Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

gentile

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    155
  • Rejestracja

gentile's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

11

Reputacja

  1. Rozpatrywanie ogrodzeń betonowych w kategoriach estetyki to pomylenie pojęć. One z definicji mają pełnić rolę czysto utylitarną, praktyczną. Podstawowe zadanie, które spełniają i nie dorównuje im żaden inny typ ogrodzenia, to izolacja akustyczna i osłona przed kurzem generowanym przez pędzące pojazdy, zwłaszcza latem w czasie suszy. A jeśli komuś sie nie podoba i wyniośle prycha z odrazą jaki to rzekomy "kicz" to niech sobie uzmysłowi, że komuś innemu może nie podobać się np jego dom pasywny albo hałasujący permanentnie pies na tle szpaleru tui szmaragd. Ponadto ośmielam sie zauważyc, że ostatnimi czasy beton wręcz robi furorę w architekturze wnętrz, wszelkiej maści płytki imitujące tzw beton architektoniczny są aktualnie przedmiotem pożądania
  2. Zadzwoniłem dziś do szefa drużyny "fahofcuf" i poinformowałem, że słupek końcowy się przechylił. Wyraził lekkie zdziwienie ale zadeklarował: "przyjedziemy i wyprostujemy". Nurtuje mnie pytanie - jak... Na logikę, żeby to zrobić musieliby zdjąć naciągi, odkopać słupek, plus ten drugi podporowy, zalać ponownie w pionie , poczekać z tydzien i dopiero naciągać od nowa. Chyba, że chcą go nagiąć do pionu (siłom i godnościom osobistom)
  3. Niestety dziś byłem ma miejscu i krańcowy słupek z tzw zastrzałem zgubił mocno pion. jakieś 3cm odchyłki od pionu na poziomicy 80cm, na całej długości na pewno więcej. Porównałem też zaprawę wykonaną przez "fachowców" i przeze mnie ( dwa skośne słupki podporowe na środku odcinaka 45m zabetonowałem sam bo okazało się że jest o jeden za mało i musiałem dokupić). Okazuje się, że ta moja, rozrobiona w proporcji 1/3 cement/piach jest znacznie mocniejsza i nie kruszy się jak herbatniki.. Wygląda na to, że "fahofcy" postanowili oszczędzić albo na cemencie albo na wodzie, nie wiem. Co jest dosć dziwne bo po ich robocie zostało niezużyte ponad pół worka cementu. Na 20 słupków zużyli 4 i pół worka 20 kg Nie wiem co z tym zrobić. Na 90% przed zakładaniem siatki trzymał pion. Odgarnąłem piasek, część słupków na dole przysypali nie widzieć czemu i okazało się że jest niechlujnie niecentrycznie zalany. zastanawiam się czy da się to doprowadzić do pionu bez demontażu siatki, pozostałe słupki pion trzymają (na razie)
  4. Grunt jest tak piaszczysty że już bardziej piaszczysty być nie może
  5. Złapałem za koniec. Ale chuchro ze mnie 191cm i nie udało się przewrócić. Spróbuję jeszcze raz jak lepiej zwiąże.
  6. Kruszą się małe fragmenty, które walają się obok miejsc "zabetonowania". Bardziej niż wytrzymałość martwi mnie nasiąkliwość tej zaprawy, chłonie wodę jak gąbka i obawiam się że w zimie przemarznie a w efekcie popęka
  7. Nie ma podmurówki. Wiercili takim świdrem spalinowym, nie wiem jak głeboko ale na pewno nie 80 cm. Słupki są zagłębione około 45m,
  8. Faktury nie ma ale są nagrane wszystkie rozmowy i sms w którym wysłałem link do lokalizacji działki. Umowy ustne o ile wiem tez są obowiazujące w razie czego. Pytanie jak w ogóle z technicznego punktu widzenia do tego podejsć, Odkopywać np co drugi słupek, skuwać to ciasto i zalewać prawdziwym betonem? Czy trzeba ściagać siatkę i wszystko od nowa?
  9. Wszystko zalali tą samą papką, drobny piasek o wyglądzie piasku plażowego z cementem. Podejrzewam, że jakoś to będzie stało do zimy a mróz wszystko rozsadzi i skruszy bo "beton" a w zasadzie zaprawa zassie wodę i będzie mokra do cna. Zapytałem ich czy nie będzie z tym problemu, jeden powiedział: "nie, my tak robimy ". drugi "no piasek mógłby być trochę grubszy ale będzie ok". Słupki są z "Siatexu" malowane proszkowo farbą, jakiś ocynk pod nią jest ale pewnie słaby. Słupki wkładali w zaprawę z góry, pewnie trochę się podrapały.
  10. Dzień dobry. jestem budowlanym laikiem. Zleciłem ekipie specjalizującej się w stawianiu ogrodzeń montaż ogrodzenia z siatki. Pan powiedział, żeby kupić piasek i cement bo sami nie dowożą. Zamówiłem w firmie transportowej piasek zaznaczając, że jest potrzebny do zabetonowania słupków ogrodzeniowych. Piasek przywieziono, cement kupiłem, przyjechała ekipa montażowa, wymieszala piasek z cementem w betoniarce, zabetonowała słupki. Następnie, po trzech dniach przyjechali i zamontowali siatkę. Coś mnie podkusiło, niestety post factum, sprawdzić w necie proporcje składników do betonu bo wyglądał na oko dziwnie. No i okazało się, że do tego rodzaju zastosowań nie używa się drobnego piasku plus cement tylko tzw "pospółkę" złożoną z różnych frakcji materiału. Wyczytałem, że daje to większą wytrzymałośc i odporność na wodę. Sprawdziłem jak zastosowany "beton" reaguje na wodę...okazuje sie, że pije jak gąbka, woda wsiąka błyskawicznie. Wokół słupków jest ciągle ciemny, jakby wilgotny. Do tego wytrzymałosć mechaniczna, a raczej jej brak. Pozostałe po betonowaniu kawałki łamią się w palcach. Porównałem z kawałkami betonu ze zdemontowanych starych słupków sprzed 30 lat z hakiem. Zupełnie inna bajka, woda co prawda wsiąka ale bardzo wolno, długo pozostaje na powierzchni, trudno odłamać kawałek. Pytania zasadnicze są takie: 1. Czy tego rodzaju "beton" po nasiąknięciu, zassaniu wilgoci z gruntu w zimie nie popęka i nie pokruszy się 2. Czy słupki w permanentnej wilgoci błyskawicznie nie skorodują( zauważyłem, że na tym starym betonie na odciśniętych śladach po słupkach nie ma w ogóle rdzy, jest tylko powyżej poziomu betonu. 3. Czy jest szansa, że jednak po jakimś czasie ta zaprawa zmieni częściowo właściwości, wzmocni się itd, minęło 5 dni od zabetonowania 4. Czy panowie fachowcy powinni zwrócić mi uwagę(jako fachowcy) że tak drobnego piaski nie używa się do betonowania. Zakładam, że powinni uświadomić laika a nie lecieć z tym koksem z rozpędu. 5 .Co z tym fantem zrobić? zostawić, usuwać obecną zaprawę i zalewać prawdziwym betonem, słupek po słupku? Czy panowie powinni to teraz poprawić jak to ugryźć?
  11. Cześć, czy nadal masz problem z hałasującym sufitem? Wprowadzamy się do nowego mieszkania i słyszę każdy krok sąsiada z góry jako dudnienie. Jestem załamany.
  12. Wszystkie te domniemane problemy blakną przy jednej fundamentalnej zalecie, której nie sposób przecenić, a którą docenić może tylko ktoś, kto doświadczył koszmaru życia z dudniącymi i cwałującymi sąsiadami nad głową, a w zasadzie należałoby napisać cwałującymi po głowie. Powinien być ustawowy zakaz wznoszenia budynków wyższych niż parterowe, ze względów humanitarnych. Lub wprowadzenie drakońskich kar za oddawanie do użytku budynków z zerową izolacją akustyczną między kondygnacjami.
  13. gentile

