Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

siewonka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    174
  • Rejestracja

siewonka's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

10

Reputacja

  1. Marjucha My przeprowadziliśmy się do teściów na czas budowy - horror, mieliśmy budować 5 lat sposobem gospodarczym a wprowadzilismy się po dwóch dzięki teściowej. Babajaga ma rację motywacja była bardzo silna
  2. Witam nie czytałam wszystkich postów więc może się będę powtarzać. Miaszkałam z teściową to był koszmar wtrącała się we wszystko wykręcała nam żarówki bo za dużo światła zużywamy podsłuchiwała o czym rozmawiamy buntowała dzieci przeciwko nam. Byłam u kresu wytrzymałości mieszkaliśmy z nią czasowo na czas budowy domu na działce obok nich. Jakie bzdury wygadywała sąsiadom jak za nas sprząta buduje dom ... długo by pisać a nawet nie chcę tego pamietać. Był moment że chciałam się albo wyprowadzić albo rozwieść bo mąż początkowo cały czas twierdził ze mamuśka jest ok. Po pół roku przejrzał na oczy i zaczął być po prostu stanowczy wobec niej jak wobec małego dziecka. Mieszkaliśmy z nimi trzy koszmarne lata. Potem się wyprowadzilismy do nowego domu oj sporo jeszcze mu brakowało do doskonałości ale byliśmy u siebie. Jeszcze poczatkowo wtrącała się do wychowywania porządków itd wpadała codziennie albo i kilka razy dziennie. Potem zacząliśmy jej dawać do zrozumienia że nie jest mile widzianym goście nie zapraszaliśmy do środka choć czasem sama właziła nie proponowaliśmy żeby usiadła a jak szła do dzieci to stałam bezczelnie jak gestapowiec i słuchałam co mówi poprawiałam jak mi się cos nie podobało. Przestała przychodzić wie że jest nie mile widziana kiedyś powiedziała żebym z nią nie walczyła powiedziałam że nie walczę z nią tylko o siebie. Mój mąż postępuje dokładnie tak samo. To przykre że tak ją musimy traktowac ale nie ma wyjścia, był nawet moment że szukałam psychologa żeby mi pomógł. Nie ma dobrego wyjścia po prostu musicie w jakiś sopsób zamieszakć osobno to twoje życie i twoje dzieci walcz o swoją rodzinę. ja na szczęście mam oparcie w mężu i jest nam dużo łatwiej. Trzymam kciuki
  3. Z doświadczenia wiem że najlepiej przestać "pracować" my tak z pierwszą córcią pracowaliśmy prawie dwa lata. Zazdrościć?! Ja tych "brzuszków" nie znosiłam. Ale się udało . A potem trochę radosnego seksu bo przecież i tak się nie uda i proszę owoc tej nocy ma prawie rok Trzymam kciuki za dołączenie do "brzuszków" Pati
  4. Zgadzam się z poprzednikami nie ma za i najlepiej jest jak najdłużej mieszkać osobno jak juz nie będzie wyjścia zamieszkać razem a póki co nacieszyć się sobą w samotności. Ja mieszkałam z teściową horror ale ona to szczególny egzemplarz zanim zamieszkalismy razem na trzy lata mój mąż uważał że przesadzam że jej się czepiam że ona o nas się troszczy z miłości ale po mniej więcej dwóch miesiącach sam ledwo zaczął to wspólne mieszkanie znosić i to jest pozytywny aspekt tej strony. Tesciowa czy mama nie ma znaczenia to inny czlowiek inne przyzwyczajenia jest ciezko pytalas o zdanie to odpowiadamy ale jesli masz do tego przekonanie to sproboj ale zrobcie tak zeby bylo jakies wyjscie awaryjne
  5. Ja również gratuluję U nas się sprawdziło pierwszy synek poczety dość szybko druga córka starań prawie dwa lata prawie straciliśmy nadzieję oboje w wynajetym mieszkanku, a teraz znowu córcia nie palnowana raz się zapomnieliśmy ale myslałam że to niemożliwie po staraniach tak długich o starsza córkę.Nasze niemożliwe urodziło się dokładnie w siedem dni po przeprowadzce do dowego domu i ma na imię Majeczka i już niedługo skończy roczek. Teraz jest cudnie ale łatwo nie było koniec budowy koniec ciąży przeprowadzka to cud że Majunia nie urodziła się wczesniej tylko sprytnie wyczekała aż skończy się przeprowadzkowe zamieszanie.
