Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Frankai

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    10 064
  • Rejestracja

3 obserwujących

Informacje osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    Dopieszczania

Dane osobowe

  • Miejscowość
    Południowa Wielkopolska
  • Województwo
    wielkopolskie

Converted

  • Tytuł
    najpożyteczniejszy forumowicz od zawsze

Frankai's Achievements

REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!)

REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) (9/9)

13

Reputacja

  1. Sprawa w sądzie strasznie się przeciągała, bo pani sędzia chorowała. W końcu wyznaczono nową i ruszyła... prawie jak z kopyta. Z braku księgi wieczystej i informacji o potencjalnych właścicielach, sąd nakazał wywieszenie ogłoszenia na 3 miesiące w stosownym urzędzie miasta i gminy. Podobne ogłoszenie było też na stronach sądu. Potem zażądał od geodezji wypisu z ewidencji gruntów i budynków z numerem księgi wieczystej. Planował powołanie biegłego do sprawdzenia stanu działki i zaliczka miała być 1 500zł. Informacji z geodezji nie dostał. Zażądał jeszcze raz. Wezwał nas do zapłaty ok. 147 zł na jakieś koszty (pewnie z tej geodezji). I wezwał strony na rozprawę. Ze starostwa nikt się nie pojawił (reprezentują z urzędu Skarb Państwa w takich sprawach) i sąd wydał postanowienie o zasiedzeniu w 2005 na rzecz - nieżyjących już - rodziców mojej żony. Teraz będzie nas czekało jeszcze założenie księgi wieczystej. Sprawdzam na jakiej podstawie żona i szwagierka będą wpisane jako właścicielki, bo nie ma czegoś takiego jak uzupełnienie aktów związanych z dziedziczeniem (info z US). Co się tyczy US - normalnie płaci się za zasiedzenie 7% podatku (wg ustawy o spadkach i darowiznach), ale ponieważ zasiedzenie jest na nieżyjące osoby - nie trzeba tego płacić. Żona - z uwagi na to, że nie minęło 3 lata od złożenia w US informacji o spadku - ma złożyć oświadczenie, że na dzień objęcia spadku nie wiedziała o tej działce i podać przyczyny, oraz złożyć oświadczenie na formularzu SD-Z2 tylko odnośnie tej zasiedzonej działki. Szwagierka identycznie. Jak zakończymy wszystkie procedury dopiszę jak poszło w księgach
  2. My się pobudowaliśmy i już go nie potrzebujemy tak bardzo. Młodsze pokolenie korzysta z FB Jeszcze młodsze to Tik-Tok i Instagram. Kiedyś zmiany stylu życia odbywały się na przestrzenie setek lat, później dziesięcioleci, za naszych czasów to była kwestia pokolenia (25 lat), a obecnie "okres życia" projektu to kwestia 5 lat max. Pamiętacie pudełka ze zdjęciami u dziadków? Za naszych czasów były albumy, a obecnie to konto na telefonie, backup na dysku sieciowym i nikt nie przegląda starszych zdjęć. Dopiero jak się zestarzej, to pewnie będzie zainteresowany jak to było w prehistorii (przed FB). No cóż... nie ma co narzekać, tylko żyć własnym życiem.
  3. Hmmm... No to gratuluję optymizmu. Nigdzie nie znalazłem informacji, że pompa powietrze-powietrze czy powietrze-woda nie przestanie w ogóle działać poniżej -20 czy -25 stopni Celsjusza. Wręcz zawsze były zalecenia, że taka pompa była wspomagana drugim źródłem ciepła. Ja takowe mam (kominek), ale kto wie co będzie jak już nas zmuszą do tej rejestracji i wejdą ustawy antysmogowe.
  4. Instalacja tak, ale nie razem z PC, a nie z pewnością dla pompy ciepła o stosownej mocy i parametrach. Już teraz nie pamiętam jakiej mocy to było, ale chyba coś koło 9kW i rozpatrywałem nie najtańszą pompę danego producenta (Nibe, Panasonic), tylko półkę wyżej. Od razu z akumulatorem i chyba zasobnikiem ciepłej wody użytkowej.
