Dzięki. Fajnie, że tak podoba Wam się Wasz przyszły dom . Nam też od "pierwszego wejrzenia" ten projekt przypadł do gustu. Jeśli będziecie mieć pytania, to możecie pisać na P.W. wyświetlające się pod każdym moim postem
Muszę powiedzieć, że przy grilu obok konsumpcji świetnie się też koncertuje - wkładając głowe do komina grilla słychać fajny pogłos
Ostatnie prace wykończeniowe rozpoczęte - deska czołowa i podbitka
Deska czołowa nie będzie drewniana, ale z płyty, a na niej blacha drewnopodobna - podobno nowość.
Zastanawialiśmy się z czego zrobić podbitkę i ostatecznie stwierdziliśmy, że najmniej pracy będzie przy sidingu pcv. Zamówiona z Allegro - firmy Gamrat - kolor ciemny dąb - pasuje do orzechowych okien i drzwi.
Ostatnio wklejam tylko fotki, ale postanowiłam wziąść się w garść i napisać trochę do mojego dziennika - miesięcznika.
Układanie piaskowca do bardzo żmudna praca - teraz wiemy dlaczego to taki drogi interes. Mój mąż robi to na raty tzn. wygląda to tak, że chętnie robi wszystko inne, byle nie układać piaskowca Na dodatek rozpoczął się sezon serfingowy i kiedy tylko listki na drzewach zaczynają się poruszać zaczyna wzywać go woda
Z serii "co zrobić, żeby nie kłaść piaskowca":
Mamy budę dla psa,który nie chce w niej siedzieć. Zwierz siedzi na tarasie i kiedy każe mu się tam wejść patrzy na nas ze zdziwieniem w oczach jakby mówiąc "o co wam chodzi?". Cały czas powtarzam panu psa, że powinien mu pokazać o co chodzi i przespać nockę w tej budzie
Teraz moja druga połowa układa piaskowiec na czwartym narożniku, a to nawet jeszcze nie półmetek . Zaczyna już coś przebąkiwać, że zbuduje grill we wnęce domu. Wcale nie protestuje, bo grill dobra rzecz
Ogródek to już moja sprawa. Cały czas go dopieszczam i dopieszczam, a tam wciąż tyle pracy. Nanosiłam się kamieni z których ukształtowałam mały strumyk, przez który przerzuciłam mostek i poukładałam je dookoła choinek. Plecy bolały nie powiem... Ciągle coś dosadzam, a w międzyczasie jak na wyścigi wychodzą chwasty. Trochę się martwię, bo na działce zaczyna powoli brakować miejsca na nowe obsady, a jest jeszcze tyle pięknych roślin
tego rododendrona ktoś wyrzucił na śmieci w zeszłym roku. Szybko go posadziliśmy i choć jego liście nie są w dobrej kondycji, to chyba się przyjął skoro kwitnie
Bardzo mnie cieszy, że na pustyni powstaje oaza zieleni. Narazie wszystko jest jeszcze małe, ale ja oczami wyobraźni widzę już ściany zieleni i kwiatów
Została jeszcze do zrobienia deska czołowa i podbitka, którą moj mąż też chce sam robić, chociaż namawiałam go na wzięcie fachowców Narazie przeszkodą są gniazda ptaków, które powstały między ścianami, a dachem. Życie tam tętni, nie powiem. Ostatnio wypadły z gniazda dwa pisklaki. Jeden zaliczył upadek na amen, a drugi przeżył. Mamuśka cały dzień go pilnowała i odstraszała ciekawskich. Liczyłam na to, że natura sama coś zdziała, ale niestety. Kiedy nadszedł wieczór wskrabałam się po drabinie i włożyłam malucha do gniazda w obawie przed kotami, które wychodzą na łowy.
Mój mąż śmiał się ze mnie, ale ja ciągle chodziłam i nasłuchiwałam, czy mamuśka przyjmie piskle. Na szczęście przyjęła . Tylko kiedy będziemy mieć podbitkę Ptaki mają chyba młode kilka razy w lecie
Jako, że pogoda jest bardzo sprzyjająca, to praca w ogrodzie wre. Cały wolny czas spędzam na urządzaniu naszego otoczenia. Nasza ziemia nie należy do urodzajnych, więc nawieźliśmy trochę gliny i dość dużo czarnoziemu. Strasznie bolały plecy po kilkudniowym rozgrabianiu tego. Wysialiśmy już część trawy odpornej na bieganie, ugniatanie i wariacje psów. Niestety wysiane nasiona nie były odporne na przekopywanie ziemii przez psa i teraz trawa wschodzi nam plackami Trzeba będzie dosiewać
Wielu alabastrowiczów prosi mnie o więcej fotek. Pochwalę się więc przy tej okazji szafą jaką mąż mi zrobił w łazience. Nie mamy tam prysznica, więc jest duuuża, pojemna szafa z miejscem na mopy, wiadra miski i całą chemię.