  6. A ja budowałam przed ciążą i w trakcie ok. 26.11.2004 urodzi się nasz najnowszy dzidziuś a mamy zamiar się wprowadzić jakiś tydzień wcześniej nie jest łatwo ale gdyby nie dzidziuś pewnie przeprowadzka byłaby na wiosnę. Robię wszystko tak jak robiłam no może z taczką nie biegam ale ostatnimi dniami wzięłam się nawet za malowanie ścian coby szybciej było. W końcu ciąża to nie choroba. Nie maiałam czasu zresą rozczulać się swoim stanem bo kafelki trzeba było kupić farby wybrać zakupić baterie itd itd czasem jestem zdziwona że to tak szybko minęło najchętniej przesunęłabym narodziny dzidziusia na styczeń ale chyba się nie da.
  7. No właśnie na czym? Czy lepiej na piance montażowej czy też na zaprawie do kafelek z dodatkiem białego cementu? A może jest jeszcze coś innego? Czy jak położymy je na piance to nic się im nie stanie? Jak było u was? Proszę o szybką adrę jutro zaczynamy kłaść.
  8. Edi Nie bój się jak ktoś napisała najtrudniejszy jest początek a potem jakoś leci starasz się na bieżąco rozwiązywać problemy a nie dumać co by było gdyby było ... Nie taki diabeł straszny jak go malują.
  9. Do magmi Dokładnie tak na razie maluszek będzie z nami na dole spał w sypialni ale docelowo przenosimy się na górę wszyscy może pod koniec przyszłego roku. I tak spełniają się nasze marzenia o domu i dużej rodzinie. Też coś kiedyś wspominałaś o jeszcze jednym dzieciątku no to będę czekać. Trochę to nie było zaplanowane ale i tak się cieszymy. Przepraszam że trochę odbiegam od tematu przewodniego.
  10. A my idziemy na żywioł po wypłacie kupujemy co się da zostawiając trochę na życie mniej więcej już koło 15 kończą się pieniądze i wtedy kombinujemy na szczęście" oboje dorabiamy więc wpada co jakiś czas stówa albo dwie i tak jakoś żyjemy do wypłaty. Chyba po raz pierwszy dziś policzymy ile nam jeszcze potrzeba żeby jakoś zamieszkać i zrobimy jakiś rozsądny plan bo zaczęło nam się nagle bardzo śpieszyć i w listopadzie musimy się przeprowadzić bo powiększy nam się rodzina
  11. My płaciliśmy 450zł za 7,5 godziny dziennie Rano niania zabierała córkę do siebie i tam czasem jadła obiad. OK. 13 przyprowadzały syna z przedszkola i jeżeli córka wcześniej nie zjadła to jadła u mnie obiad. Nie umawiałyśmy się na sprzątanie ale ścieliła łóżeczka dzieci i zmywała po śniadaniu.
  12. My płaciliśmy 450zł za 7,5 godziny dziennie Rano niania zabierała córkę do siebie i tam czasem jadła obiad. OK. 13 przyprowadzały syna z przedszkola i jeżeli córka wcześniej nie zjadła to jadła u mnie obiad. Nie umawiałyśmy się na sprzątanie ale ścieliła łóżeczka dzieci i zmywała po śniadaniu.
  13. Witam wszystkich My dom wybudowaliśmy sami oprócz więżby i położenia dachówki nie było żadnych fachowców. Budował go mój mąż ja (osobiście zasypywałam fundamenty podawała cegły itd...) pomagał również mój teść i mój tato czasem wpadł sąsiad. Urlop braliśmy do budowy ścian reszta właściwie po południu bo budowę mamy obok. Teść trochę znał się na murowaniu nauczył mojego męża i ojca potem mój mąż sam z moim ojcem układali strop więżba jak pisałam górale. Mój teść przez zimę tynkował a mąż kłódł kable elektryczne teraz kończy rurki do wody i zabiera się za ogrzewanie. Kafeli też mój mąż potrafi kłaść sam bo już niejednokrotnie pomagał znajomym jeśli czegoś nie wie rozmawia z ludżmi którzy mają jakieś doświadczenie, w sklepach ze sprzedawcami i się uczy. Ja z zawodu jestem technikiem architektem i też coś niecoś mogę mu podpowiedzieć. U nas to też była jedyna droga albo budujemy sami albo wcale na fachowców nas nie stać i mamy nadzieję się w tem roku przeprowadzić może jeszcze nie będzie wykończone super ale i tak u siebie. Zyczę wytrwałości i powodzenia