  5. Jakby co - jestem po ponad roku użytkowania klimatyzacji. W tym momencie klima grzeje, bo mam w "magazynie" zaoszczędzone kWh energii z fotowoltaiki, Mogę szczerze polecić zarówno samego Panasonica Etherea, jak też wykonawcą (Golden Klimat z Sycowa). Do tej pory zero problemów, zero brzydkich zapachów czy jakiegoś kurzenia w pokoju. Dobrana moc jest wystarczająca. Nie patrzyłem w zużycia czy nie jest za duża, ale tak jak planowałem - za duża może być, bo w gorące miesiące, to sobie drzwi otworzę na piętrze i wypuszczę na parter. Miesiąc temu zrobiłem przegląd, by gwarancja była ważna. Jeszcze jedna uwaga - mając gaz, kominek w rezerwie i klimę - nie opłaca mi się pompa ciepła. Mój kocioł c.o. (kondensacyjny, montaż w 2008 roku) jest na "wykończeniu". Zrobiłem więc analizy czy powiększyć FV i zainstalować pompę ciepła, czy wymieniać kocioł. Wyszło mi, że pompa ciepła w klimie może spokojnie w okresie przejściowym ogrzewać dom, a w zimie dogrzewać. Pompa ciepłą dobrej jakości, to rząd ponad 35 tys. zł z instalacją. W dodatku wiadomo - jej sprawność spada z temperaturą, a poniżej -20 stopni jest 1:1 a niektóre wręcz nie mogą już działać. Zostaję więc przy gazie na mrozy, a pompa ciepła z klimy popracuje przy dodatniej temperaturze. W dodatku mam ciągle wysuszone drewno do kominka i zaczynam trochę z niego korzystać by nie płacono... Putinowi za gaz
  6. To po co pytałeś co rozumiem przez droga? Zacytowałem zapisy z ewidencji i sadzisz farmazony, że to nic nie znaczy, a potem że przekracza zakres pomocy forumowej? Masz coś do napisania czy Ci się nudzi? Mam nadzieję, że z tego co już udało mi się ustalić - ktoś kiedyś skorzysta. Najważniejsze, że nie przekracza to zakresu pomocy forumowej Cóż za błyskotliwe spostrzeżenie. Zupełnie o tym nie wiedziałem i nie napisałem powyżej. Cóż za błyskotliwe spostrzeżenie, że trzeba złożyć wniosek. Zupełnie o tym nie wiedziałem i nie napisałem powyżej. Tyle tylko - o czym też pisałem - sąd tylko potwierdza fakt zasiedzenia, bo zasiedzenie następuje z mocy prawa z upływem terminu zasiedzenia, a nie orzeczenia sądu. Właścicielem nieruchomości już jestem (a dokładnie to moja żona i jej siostra). Sąd to tylko potwierdzi i co najwyżej uzna, że nie stały się w 2000 a 2010 roku (znowu chcąc być precyzyjnym - stali się ich rodzice, po których one tą nieruchomość odziedziczyły).
  7. Autorem wątku nie jestem, ale chyba ten post odnosi się do mnie. No więc tak: 1. Nie ma co się sugerować wywodami "key1", bo są od czapy. Pisałem o nieuregulowanym statusie, więc oczywistym jest, że nie chodziło o coś co było naszą (dokładniej żony i jej siostry) własnością. Nieuregulowany status dotyczy nieruchomości co do której nie wiadomo kto jest jej właścicielem. W ogóle nie znany jest numer księgi wieczystej i czy ona istnieje. 2. Sprawdzenie księgi dawnej czy operatu w geodezji może dać informację czy ta działka nie została źle opisana/wydzielona i czy jednak nie została nabyta. Wtedy... no tak - wtedy jest własnością żony i... nie mamy co składać wniosku o jej zasiedzenie. I to byłaby jedyna konkretna rzecz którą napisał "key1" 3. A czemu sprawdzanie ksiąg dawnych ma sens? Bo informacje w nich mogą być konieczne do złożenia wniosku o zasiedzenie!!! To co - podtrzymujesz swoje, jakże poetyckie zdanie, że sprawdzenie ksiąg dawnych to "rozbijanie kupy na atomy"?
  8. No to wal co takiego nieklarownego może być w drodze, oraz jak się to przekłada na ewentualną niemożność zasiedzenia, bo co innego... mnie nie interesuje. Jest to zwykła droga w zarządzie gminy, na terenie nie objętym planem zagospodarowania.
  9. Wypis z rejestru gruntów - "Określenie konturów - użytków i klas gleboznawczych" - "Opis": Drogi; "oznacz.": dr W księdze (gdyby była) - w spisie działek ewidencyjnych byłoby: "sposób korzystania": ulice.