Trochę czasu minęło od mojej ostatniej wizyty w dzienniku, ale nie było specjalnie o czym pisać. Teraz jest. Sama nie mogę w to uwierzyć - MAMY WRESZCIE SCHODY I BALUSTRADĘ ! Straciłam już nadzieję, że się ich doczekam, ale mążuś zebrał siły, pomocników i prawie gotowe ! Ta balustrada była takim ciężarem, ciągle się myślało, że trzeba to zrobić i teraz kiedy już jest czegoś brakuje
No i mamy 2009r. Życzę zdrowia, pomyślności, szczęścia w totku i miłości. Niech radość w Waszych sercach zamieszka, aby uśmiech na twarzach widnieć nie omieszkał. A na pecha złego sami znajdźcie coś wesołego. Ale to jeszcze nie wszystkie życzenia, bo nie było w nich nic o marzeniach. Więc niech spełniają się marzenia krok po kroku w tym nadchodzącym Nowym Roku !
Nadrabiam zaległości i pokażę kostkę przed domem. Jeszcze jest trochę brudna, ale śnieg ją pewnie wyczyści. Oczywiście nie mogę się już doczekać wiosny, kiedy będę mogła posadzić zieleń.
Montaż schodów choć bardzo powolny, ale idzie do przodu. Stopnice zostały zamontowane. Czekamy na zamówione oświetlenie, które będzie pod stopniami. W tartaku powyginali nam poręcze i główne słupy, które musimy pomalować. Zastanawiam się czy betonowy kręgosłup schodów zostawić w takim kolorze, czy też przemalować na brąz - taki w jakim jest ściana w salonie.
To jest choinka ubrana przez dzieci w naszym domu, w naszym nowym domu, w naszym nowym własnym miejscu na ziemi. Chciałabym Wam życzyć, żeby Wasze marzenia o własnym kącie spełniły się tak jak nasze i żebyście byli w nim tak szczęśliwi jak my jesteśmy. Życzę Wam radosnego końca świąt!
Tarasy nadal robią się Od frontu już gotowe. Trzeba jeszcze zrobić stopnie. Od ogrodu fachowcy kończą (właśnie jeździ masina - jak mówi moje dziecko i wciska kostkę w piach).
Obkładanie narożników piaskowcem pewnie odbędzie się dopiero w przyszłym roku, no chyba, że zima będzie mało mrozić. Chcieliśmy zrobić podbitkę, ale fachowiec doradził, żeby poczekać do wiosny, że niby wszystko jeszcze pracuje. Nie wiem, czy tak to jest - później dach przestanie pracować?
Narazie chciałabym, żeby mój mąż zebrał siły i zrobił wreszcie schody
Mebli kuchennych dzisiaj nie pokażę. Leżę chora w łóżku, a moje dziecie robi jedzenie dla reszty rodziny - nie chcielibyście widzieć kuchni w tej chwili
Jak posprzątam zrobię fotki . Narazie tylko barek:
Żadna z naszych trzech garderób nie ma zwykłych drzwi wejściowych. Po prostu nie chciałam takich mieć. W naszej sypialni powstaje wejście do garderoby. Narazie jest futryna, potem będą drzwi suwane, których wygląd już wymyśliłam. Muszę je narysować, podobnie jak zabudowę garderoby, którą wymyślam i oddać szkice do wykonawcy - czyli mężusia
Z wydarzeń ostatniego miesiąca - powitaliśmy w naszym domu dwie kolejne rodziny nowych alabastrowiczów, których domy powstaną niedaleko nas. Pozdrawiam Was
Mój mężuś zrobił już w przedpokoju lustrzaną szafę w zabudowie i wreszcie mamy gdzie pochować buty i kurtki. Jest to jedyne pomieszczenie, które jest już kompletnie umeblowane - jak narazie , ale powoli do przodu .