    Wyciszenie sufitu

    Obawiam się, że jedyne wyjście to ...wyjście z mieszkania lub założenie stoperów plus słuchawek choć to ostatnie też nie gwarantuje pełnego sukcesu a jest meczące. Ja mam w bloku istne piekło. Na dole dwa wsciekle cwałujące bachory, systemem zmianowym, jeden galopuje wzdłuż i wszerz metrażu, drugi wypoczywa aby za chwilę, pełen wigoru, go zmienić, lub cwałują jednocześnie.Potrafią tak kilka godzin non stop, niestrudzenie Ostatnio u góry też zalągł się parzystokopytny i mam pełnię doznań akustycznych, z góry i z dołu. Efekt jest taki jakby na głowie rozgrywano wielką pardubicką. Izolacja akustyczna w bloku jest żadna a nawet odnoszę wrażenie, że zamontowano jakieś wzmacniacze dźwięku, powodujące, że "zwykłe " chodzenie sąsiada z góry słychać jak tętent bawołu, słonia lub odgłos burzy z grzmotami. Do niedawna oazą spokoju było mieszkanie matki, gdzie mogłem znaleźć ocalenie. Ale sielanka sie skończyła z chwilą zmiany lokatorów u góry i w konsekwencji rytualnego remontu, który trwał pół roku i zmienił warunki akustyczne tak, że teraz słychać wszystko. A nowi lokatorzy hałasują permanentnie, tak, że nie ma chwili wytchnienia, łomot, walenie, dudnienie rozlega się bez przerwy. Wygląda na to, że nawet nie siadają, są w trybie nieprzerwanej aktywności, czyżby syndrom niespokojnych nóg, adhd? Poprzednich lokatorów przez 40 lat praktycznie nie było słychać
  14. gentile

    Malowanie scian wapnem?

