e_liza
Użytkownicy-
Liczba zawartości
50 -
Rejestracja
e_liza's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
Powiedziałeś; "przyjdę do ciebie nocą gdy będziesz spała skulona jak ciepły mruczący kot." I teraz czekam na ciebie przez wszystkie wieczory. Rozgniatam usta o pierze poduszek rozsnuwam włosy kolor zeschłych liści po gładkim chłodnym prześcieradle. Zanurzam ręce w ciemność owijam wokół palców milczące gałęzie. Ptaki śpią. Gwiazdy nie potrafią uskrzydlić ciężkich chmur. Noc rośnie we mnie - minuty - czerwone krople tętniącej krwi przebiegają ostrożnie. Na palcach powoli przez zamknięte okno wchodzi ostry zimny księżyc. H.Poświatowska
-
*** Wierzę tylko w twoich ramion aksamitny, ciepły krąg. I w brązowość twoich oczu I w dotknięcia twoich rąk. Dzień się znowu w przepaść stoczył, to jesienny, pozłacany liśćmi mrok. To tęsknoty horyzontów, które spłoszyłby twój krok. Drogi idą w pustkę, w mgłę. Po cóż iść mam którąś z dróg. Przecież nic nie znajdę ..... tam nie ma śladów twoich nóg. Marian Ośniałowski
-
Sny mamy jednakowe. Choć nas dzień rozłączy, Uśpiony nocą idę przez miasto do ciebie, Spotniałe ręce we śnie wyciągasz gorące, Widząc cień mej postaci, płynący po niebie. Przez ulice dalekie, przez mieszkania, strychy, Skradam się nocną porą do twego pokoju I na piersi wznoszone falą niepokoju Spływa sen mój skrzydlaty, daleki i cichy. Czy pamiętasz jezioro sitowiem obrosłe, Gdzie znad czoła pył gwiezdny strząsałem paprocią? Zachłyśnięty miłością i leśną wilgocią, Ze środka stawu czarne podałem ci wiosło. Trzymając się za ręce, patrząc w twarze blade, W łodzi, niesionej nurtem gęstego jeziora, Płyniemy w otchłań nocy, słyszymy kaskadę, Która szumieć zaczyna każdego wieczora. Nocą huczy nad nami jak sfera gwiaździsta, Głusząc słowa i serca nam łamiąc ciężarem - Ach, blednie, ginie; mija okolica mglista, Wodospady nas niosą w milczące bezmiary. Łódź nasza się rozbija na ławicy piasku, Roztrąca nas i rzuca w obłąkaną jawę, Gdzie ty, kryjąca oczy oślepłe od blasku, Potrącasz niewidząca moje serce krwawe. Antoni Słonimski
-
Do dalekiej ukochanej Kiedy ciebie nie ma przy mnie, kwiaty zwieszają kielichy, murawa leży przywiędła, jakby nigdy deszcz jej nie całował. I żaden Bóg się nie zmiłuje nade mną, najnieszczęśniejiszym ze stworzeń pod ołowianym firmamentem, kiedy ciebie nie ma przy mnie. Umiłowana nie do wysłowienia, gdybym cię chociaż słowem mógł przywołać! Moja dusza uleciałaby ku tobie na najlżejszym kwietnym pyłku! Wiedz gdyby los nam obojgu użyczył nawet wieczności całej, zbyt krótka by była, najdroższa, dla naszych marzeń wiecznotrwałych. Gdy ciebie przy mnie nie ma, godziny wloką się jak starcy, ugięci pod ciężarem spłowiałych, jesiennych swoich lat. Od ściany do ściany pokoju wędruję w podróży bez końca, podczas gdy zegar na gzymsie wciąż tyka bez miłosierdzia. Czasem namiętność wystrzeli w niebo jak wiązka rakiet, rozsypują się, lecą ku ziemi, niczym snop gwiazd rozżarzonych. Lecz czas mnie wiąże ze sobą, tysiącem nici jak drutem oplata, jestem człowiekiem czasu, co czynów twardych i ofiar wymaga. Gdy ciebie nie ma przy mnie, próżne są moje marzenia mara zwodnicza, rozwiewająca się w mroku. Dzięki ci, ukochana, najmilszy mego życia darze, żyję, a jakbym nie żył, gdy ciebie nie ma przy mnie. Louis Fürnberg
