Mój problem wyda Wam się pewnie śmieszny. Ale co tam - opiszę.
Mam urlop - trochę dłuższy bo pracuję w szkole. Własnie wróciłam z "wakacji" z rodzinnego miasta. Mężuś zagranicą coby na domek ciutkę dorobić - wraca za kilkanaście dni i kontynuujemy budowę. W maju kupiliśmy działeczkę z fundamentami i aktualnym pozwoleniem. Nie narzekam bo ominęło nas mnóstwo formalności i mało ciekawych budowlanych przygód typu: dokumenty, projekt, adaptacja, wytyczanie, wylewanie itp. Ale do rzeczy:
Moje/nasze córeczki bawią się na dworze a ja sobie siedzę i czytam Muratora. To ulubione zajęcie od dłuższego czasu. Nagle pół godziny temu wpada sąsiadka i mi "donosi" że moja wspaniałomyślna córcia (5 lat) za namową mojej starszej pociechy (6 i pół) ściąga w piaskownicy...... majtki i pokazuje p....
Boże Święty najpierw było tak: potem a jak juz przywołane do domu wróciły grzecznie to było tak:
Nadarłam sie tak jak nigdy wcześniej, oberwały nawet po razie (chociaz dostają średnio raz na 2 lata) i...... zasnęły z wrażenia obok siebie na górze piętrowego łóżka. Kiedy zaszłam do ich pokoju bo już zaniepokoiła mnie ta cisza i je zobaczyłam przytulone - omal się nie poryczałam. Na pewno sobie porozmawiam z nimi jak sie obudzą - tak na spokojnie. No i muszę zorganizować im lepiej czas żeby miały w przyszłości mądrzejsze pomysły.