Mam już garnki do gotowania na indukcji ! Muszę przyznać, że trochę się obawiałam jak to będzie z tym gotowaniem, bo czytałam różne opinie na temat tych płyt, ale na szczęście jest OK. Gotuje się szybko i bezproblemowo. Jak dla mnie te płyty są o wiele lepsze od ceramicznych.
Od kilku dni mamy nowych domowników. Małe pięciotygodniowe słodziaki. Nie mieliśmy nigdy kotów i będziemy musieli przyzwyczaić się do ich usposobienia - odmiennego niż u psów. Narazie budujemy ich zaufanie i staramy się przyzwyczaić je do nas.
Tak więc fachowcy zakończyli swoją pracę nad elewacją. Firma godna polecenia. Wykonali pracę dokładnie, posprzątali po sobie i nawet umyli mi okna .
Kolory - no cóż jak można było się spodziewać wyszły inne niż chcieliśmy. Miały być delikatniejsze i jaśniejsze i na kawałku papieru tak wyglądały. Niestety na dużej ścianie domu kolory stały się bardziej intensywne. Przyzwyczaimy się .
Nasza działka jest nierówna, dlatego podpory domu wyglądają jakby wisiały w powietrzu. Musimy nawieźć duuużo ziemi, żeby spotkały się z podłożem, ale to pewnie dopiero w przyszłym roku .
Teraz mój mąż jest na etapie obkładania kominów piaskowcem. Potem obłożone zostaną podpory i słupy.
Z niecierpliwością czekamy na fachowca, który wyłoży nam tarasy kostką, bo strasznie dużo wnosi się piachu do domu.
Mamy już zamontowane balustrady i oświetlenie na ścianach domu.
Wydaje się, że już prawie wszystko gotowe, ale ciągle jest coś do zrobienia
Chcemy jak najszybciej zrobić schody w domu, bo dzieciaki biegają po nich jak dzikie i łatwo o nieszczęście . Za dwa dni mamy do odbioru z tartaku dębowe trepy na stopnice. Cały czas myślimy jaką zrobić całą resztę schodów - moja połówka głównie myśli ,bo oczywiście będzie to robił sam.
Mam już w kuchni moje upragnione meble. Jeszcze bez szybek w drzwiczkach, ale są. Mogłam wreszcie rozpakować kartony z kuchenną zawartością i używać zlewu . Nie wiecie jaka to radość i wygoda po myciu przez miesiąc garów w miskach. Nie mogę niestety jeszcze gotować - mam nadzieję, że tylko do jutra. Zdecydowaliśmy się kupić płytę indukcyjną zamiast ceramicznej i niestety garnki, które do niej zakupiłam nie mogą jakoś dotrzeć. Dwa razy były już do mnie wysyłane i ciągle wracają do nadawcy z adnotacją, że nie ma takiego adresu. Jak to nie ma takiego adresu, przecież ja tu mieszkam! Dziwna ta firma kurierska . Jestem ciekawa, jak będzie się gotować na indukcji, czy inaczej niż dotąd na ceramice Mam nadzieję, że wreszcie jutro to sprawdzę.
No i mieszkamy już w swoim domku i mam wreszcie internet, bez którego jak bez ręki mi było .
Taki dom to zupełnei coś innego niż nasze poprzednie 43m. Przyjemniej się żyje na takiej powierzchni, ale nabiegać się można i sprzątanie nie zajmuje już 15 minut . Walczę nieustannie z białym nalotem na kafelkach, a szczególnie na fugach, które dawniej były brązowe
Jedną z garderób zagospodarowaliśmy, ale inne są jeszcze puste i niestety naszymi szafami są narazie kartony. Mój mąż chce wszystko zrobić sam więc to trochę potrwa . Wczoraj przywiózł pocięte elementy do szafy w przedpokoju i system drzwi przesuwnych, więc będzie gdzie pochować kurtki i buty.
Posadziłam już część żywopłotu z tujek - zajeło mi to trzy dni, gdybym miała jakąś męską pomoc poszłoby szybciej, ale niestety.
Ten tydzień minął w expressowym tempie. Wiele spraw trzeba było pozałatwiać, no i przeprowadzka. Tak wreszcie przeprowadzamy się do naszego domku . Cały dzień pakowania, dziesiątki kartonów, które już dziś rano pojadą na działkę.