-
Moje zwykłe marzenie Śnię często przejmująco, dziwnie o nieznanej Kobiecie. Ja ją kocham i kocha mnie ona. Nigdy całkiem ta sama, ni całkiem zmieniona, Kocha mnie, i pojmuje i goi me rany. Bo ona mnie pojmuje! Serca mego ściany Dla niej jednej przezrocze, zagadki zasłona Dla niej jednej opada! Gdy skroń ma spocona, Ona jedna ją chłodzi rosą łzy wylanej. Krucze, lniane czy złote są jej włosy wiotkie? Nie wiem. Imię? Pamiętam, że dźwięczne i słodkie Jak imiona najdroższych wygnańców żywota. Spojrzenie jej podobne posągów spojrzeniu, A głosu dalekiego, cichego pieszczota Ma dźwięk głosów kochanych, zmilkłych w grobów cieniu. PAUL VERLAINE
-
Noc letnia Krótka letnia noc z tobą. Błyskawica. Jak biegły godziny truchcikiem! Nad twoją uśpioną głową Okno otwarte na gwiazdy i na ogród dziki. Oczy moje czuwały nad śpiącą do wschodu. Coraz pełniej jaśniałaś w mroku, Od stóp do włosów liliowa jak na dnie topieli, Aż głuche okno Świt światłem, śpiewem ptaków pobielił Bijąc w szyby drzewami ogrodu. I przeszła krótka letnia noc, miłość i młodość. Mieczysław Jastrun
-
Z bata Ubiegam się o ciebie za tobą zdyszany nogi wysiadają z autobusów jadących bez przystanków Wsiadam na furmankę dyszel przyczepiony do konia koń wyprzedzający samochody o kilka dobrych stuleci parska jak dławiąca się rura wydechowa i zdycha Ciągnę furmankę furman mnie śmiga batem batem batem Padam do błota w deszczu i już mi cała furmanka lata i lata mijają jakby strzelił z bata Z furią ciągnę furmankę uprzęż mnie ugniata nie mam podkowy na szczęście i jeszcze policja Aspirant Alicja spisała się na medal spisując kolejnego pirata drogowego Moja droga straciłem prawo jazdy za tobą na wszelkie pojazdy tego świata. Z.Matyjaszczyk
-
Tylko jedno pragnienie... Tylko jedno pragnienie: Niewidzialnie, tajemnie Pomknąć w ślad za promieniem W dal, trwającą beze mnie. A ty promieniej, bowiem Innego szczęścia nie ma - Niech ci gwiazda opowie Cala wiedze promienia A ja chce Ci powiedzieć. Ze szept mój cię powiedzie Tam, gdzie w wiatru powiewie Promień tobie powierzę To dzięki temu promień Dzięki temu świetlany Ze szeptaniem ogromny Mamrotaniem ogrzany Osip Mandelsztam
-
Język nasz trudny Powiedziałem Ci kiedyś — moja Miła że dzika jesteś jak kosodrzewina a właściwie nic ci nie powiedziałem rzekłem kiedyś do Ciebie — moja Droga że zbyt późno Cię spotkałem — szkoda a właściwie nic Tobie nie rzekłem pytałem raz Ciebie — moja Piękna czy szum naszej krwi da się zapamiętać a właściwie o nic nie pytałem mówiłem w środku lata — moja Gorąca że schodzimy po schodach ze słońca a właściwie to nic nie mówiłem opowiadałem Ci w zapale — moja Majowa gdzie piwonia płatki wieczorem chowa a właściwie niczego Ci nie opowiedziałem tłumaczyłem Ci dość długo — moja Cicha i wybrałaś mnie za przewodnika a właściwie nic Ci nie tłumaczyłem rysowałem każdym słowem — moja Mała trochę słońca w środku listopada a właściwie niczego Ci nie narysowałem teraz wiesz — moja Piękna Miła i Droga jak trudny nasz język —jak brakuje słowa Adam Ziemianin