  10. Oczywiście że istnieje. 1. Sąd tylko potwierdza fakt zasiedzenia. 2. W mojej sprawie mam sprawdzone orzecznictwo i sprawa jest czysta jak łza. Działka ma co prawda status "droga", ale zasiedzieć nie można jezdni lub tej części pasa drogowego, który ma infrastrukturę drogową - przykładowo odwodnienie lub zakopane kable do sygnalizacji świetlnej. 3. W przypadku nieruchomości skarbu państwa okres przed zmianą przepisów (do 1990 roku nie można było takich zasiedzieć) liczy się połowa okresu sprzed zmiany. W moim przypadku z 20 lat, kiedyś teść rozpoczął budowę i to jest udokumentowane projektem, zaliczone zostaje 10 lat. Są dowody na zasiedzenie w dobrej wierze, więc zasiedzono tą działkę w 2000 roku. A gdyby ktoś się uparł, że w złej wierze - 2010 rok. Odpowiednio to okresy 20 i 30 lat. 4. Zasiedzenie robi się przez sąd. Jeszcze nie wiem czy ja mam wskazać przeciwko komu jest zasiedzenie, czy sąd ustala, ale pojawi się tam druga strona, by mogła próbować zaprzeczyć. W szczególności i tak trzeba założyć księgę wieczystą - obecnie jej nie ustalono i to chcę by starostwo jednak próbowało zrobić, bo i tak sprawa musi być wyjaśniona prędzej czy później. Koszty to 2 000 zł wpis, bodajże 7% wartości nieruchomości jako podatek od wzbogacenia, 0 zł dla właściciela i pewnie koszty związane z założeniem i wpisem do księgi. No i zastępstwo procesowe, które jeszcze nie wiem ile może mnie wynieść. Zamierzam jednak z ciekawości spróbować zajrzeć do ksiąg dawnych, żeby zrozumieć co się tam wyprawiało Możliwe, że poproszę o kopię z operatu (rejestr gruntów).
  11. Co się tyczy mojej wiedzy odnośnie zapisów - skorygowałem poprzedni post. Dożywocie chyba damy radę wykreślić, bo ksiądz znalazł datę śmierci i występujemy do archiwum o kopię aktu zgonu. Gorzej ze służebnością - chyba konieczny będzie pozew, a jeszcze nie wiem czy musimy sami wskazać przeciwko komu ma się toczyć - są podane 3 księgi dawne, a w dodatku na skutek sprzedaży i łączenia/dzielenia nieruchomości (także ksiąg wieczystych) - może tego być bardzo dużo, albo może być problem z ich odszukaniem.
  12. Bertha - dzięki za zwrócenie uwagi. W przypadku tej nieruchomości - jeszcze nie wiem czy zmieniano numerację działek. Nie zaglądałem do ksiąg dawnych. Sytuację z nową numeracją chyba mam w przypadku drugiej nieruchomości. Tam zaglądając w księgę dawną, znalazłem jakieś numery w stylu "128/43" a działki na której jest odziedziczona nieruchomość to 258 i 259. Wiem, że w 1976 był odnawiany operat. Działka 258 ma nieuregulowany stan i nie ma księgi wieczystej. Na rysunku w projekcie technicznym domu - nie ma nic o dwóch działkach. W dodatku nie zgadzała się powierzchnia działki 259. Tą już skorygowano. Muszę przycisnąć starostwo, żeby geodeta jednak sprawdził status działki, a potem ją formalnie zasiedzieć.
  13. Temat stary i wątek trochę zamarł, ale... Google mnie nakierowało na niego. A czemu nakierowało - ano sam szukam pewnych informacji o braku aktu zgonu i wykreśleniu dożywocia. Jako że jestem związany emocjonalnie z tym FM, a trochę informacji już zebrałem, to podzielę się moimi "znaleziskami". Na koniec zadam swoje pytanie. Moja sytuacja: 1. Umowa dożywocia zapisana w księdze wieczystej rzekomo w 1929 roku, wobec osób urodzonych w 1865 (mąż) oraz 1874 (żona). 