Dostaliśmy numer domu, więc mamy już własny adres, na który przyszła już pierwsza przesyłka - ślizgawka dla dzieci .
W ciągu tygodnia miałam też kilka spotkań w sprawie mebli kuchennych, no i po długich rozmowach i pomiarach wygląd kuchni został ustalony. Sama jestem ciakawa jak będzie wyglądać w rzeczywistości. Dowiem się tego za niecały miesiąc.
Prace przy elewacji trwają. Nie obyło się bez przygód - na szczęście nie naszych. Jeden z pracowników spadł z rusztowania i złamał rękę. Pare dni temu fachowcy porobili obwódki dookoła okien i drzwi - już mi się bardzo podobają i nie mogę się doczekać efektu końcowego.
Telekomunikacja sprawdza, czy możemy przenieść neostradę do nowego miejsca, a znając ich opieszałość będzie to długo trwało, dlatego też pewnie zniknę na dłuższy czas .
Nasz weekend minął bardzo szybko. Biegaliśmy po marketach, a to złodzieje czasu .Do ocieplenia wnęki grilowej kupiliśmy wełnę. Zastanawialiśmy się też nad parapetami zewnętrznymi, czy zrobić drewniane jak w projekcie, ale w końcu stwierdziliśmy, że chyba klinkierowe będą trwalsze i kupiliśmy takie w kolorze dachówki.
Dostaliśmy kolornik farb tynkowych - truuudno wybrać . Jest tyle odcieni jednego koloru, że trudno się zdecydować. Tym bardziej, że niewiadomo, jak wybrany kolor będzie wyglądał na dużej ścianie domu - czy zciemnieje, czy też będzie jaśniejszy
W domu rozpoczynam wielkie sprzątanie, muszę się pozbyć wszędobylskiego białego osadu - już za tydzień przeprowadzka !
Niestety byłoby za dobrze, gdyby znowu coś się nie przydażyło. Podczas montowania listew progowych mój mąż przewiercił wężyk od ogrzewania podłogowego, trysnęła woda i szybko trzeba było demontować panele w dwóch pomieszczeniach . Tyle czasu i pracy na marne, szkoda.
Od poniedziałku mają przyjść fachowcy i przez dwa tygodnie zrobić wszystko. Jeśli tak będzie, to wprowadzimy się do ładnego już domku .
Na działce niewielkie postępy, bo mój mężuś strasznie jest zapracowany, a w weekend zrobiliśmy sobie rodzinny wypad nad morze. Moja połówka namówiła mnie wreszcie do pływania na desce serfingowej i muszę powiedzieć, że wciąga . Szkoda tylko, że zakwasy tak dokuczają .
Przez tą budowę nie mieliśmy w tym roku wakacji, więc cieszę się każdą chwilą spędzoną nad wodą.
Odwiedziła nas z kontrolą pani z banku, no i stwierdziła, że wszystko jest ok i powinniśmy dostać pieniądze na elewację domu. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży.
Mieliśmy w zeszłym tygodniu również bardzo nie zapowiedzianą wizytę nocną. Złodzieje okradli dom sąsiada, po czym przyszli do nas. Na szczęście uruchomił się alarm stawiając okolicznych mieszkańców na nogi.
Dwa dni po ogłoszeniu o sprzedaży mieszkania znalazł się nabywca i podpisaliśmy umowę przedwstępną. Teraz będzie brał kredyt i mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Mamy postępy w tarasach. Są już schody z przodu i z tyłu domu. Zdjęć frontu jeszcze nie mam, ale pokaże Wam taras od ogrodu, który teraz czeka na kostkę brukową.
Fachowiec od obkładania komina w sobotę oczywiście nie przyszedł - podobno padał deszcz - u nas nie padał. Miał przyjść w poniedziałek, ale jego ekipa się nie stawiła do pracy. Potem miał przyjść we wtorek, ale nie dotarł i nie dał znaku życia i jak tu budować z takimi ludźmi .
Sprawa sprzedaży naszego mieszkania w toku. Nabywca ostatecznie nie dostał kredytu, więc za kilka dni, jak nasz pies wydobrzeje dam ogłoszenia i będę czekać na "zwiedzających".
Narazie więc nie będzie elewacji naszego domu z której tak się cieszyłam . Posuwamy się do przodu małymi kroczkami wykonując prace, które nie wymagają dużych nakładów finansowych.