-
Była już chata, w chacie szkło i łapka w łapkę wszystko szło... Co twoje było, prawie moje i nagle szept: "Nie, ja się boję"! Tak prysnął nastrój bardzo łatwo, pogasły zmysły, błysło światło, trzasnął policzek, potem drzwi, nie było sprawy, koniec gry. Czego się boisz, głupia? Czemu nie chcesz iść na całość? Czasem warto dobrze upaść, tak niewiele brakowało... Czego się boisz, głupia? Przecież to jest takie ludzkie, że aż wstyd tak nagle uciec! Mała, nie bądź taki głupiec! A potem przyszedł tęskny list: "Przyjedź, kochany, nawet dziś! Będziemy w domu tylko dwoje"! Ciekawy plan, lecz ja się boję... Znowu zasłonisz mi się mamą, znów będą płacze i to samo (o nie, tym razem na pewno nie), znów się rozmyślisz, przerwiesz grę (dlaczego?), zamiast obietnic, wolę "Nie"! Czego się boisz, głupi? Czemu nie chcesz iść na całość? Ja się mogę wstępnie upić, bo to dobre jest na śmiałość... No to czego się boję, głupi (właśnie!), przecież to jest zwykła sprawa! A jak uda się zabawa, mogę ci pierścionek kupić. Skąd ta rozterka durna, czemu seks jest dla nas tabu? "Muszę najpierw skończyć studia"! A ja zdobyć jakiś zawód (koniecznie!). Jan Kaczmarek
-
Definiowanie miłości Z dedykacją dla Fuoco... i z Jej inspiracji... Jest to palący lód, mroźne płomienie, Rana bolesna a nie odczuwana, Dobre złudzenie, zła rzecz doznawana, Krótkie i bardzo męczące wytchnienie. Jest to beztroska, co niesie zmartwienie, Trwoga imieniem odwagi nazwana, Samotność pośród ludzi znajdowana, Kochanie bycia w kochającej wenie. Miłość to również wolność uwięziona, Co do ostatnich skurczów będzie trwała, Choroba, która wzrasta, gdy leczona. Ta jest Amora otchłań niebywała. Przyjaźnią z kimż więc będzie pogodzona Istota, z sobą też w niezgodzie cała! Francisco de Quevedo
-
Tej, która jest... daleko.... Ten poszum drzew cię przyniesie, Rozszeleści, rozsypie po lesie, Rozhołubi i rozkołysze, Aż cię zobaczę, usłyszę, Aż twoje malutkie, pisklęce Po twarzy przesnują się ręce, O, moja daleka, daleka, O, moja miła, miła, Moja tęsknota cię czeka, Miłość się moja stęskniła. Nie ma cię, nie ma zbyt długo, Bezsilny i cichy już jestem, Wołam cię każdym szelestem, Westchnieniem każdym cię proszę, W pamięci powtarzam i noszę, Dotykam się oczu i głowy I tęsknię, i tęsknię zbyt długo, Ty mój poszumie lipowy, Ty moja pachnąca smugo. Miłość się moja stęskniła, Tęsknota moja cię czeka, O, miła, miła, miła, Daleka. Kazimierz Wierzyński
-
*** Nie dbam o wyuzdane gwałtowne porywy, O rozkosze zmysłowe i szał niecierpliwy, O jęk i krzyk bachantki młodej, gdy jak żmija W objęciach mych namiętnie pręży się i zwija, I całuje żarliwie, i pieści mnie po to, Ażeby dreszcz ostatni przynaglić pieszczotą. O, ileż jesteś milsza ty, co trwasz tak skromnie! O, jak szczęśliwy tobą, dręczę się ogromnie, Gdy po błaganiach długich, wreszcie od niechcenia Podajesz mi się czuła, lecz bez upojenia, Chłodna i zawstydzona, memu zachwytowi Ledwie zdasz się ulegać, ucho słów nie łowi, Aż z wolna się ożywiasz w ogniu oszołomień I w końcu mimo woli podzielasz mój płomień! Aleksander Puszkin