    To wapno malarskie było sypkie czy w gotowym roztworze? ja próbowałem kiedyś zrobić farbę z wapna budowlanego ale po pierwsze nie mogłem za nic zlikwidować grudek, nie chciało się rozmieszać do jednorodnej konsystencji, po drugie miało kolor jasno kremowy a nie biały, po trzecie, po wyschnięciu i po przejechaniu palcem zostawiało ślad. słyszałem, że aby temu zaradzić dodawano kiedyś soli (?)
  15. Z mojego doświadczenia wynika, że wszelkie drewnochrony, lakierobejce i impregnaty "postępowe" nie zdają egzaminu. Płot traktowany tymi wynalazkami (żerdzie poziome) gnije po najwyżej 10 latach, nie ma na to mocnych. Dlaczego? bo nie współpracuje z drewnem na, nazwijmy to umownie, zasadach partnerskich. Drewno to materiał elastyczny, zmienny, w zależności od wilgotności pęczniejący lub kurczący się. Wspomniane środki nie nadążają za pracą drewna i pekają, łuszczą się tworzac szczeliny, przez które wnika woda, nie ma jak odparować i w efekcie drewno butwieje. Inaczej jest ze starym, niepostępowym, wstecznym, rewizjonistycznym, ksenofobicznym i obciachowo niemodnym ...pokostem. Mam jedną część płotu i bramę zaimpregnowaną 4 warstwami gorącego, rozcieńczonego 1:1 pokostu i od 20 lat drewno jest w stanie idealnym(pomijając aspekt estetyczny, bo zszarzało). Nie gnije, nie butwieje. Pokost jest elastyczny i pracuje razem z drewnem, dlatego nie ma peknięć i szczelin.. Tyle wynurzeń anachronicznie niepostępowego praktyka odpornego na nieubłagany postęp postępu. Teraz cytat z fachowca : Szanowni Forumowicze. Różnica między pokostem a olejem jest bardzo znacząca. Od razu nadmienię, że wszelkim obecnym na rynku olejom do dobrego pokostu bardzo daleko. 1. Olej - najczęściej roślinny (lniany, konopny, tungowy) rozcieńczany jest przez producenta i w takiej postaci sprzedawany. Bardziej świadomi producenci sykatywują oleje aby przyspieszyć wysychanie, inni opowiadają brednie o tym, że olej ma nie tworzyć powłoki (brrr bzdura!!!). Dobór sykatyw przez niektórych także pozostawia do życzenia, bo używają ich na ślepo, nie wiedząc która do czego służy. Mieszanie z sykatywami odbywa się na zimno, tj. w temperaturze otoczenia dodaje się sykatywę, miesza, rozcieńcza i gotowe. Niektóre oleje zawierają (także rozpuszczane na zimno) żywice, np. kalafonię lub np. estry glicerynowo-kalafoniowe. Niestety tak przyrządzone spoiwa na zimno mają niską jakość. Co innego przygotowywane na gorąco z dodatkowym przedmuchiwaniem oleju (celem wstępnego już spolimeryzowania). Jeżeli do tego stopić taki olej przygotowany na gorąco z żywicami stałymi uzyskujemy doskonałej jakości spoiwa - a także samodzielne lakiery, impregnaty, jak zwał, tak zwał - dające doskonałej jakości powłoki. Dodam tylko, że sam olej tungowy nie ma znaczenia praktycznego, a stosowany jest do przyspieszania schnięcia oleju lnianego. Kiedyś także na oleju tungowym produkowane były lakiery tzw. marszczone, gdyż olej tungowy przy wysychaniu tworzy regularne faliste pomarszczenia powłoki. 2. Pokost lniany, prawdziwy i tradycyjnie przygotowany (na gorąco) i zasykatywowany jest najlepszym na świecie impregnatem do drewna, ale i gruntem do ścian przed malowaniem. Pokost w postaci handlowej musi posiadać odpowiednią barwę, lepkość, liczbę kwasową, jodową, zmydlenia a także wysychać w czasie 24 godzin. Oczywiście do tego dochodzą inne wymagania starych norm na pokosty. Powyższe cechy techniczne świadczą o jego jakości i informują, czy produkowany jest właściwie. Większość obecnych na rynku pokostów to przyrządzone na zimno oleje z sykatywami. To nie pokosty, lecz zasykatywowane oleje roślinne, które koło pokostu nawet nie stały. Chcąc kupić pokost pytajmy o to, czy jest produkowany na zimno czy na gorąco. Oczywiście producenci odpowiedzą teraz hucznie: na gorąco! Zatem poprośmy o wyniki badań. Liczba kwasowa, jodowa i zmydlenia, lepkość a nawet gęstość pokażą czy rzeczywiście na gorąco. Warto podkreślić, że dobrze przygotowany pokost lniany nie może zawierać części lotnych, tj. po odparowaniu jego masa nie może ulegać zmianie (oczywiście tylko wzwyż wskutek przyłączania tlenu). Pokost przed użyciem rozcieńcza się terpentyną lub benzyną do lakierów tworząc tzw. półpokost i takim roztworem impregnuje się drewno, tynki, płyty drewnopochodne. Zaznaczyć należy także, że pokost to także spoiwo do doskonałych farb i emalii olejnych. Artur Pałasz, Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Farb, Klejów i Polimerów "SPEKTROCHEM"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...