  14. Witajcie wszyscy po mojej długiej nieobecności. Wreszcie ktoś kto rozumie że prezent prezentem ale nie można żyć jak ktoś sobie życzy. Sytuacja na dziś: Na 90% zdążymy się przeprowadzić w listopadzie więc wytrzymać te parę miesięcy to bułka z masłem tym bardziej że jest ciepło i więcej czasu spędzamy na budowie niż w domu. Dalej się wtrąca ale już niedługo będę mogła powiedzieć "albo dasz sobie spokój albo proszę wyjdź z MOJEGO DOMU (cudnie brzmi ten mój dom oczywiście). Jesli chodzi o mojego teścia to zaczął się liczyć z męża zdaniem i już nie próbuje mu udowodnić że na niczym się nie zna. Zresztą mamy taką metodę że wysłuchamy a potem i tak zrobimy swoje czy im się to podoba czy nie. Za wszystko płacimy sami i mamy prawo decydować co i jak zrobimy. Zanim się przeprowadziliśmy do teściów mój mąż twierdził że to ja się czepiam jego mamy a teraz sytuacja się zmieniła wreszcie przejrzał na oczy i odczepił się od jej spódnicy umie postawić na swoim, pokłócić ... To nie jest dobra metoda ale czasem nie ma innej niestety. Też wolałabym siedzieć sobie z teściową przy kawusi ale jest to zupełnie niemożliwe bo czuję się jak na przesłuchaniu. Zresztą za dużo rzeczy usłyszałam przykrych o sobie i o swojej rodzinie żeby móc jej wybaczyć. Będziemy po prostu mieszkać obok siebie i jakos się ułoży. To jest tak że ona wie że już nic na nas nie jest w stanie wymóc ale jeszcze będzie próbować ale w końcu musi się pogodzić z sytuacją że jesteśmy dorośli (bo dla niej mój mąż jeszcze biega w krótkich spodenkach). Dziś jestem dobrej myśli. Pozdr.
  15. Aga_ko Mamy prawie identyczny problem nawet niecały rok temu tez żaliłam się na forum niestety część uznała mnie za niewdzięcznicę bo niedoceniłam darowizny (dostaliśmy działkę). Nie jest łatwo na poczatku było tak jak u ciebie sprowadziliśmy geodetę który wytyczył na dom. Któregoś dnia wracam z pracy a mój teść przebija wszystkie tyczki bo były żle wytyczone. No wtedy diabeł we mnie wstąpił strasznie się pokłóciliśmy. Nie odzywał się do nas chyba przez miesiąc a mieszkamy razem. Potem mu przeszło. Wszystko robiliśmy żle, przyjechała rodzina pomóc nam przy zbrojeniu fundamentów ok 8 osób, a on ok 3.00 w sobotę powiedział że na dziś koniec i on sam z moim mężem dokończy w tygodniu. Powiedziałam "nie" są ludzie i będą tak długo aż zrobimy wszystko zignorowaliśmy go. Znowu się obraził ale był z nami do końca dnia. Na początku wcale się nie liczył z naszym zdaniem i chciał wszystko robić po swojemu. My słuchaliśmy go i robiliśmy tak jak my chcieliśmy.On się obrażał ale na coraz krócej. Potem mój mąż poczuł się właścicielem domu coraz więcej się uczył rozmawiał z różnymi ludźmi i przestał się radzić swojego ojca. I z "syna który nic nie umie i na niczym się nie zna" stał się partnerem do rozmowy dla teścia. Już nie czeka co powie ojciec tylko sam decyduje. Ale jeżeli możemy coś odpuścić teściowi to odpuszczamy np. mamy skrócony dom o 18 cm bo teść nam przestawił tyczki. Mamy przestawioną ścianę w salonie o pięć centymetrów bo teść murując nie spojrzał do projektu a było za późno żeby rozwalić. Kominem weszliśmy w kosz. Jest tego więcej ale dom i tak nam się podoba konstrukcyjnie nie miało to na szczęscie znaczenia choć brak tych 18cm w pomieszczeniu gdzie stoi piec. Nie jest łatwo ale mój mąż przestał być tylko "synem swojego ojca" jakoś tak "wydoroślał" choć taki młody to już nie jest. Myślę że to jest metoda małych kroczków trzeba walczyć o swoje terytorium nie pazurami ale uporem i konsekwencją może wasz ojciec też spojrzy na sprawę zupełnie inaczej. Z dnia na dzień nic się nie zmieni to pewne my to już przerabialiśmy. Życzę spokoju i konsekwencji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...