Witam natchnąłem sie na wątek przez przypadek i jestem zaskoczony sposobem palenia podanym przez Last Rico mam piec tzw 2.0 powierzchnia ok 140 m2 i mam instalacje starą grawitacyjną ze wspomaganiem pompy. Jak zapalałem po staremu to w piecu może i temperatura dość szybko wzrosła ale jak już było rozpalone to sterownik wyłączał dmuchawę i piecu sie "smołowało" i strasznie kopciło a kolejne dokładki węgla tylko potęgowały w/w efekt. Mam sterownik tzw Pid i ustawiłem dmuchawę na 20 - 25 % tak że właściwie nie dmucha tylko otwiera klapkę na przepustnicy i to wystarcza  W górnych drzwiczkach zrobiłem 4 otwory 8mm przy tem ok -5 zasypując 30 kg węgla ok godz. 16 rozpalam następnego dnia o godz 16 stej. Rewelka teraz jak jest - 23 stopnie skróciło się do godz 13 stej Problem mam tylko z ustabilizowaniem pieca na początku rozpalania, później trochę kopci te 4 otwory to trochę mało albo są za wysoko paleniska  i tylko sie powietrze miesza z dymem bo jak otworze trochę drzwiczki i w padnie trochę więcej tlenu to płomień sie pokazuje więc trochę tego szkoda Ale z kolei boje się ze za duży otwór to później za dużo ciepła ucieknie  Błędnie piec zrobiony bo ma ruszta wodne i są one wychładzane przez początkowy rozruch pieca. Mam też problem ponieważ temperature mam ustawioną na 38 stopni nawet pomimo - 23 stopnie na zewnątrz powrót jest taki sam jak zasilanie. Podejrzewam że mam przewymiarowane grzejniki i troche za duży piec i teraz pytanie czy wystarczy same głowice termostatyczne na grzejnikach pomontowac?  Czy musi być zastosowany zawór czterodrożny ? Chciałbym kiedys grzac cwu i taka niska tem do niczego sie nie przyda. Co wygeneruje wieksze straty mniejsza ilość grzejników z wyższa tem zasilania?  Czy zawór czterodrożny + głowice termostatyczne i zostawiając grzejniki w spokoju?