jasne, to też testowałem, szkoda zachodu, moja propozycja to jednak opalanie, i jestem tego pewien jak minionego dnia że go przeżyłem, warunek, konstrukcja z litego drewna, pełnego, resztę robie na bóstwo, do tego opalarka dobrej mocy ( średnioprofesjonalna - aby z kosztami nie przesadzić), i dlatego opalarka bo inne cuda palą drewno w zakamarkach - chodzi mi o podgrzanie lakieru do takiej temperatury aby go puźniej cykiną ściągnąć., pozostałości lakierów myje kwasem, i płukam ( ważne jest przy tym BHP - maska, przesłona na głowę)to co zostanie w słojach , ewentualnie szczotkuję, szczotka nylonka , lub drucianka. po tygodniu jak moje zmasakrowane liftingiem drewno wyschnie , użuwam do czyszczenia szlifierek oscylacyjnych, i papierów ręcznych. pózniej sama przyjemnośc: wosk i polerka, bądź bejca i lakier, ale wszystko w wersjach transparentnych, efekt mebel na nowo zyje, no i ma duszę
pozdrawiam
tnowak