Czy ktos z Was mial jakies doswiadczenia z sadowego egzekwowania pieniedzy z umowy przedwstepnej kupna domu? Sprawa jest taka: Od dluzszego czasu szukalismy domu do kupna (czasy na to sa bardzo kiepskie, biorac pod uwage, to co sie stalo z cenami), znalezlismy, podpisalismy umowe przedwstepna, dalismy zadatek. Zblliza sie czas finalizacji transakcji a od tygodnia dzieja sie dziwne rzeczy - utrzymujemy anonimowe telefony z pogrozkami, zeby nie kupowac (ewidentnie glos wlascicielki), wlasciciele kreca i nie chca udowstepniac dokumentow ... Wlasciciele, to starsze malzensto ale z biegiem czasu stwierdzam, ze kobieta ma nierowno pod sufitem. Z prowadzonych rozmow wywnioskowalem, ze ktos zaproponowal im wiecej i gotowka a nie na kredyt jak my. Dzisiaj kobieta ta chce sie spotkac i na 100% bedzie chciala polubownie (oczywiscie jak zwykle krecac, ze to nasza wina) rozwiazac umowe. Dzwonilem do znajomej z banku i radzi, zeby w takiej sytuacji nie godzic sie na normalny zwrot zaliczki, tylko egzekwowac ustalona w umowie podwojna kwote jako zadoscuczynienie. Pytalem jak dlugo moze sie to ciagnac i otrzymalem od niej informacje, ze w sadzie max 3 miesiace a komornik ma zalatwic sprawe szybko ... Nie wiem jednak na 100% jak wyglada to w praktyce, wiec stad pytanie. P.S. Jestesmy ludzmi i stac nas na wyrozumialosc, wystarczyloby proste tlumaczenie, nawet jesli nie prawdziwe ale nie straszenie, obracanie kota ogonem, ze to my jestesmy winni i zadamy zbyt wiele dokumentow, ktore notabene zada bank.