2. Służebność drogi. Ad. 1 Na początek mała dygresja o błędach i dostępie do akt. W domowych archiwach odnalazłem umowę dożywocia z 1936 roku. Jako że w księgach wpisano też służebność drogi i jest to ta sama data co dożywocia - obstawiam błąd przy wpisie lub przenoszeniu wpisów. Jeżeli potrzebne by to było - można do sądu zwrócić się o wgląd do akt księgi. Same księgi są jawne i większości dostępne przez Internet. Prawo wglądu do akt, czyli dokumentów, które głównie były podstawą wpisów, przysługuje właścicielom lub osobom mającym interes prawny. Ustawa o sądach mówi, że wgląd do akt jest bezpłatny i można samodzielnie wykonać kopię. Praktyka pokazuje, że pewne sądy mają regulamin i tam jest mowa, że można pstryknąć fotkę, ale bez lampy. Inne - takie jak mój sąd - wymagają wniosku do przewodniczącego wydziału o zgodę na wykonanie kopii. Jest to moim zdaniem bezprawne, ale po co się kopać z koniem. Druga dygresja - w księdze nie było podstawowej działki, która posłużyła założeniu tej księgi. Co więcej - dopiero po dodaniu powierzchni tej działki, zgadzała się całkowita powierzchnia podana w księdze. Na szczęści pomógł referat geodezji, bo tam ta działka była ujawniona i po zgłoszeniu, że w księgach jej nie ma - wysłali informację do sądu, a ten skorygował zapis z urzędu. Niestety zajęło to mu chyba z 3 miesiące. Gdyby to się nie udało, planowałem wgląd w akta. Miałem też pewne kopie - dokumentu z podziału, informację o numerze zakładanej księgi, które by mi ułatwiły dowodzenia że ta działka musi być w aktach. Umowa dożywocia posiada imię, nazwisko (także rodowe) i miejscowość zamieszkania dożywotników (na tej wsi wówczas nie było ulic a nawet numerów domów). Jestem ciekaw jak zareaguje sąd na akt zgonu, bo umowa nie podaje dat urodzenia, czy wieku dożywotników, czy imion ich rodziców. Czy wystarczy zgodność imienia, nazwiska i nazwa wsi? Dodam że na tej wsi często się powtarzały zbieżności imienia i nazwiska. Przykładowo matka dożywotnika miała to samo imię, więc po ślubie synowa nazywała się identycznie. Na szczęście w akcie zgonu podaje się imię i nazwisko małżonka, więc myślę, że sąd nie będzie wnikał. Mam tylko jeden problem - akt urodzenia wystawiony na imię Marianna, a w akcie zgonu męża jest Maria. Co ciekawe, i szczęśliwe dla mnie - umowa dożywocia ma w preambule imię Marjanna (przez "j"), a w sekcji podpisów "Maria". W księgach jest Maria. A teraz do sedna - akt zgonu męża uzyskany bez problemu. W domowych archiwach odnalazłem takowy po niemiecku i po numerku pani w USC odszukała stosowną księgę i bez problemu "zmigrowała" akt. Migracja polega na przeniesieniu danych do systemu informatycznego i dostępny jest w dowolnym USC. Ufff! Istotna informacja - zapisu w księgach stanu cywilnego mogą mieć różnego rodzaju zapiski, dopiski, sformułowania. W moich rejonach w okresie wojny i podczas zaborów wpisy są po niemiecku i pismem gotyckim. Laikowi trudno rozczytać to, ale są w internecie wzory tłumaczeń z kluczowymi słowami, oraz są generatory pisma: https://www.deutsche-handschrift.de/adsschreiben.php?fbclid=IwAR17FkCUhRzLCLu0Kp3Jag8M9U8wS4LkhorylH_x-E7oluir2lCFbqkHOIk#schriftfeld Pani z USC z kolei była poinstruowana, że jeżeli w akcie zgonu, w sekcji małżonka zapisano "zuletzt", to oznacza że "ostatnio zamieszkiwała", czyli że... już zmarła. Myślę, że to za daleko idący wniosek, bo przecież mogła zostać wywieziona i ślad po niej zaginął. Prowadzimy rozpoznanie rodzinne i póki co nie dotarliśmy do żadnych informacji, które wykluczyłyby jakieś podobnie tragiczne zdarzenia rodzinne, ale też nie wiemy czemu nie ma aktu zgonu. Główne podejrzenie - z jakiejś przyczyny zmarła poza miejscem zamieszkania, a stosowny akt nie dotarł do miejscowego urzędu (sprawdzono księgi za lata 1933-1949). Na razie mamy zakres dat do szukania 1936 (akt darowizny z marca, zdjęcia z wesela córki z listopada) - 1943 (data śmierci męża, rzekomo wdowca, wnuk urodzony w 1942 nie pamięta babci, a nasze wspomnienia sięgają 4 roku życia pamięta czyli 1946). Co oprócz USC i domowych dokumentów, oraz rozpytania krewnych i