Ano dlatego, że Mam sąsiada - Disc jockey'a z bożej łaski. Ma 18 lat i mieszka sam, Edukację skończył w zeszłym roku, a od dwóch lat mieszka sam. Rodzice pozakładali nowe gniazda a jego zostawili nam za ścianą - Nie słuchamy Disco Polo w odróżnieniu od Bobiczka. Za to słuchamy (przymusowo) rąbanki od rana do 21:45 - Uczestniczymy (biernie, ale zawsze) w imprezach - zdejmujemy - tu lepsze słowo - usuwamy jego dziewczyny z naszej wycieraczki. - Regularnie myjemy oplute drzwi - Cieszymy się, że mamy służbowy samochód, bo czasem robi za popielniczkę (parking jest pod jego balkonem). Do tego wszystkiego jesteśmy jedyni, którzy zwracają mu uwagę (mąż zwrócił mu już 'ręcznie'). Reszta sąsiadów się boi bo ma nowe samochody (dosłownie, to jest powód !!!) , a poza tym "nie chce kłopotów' (wypowiedź sąsiadki). Dodam, że szczeniak jest nie do ruszenia. Ewentualnie wymagałoby to wkroczenia na drogę sądową. Jednak nie wiem, czy mam ochotę szarpać sobie nerwy i tracić czas - często wyjezdżam za granicę... Poza tym aby mieć czyste drzwi od blokowej klatki (może jestem nienormalna ale mi to przeszkadza, gdy są oplute) biorę michę, ścierę i zasuwam. Za każdym wyjazdem służbowym ganiam ze swoim samochodem na firmowy parking po drugiej stronie miasta, aby gówniarz nie zmienił sobie "popielniczki" Poza sąsiedztewem marzy mi się zielona trawka dlla mojegop dziecka, a nie cień bloku. I nie chciałabym wciąż uciekać za miasto na weekend... To tak z grubsza, co mi przychodzi do głowy... Ciepło pozdrawiam, Jagoda