiś czas), ale już pralka/zmywarka, szczególnie w trybie podgrzewania wody ciągną nawet 10-15A.
Przy okazji pytanie. Jaki jest minimalny przepływ, przy którym załącza się grzałka. Czy grzeje już, gdy woda leci "ciurkiem"? Innymi słowy, czy daje się z niego uzyskać b.gorącą wodę przy minimalnym przepływie? Pytam, bo mam też podgrzewacz przepływowy Kospel, tylko większy PPE.2 15/18kW z elektroniczną regulacją temperatury. Jego wadą wg mnie jest to, że minimalny przepływ to ponad 3l/min., a bardzo często tyle nie potrzebuję, a muszę odkręcić mocniej zawór, żeby mieć ciepłą wodę => marnotrawstwo wody/energii. Poza tą drobną wadą PPE.2 jest rewelacyjny i działa już 9 lat. Polecam posiadaczom 3 faz. Dynamicznie dopasowuje moc grzania do przepływu wody, limit na dip-switchu na 15kW i można być spokojnym, że nie wywali głównego bezpiecznika na przyłączu. 15kW z zupełności wystarcza do komfortowego prysznica przy 42C z wody z własnej studni nawet pod koniec zimy, gdy woda ma ok. 7C.