znajomych można sprawdzić: 1. Księgi parafialne - czekam na info od księdza. EDIT: ksiądz odnalazł datę śmierci. USC w skorowidzu nie ma takiego zgonu, ale wiemy, że często skorowidze nie są kompletne. Składamy wniosek do Archiwum Państwowego. Udostępnione w sieci skany są do 1935, a zgon nastąpił w... 1936 roku. 2. Archiwum państwowe - do archiwów przekazywane są aktu urodzenia po 100 latach, a akty ślubów i zgonów po 80 latach. Na stronach www.szukajwarchiwach.pl i www.szukajwarchiwach.gov.pl są one udostępniane po digitalizacji. Znając jednak przybliżone daty i miejsce śmierci można zlecić kwerendę akt. 3. Inne archiwa - tu trzeba poszukać na stronach pasjonatów genealogii. Ja w swoich poszukiwaniach zbudowałem dużą część drzewa genealogicznego. Jak? Dzięki jednej stronce: basia.famula.pl jest to baza danych stworzona przez pasjonatów, którzy opisali zdigitalizowane archiwa. Zindeksowane są chyba dane z Wielkopolski. Co znalazło się archiwum z moich okolic: - skorowidze ksiąg stanu cywilnego za lata 1874-1935 - spis wszystkich 3 ksiąg (urodzeń, małżeństw, zgonów) - prowadzony dla każdej z liter osobno, w porządku chronologicznym. Przykładowo skorowidz za lata 1874-1902, zaczyna się skanem dla litery "A" i jest Andrzejczak Jan, zm. 4/74 (numer aktu zgonu); Adamska Gertruda, ur. 3/74 (numer aktu urodzenia), Andrzejczak Pelagia, ś. 7/74 (numer aktu ślubu) i tak aż do końca 1902 roku. Potem litera "B". - księga urodzeń - chronologicznie dla danego roku - księga małżeństwa - chronologicznie dla danego roku - księga zgonów - chronologicznie dla danego roku W aktach często znajdują się dopiski. Przykładowo na aktach małżeństwa dopisana jest data śmierci i numer aktu zgonu. Zdarzają się dopiski o urodzeniach dzieci. Z kolei na aktach urodzenia i zgonu jest dopisek o numerze aktu ślubu. Taka ręczna indeksacja. Wpisy do ksiąg wieczystych dokonywane są w postępowaniu wieczystoksięgowym. W uproszczeniu - składa się określone dokumenty, które są podstawą wpisu i referendarz sądowy dokonuje wpisu/wykreślenia. W przypadku wykreślania dożywocia będzie to akt zgonu. Co zrobić kiedy nie ma aktu zgonu? Można wykazać, że przez 10 lat ktoś nie korzystał z tego prawa. Jak? Nie jestem jeszcze pewien. Może zaświadczenie o braku zameldowania danej osoby pod tym adresem przez ostatnie 10 lat? Takie zaświadczenie nie jest jednak podstawą wpisu. Trzeba skierować do sądu (okręgowego?) wniosek o wygaśnięcie prawa służebności i dopiero wyrok (czy orzeczenie) będzie podstawą do wykreślenia wpisu. Ta droga jest zapewne prostsza niż postępowanie o stwierdzenie zgonu. Trwa dłużej, trzeba dawać ogłoszenia, itp. W naszym przypadku zachodzi jeszcze sytuacja, że nieruchomość nie była w oryginale obciążona tą służebnością, ale na skutek przenoszenia działek między księgami, "zaraziła się" nią. Czy można to odkręcić - jeszcze nie wiem. Dożywocie (obowiązek określonych świadczeń + zamieszkiwanie) czy tylko służebność osobista (samo zamieszkiwanie w danym miejscu), może też być zamieniona przez sąd na rentę w określonych przypadkach, ale dotyczy to żyjących dożywotników, np. którzy mieszkają w DPS-ie i nie są w stanie samodzielnie funkcjonować, więc już nie wrócą pod dany adres. Ad. 2 Wykreślenie służebności drogi (koniecznej) może być za zgodą właścicieli nieruchomości władnącej (do której prowadzi dojazd), na skutek uzgodnienia ze stanem faktycznym lub na skutek nie korzystania z niej przez okres 10 lat. EDIT: udowodnienie niekorzystania przez 10 lat można zrobić przedstawiając dokumentacją fotograficzną czy zeznania świadków, przykładowo dla działki leśnej może to być zdjęcie drzew, których wiek nie budzi wątpliwości, że mają ponad 10 lat i nie