Słupy w pokojach pomalowaliśmy na kolor okien - orzechowy.
Prace przy tarasie posuwają się na przód. Na fotkach są ich początki, ale w tej chwili mamy już gotowe wszystkie schody dookoła tarasu. W tym tygodniu będziemy prawdopodobnie robić schody od frontu i podjazd do garażu.
Już miało być tak pięknie, ale niestety . Nabywca naszego mieszkania miał już przyznany kredyt, kiedy okazało się, że jego żona ma zbyt krótki staż pracy. Więc nadal nie mamy gotówki i czekamy na rozwój sytuacji. Mam nadzieję, że uda mu się jakoś rozwiązać tą sprawę, bo ja mam już dość wycieczek przewalających się przez nasze mieszkanie .
W naszym domku powoli , ale do przodu. Nie możemy doprosić się fachowca, żeby przyszedł i dokończył prace na zewnątrz. W sobotę podobno ma przyjść i obłożyć kominy piaskowcem, chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli poraz kolejny nie przyjdzie. O tarasach wcale już nie myślimy, że nam zrobi, więc mój mąż z pomocą rodziny sam się za nie zabrał. Nie robił nigdy wcześniej czegoś takiego, więc wiele czasu poświęconego jest na debatowanie, jak to wszystko wykonać i z jakiego materiału. Narazie wymurowana została ścianka od strony ogrodu, przy kotłowni. Niby kawałek muru, ale jego łukowaty kształt naprawdę mi się podoba.
Myślimy o wyłożeniu tarasu kostką brukową - coś podobnego do ofert f-my Semmelrock.
Nie dość, że w sprawach mieszkaniowo-budowlanych, żadnych dobrych informacji, to przybiła mnie jeszcze wiadomość, że nasz jedenastoletni pies ma mieć robiony zabieg pod narkozą. Przy takim starym i już nie najlepiej działającym sercu obawiam się o jego życie. Już raz poszłam ze zwierzakiem tylko na wizytę do weterynarza, a wróciłam ze sztywniejącym jego ciałkiem, więc teraz jestem w strachu .
Obkładanie piaskowcem zostało zakończone, jednek trzeba to wszystko jeszcze dopracować, wyczyścić, zafugować i pokryć preparatem, który nada bardziej intensywną barwę i zabezpieczy przed zabrudzeniem.
Kupiłam kinkiety do holu na parterze. Nie takie jakie chciałam, ale jestem z nich zadowolona. Oświetlają i hol i ścianę z płaskorzeźbami i na dodatek nie jest ciemno - czego się obawiałam.
To tyle na parterze, a na poddaszu rozpoczeliśmy kładzenie paneli. Dzięki pomocy dodatkowych rąk poszło błyskawicznie i pokoje dzieci mają już podłogi z prawdziwego zdarzenia
Pomalowałam zabudowę w sypialni pierwszą warstwą farby. Kolory na fotkach nie oddają rzeczywistości. Tak naprawdę barwy są ciemniejsze i zabudowa nie jest różowa, tylko wrzosowa
Słupy w sypialni i pokoju frontowym zostały oszlifowane. Nie myślała, że się tak zmienią, teraz są bardzo przyjemne w dotyku. Trzeba będzie je pokryć bejcą, żeby dostały ładnego koloru.
Narazie żadnych dużych zmian. Cały czas coś się robi, niby nic widać, ale jednak ciągle do przodu. Wykafelkowane zostały cokoły przy ścianach w salonie, ściana kominkowa już prawie skończona, zabudowa w sypialni też już doszlifowana.
Wszystkie lampy, które trzeba było kupić zostały kupione i zawieszone. Brakuje tylko do holu na parterze. Chciałabym tam mieć kinkiety, takie jakimi podświetla się obrazy, ale żeby świeciły również na hol i na dodatek były patynowane. Wymyśliłam sobie Raz widziałam takie w Castoramie, kilka miesięcy temu... i od tamtej pory ich nie ma i nigdzie nie mogę takich znaleźć Resztę brakującego oświetlenia zabierzemy z domu, kiedy będziemy się wyprowadzać.
Pomalowałam też werniksem moje płaskorzeźby. Teraz są lekko pozłacane.
Murarz miał przyjść i obłożyć piaskowcem kominy, ale jakoś nie może do nas trafić Może chociaż uda się w ten weekend zacząć robić tarasy i schody przed wejściem do domu.