ma między nimi drogi, czy wręcz szansy na przejechanie; może to być płot postawiony ponad 10 lat wcześniej, itp. W moim przypadku znowu było "zarażenie ksiąg" (sąd dopisywał tą służebność z automatu do każdej księgi do której przenoszono jakąś odłączoną nieruchomość). Zapisy w księdze wskazują jednak na to skąd pochodzi zapis. EDIT: "zarażanie" jest normalną czynnością, która wynika z wyroku SN: http://www.codozasady.pl/wydzielenie-dzialki-do-nowej-ksiegi-wieczystej-a-sluzebnosci-gruntowe/ Podejrzewam więc, że nie uda mi się wykreślić służebności w postępowaniu wieczystoksięgowym, tylko składając pozew przed sądem rejonowym w oparciu o art. 10 UoKWiH w połączeniu z art. 290 par.2 kc. Jeżeli mojego posta przeczyta ktoś, kto się zna na praktyce postępowań wieczystoksięgowych, to proszę o informację czy da się skorygować dany zapis w takim trybie na podstawie formularza KW-Wpis. Treść wpisu: "Służebność drogi na rzecz każdoczesnych właścicieli nieruchomości NAZWA_WSI wykaz 373 i 345, 450, wpisana w dniu 7 kwietnia 1930 r. - przy zamknięciu księgi wieczystej NAZWA_WSI wykaz 610 tu przeniesiono, dnia 16 kwietnia 1985 r.". Dla jedynej już działki (numer ewidencyjny 580) która figuruje w tej księdze jest zapis w rubryce 1.4.1.6.9.C Numer księgi dawnej: NAZWA_WSI wykaz 456. Służebność dotyczyła nieruchomości które przyłączono do tej księgi z wykazu 510 a ta działka pochodzi z wykazu 610. Jest też zapis iż inna działka (konkretnie nr ewidencyjny 187) "przeniesiono z wykazu 610" - jest więc i "winowajca" zapisu. Na mapie widać, że działki 187 i 580 leżą zupełnie gdzie indziej. Poza tym działki sąsiednie do działki 580 mają dostęp do dwóch dróg publicznych. No i teraz pytanie - czy spróbować złożyć KW-Wpis (najwyżej 100 zł stracę) z podaniem argumentacji, że obciążona była działka 187 a dla 580 nie było takiego wpisu, więc zgodnie z art. 290 par. 2 można wpis wykreślić, czy jeszcze dodać mapkę? Boję się, że dodanie mapki zapali lampkę referendarzowi: "to powinno być rozstrzygane w trybie procesowym".
  14. Często gniazdo znajduje się dość daleko od wejścia. U teściowej - nie było ociepleni - przechodziła do narożnika po przekątnej domu. Zaniosłem mini wieżę na strych, zgrałem z netu odgłosy borsuka i w ciągu dnia puszczałem ja na cały regulator (nie było podbitki). Czemu borsuka - a bo to ich jedyny naturalny wróg. Albo doceniła moje zaangażowanie, albo uznała, że jednak chce się wysypiać, a sypia w ciągu dnia. Tak jak pisała Bertha - powinieneś zapoznać się ze zwyczajami sublokatorki. U mnie jak w zegarku - o godzinie podawanej jako zachód słońca, wystawiała łeb z rynny i po 5 minutach obserwacji - skok na drzewo. Tak trzy dni z rzędu. Strasznie punktualna była. Siedziałem pod wiatr za krzakami w odległości 10-12 metrów. Gdybym miał mocną wiatrówkę, to chyba bym spróbowałbym przycelować. Faktycznie też warto "zatroszczyć" się o ewentualne młode. Usamodzielniają się jesienią. Jest jednak szansa, że ich nie ma, bo jak to nowa lokator(-ka), może być dopiero jej pierwszy sezon godowy (początek w lipcu, ciąża 9 miesięcy). Ponoć w zimie wręcz się kłócą o miejsce i wtedy jak przypuszczam młode "trzaskają drzwiami".
  15. O matko Drogba ale z Ciebie górnik! Taki temat odkopać. Swoją drogą - analiza post factum bywa ciekawa. Po 12 latach od wzięcia kredytu uważam podjętą decyzję za dobrą. Gdyby nie to, że ciągle jest ryzyko zawalenia się naszej gospodarki, czy utraty źródła utrzymania, to nawet bym się cieszył z decyzji o kredycie. Jeżeli mnie nie mylą obliczenia, to od przyszłego miesiąca moje oprocentowanie wyniesie 1.07% (0.27% WIBOR3M+marża) czyli grubo poniżej inflacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...