Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

bilbo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 248
  • Rejestracja

bilbo's Achievements

ELITA FORUM (min. 1000)

ELITA FORUM (min. 1000) (6/9)

17

Reputacja

  1. Witam. Mam pytanie do znawców okolic Dobrzykowic. Znalazłem takie ogłoszenia: http://www.otodom.pl/dom-dobrzykowice-stan-dewelpoerski-150m2-4-pokoje-450000-pln-id2685530.html http://www.otodom.pl/dom-dobrzykowice-stan-deweloperski-160m2-5-pokoi-450000-pln-id2685556.html i zastanawiam się gdzie to jest. Może ktoś wie i podrzuci jakieś namiary?
  2. Witam. Mam pytanie do znawców okolic Dobrzykowic. Znalazłem takie ogłoszenia: http://www.otodom.pl/dom-dobrzykowice-stan-dewelpoerski-150m2-4-pokoje-450000-pln-id2685530.html http://www.otodom.pl/dom-dobrzykowice-stan-deweloperski-160m2-5-pokoi-450000-pln-id2685556.html i zastanawiam się gdzie to jest. Może ktoś wie i podrzuci jakieś namiary?
  3. Na poprzedniej pisano o silikatowo-silikonowym.
  4. Właśnie - tynk akrylowo-silikonowy - ma to jakiś sens? Jest to trochę odporniejsza wersja tynku akrylowego, czy tylko zabieg marketnigowy? Oczywiście najprościej wziąść od razu silikonowy, ale z zapłaceniem za to nie jest już tak łatwo. Pytanie tylko, czy ten akrylowo-silikonowy będzie coś lepszy od akrylowego i czy jest wart uwagi. Myślę tu o firmie Bolix. Wiem, że nie wszyscy ją tu chwalą. Sprawdzę jeszcze ceny Caparol i Sto, ale jak mnie 'zabiją' w wyższej grupie kolorystycznej, to będzie trzeba o nich zapomnieć. Na Bolixa zwróciliśmy uwagę, ze względu na dostępne kolory. Teraz widzę, że Sto a zwłaszcza Caparol chwalą się dużą gamą kolorystyczną, ale dopiero sprawdzę jak to jest w praktyce. No i ile to kosztuje...
  5. Hej! Odświeżam ten zakurzony temat, bo właśnie zainteresowaliśmy się tynkami BOLIX. Podpasowała nam ich paleta barw. Mają dokładnie takie dwa kolory jakie potrzebujemy a ciężko o to, uwierzcie Problem w tym, że niektórzy tu straszą, że kicha ta firma. Coś się zmieniło w ostatnich latach? Jest ktoś kto pochwali? A może znajdzie się więcej inwestorów rozczarowanych tynkami BOLIX?
  6. bilbo

    KLUB MI?O?NIKÓW 4X4

    Witam wszystkich! Wow! Ten temat powstał w czasie naszej największej aktywności na tym forum, podczas budowy domu, ale dopiero teraz na niego wpadłem. Teraz dopiero, gdy zima dała się nam we znaki na paru setkach metrów wiejskiej drogi, które dzielą nasz domek od asfaltu, doceniliśmy napęd na cztery łapy. Koncepcji na zakup czegoś co wyjedzie bez żmudnego odśnieżania, odkopywania i popychania było wiele. Od wielkiego pickupa Dodge, przez nieco mniejsze, Forestera, Mitsubishi Outlandera (starego wtedy jeszcze). Wszystkie jednak wydawały nam się w normalnych szosowych warunkach, w których jednak najczęściej jeździmy, słabą alternatywą dla Omegi MV6. Świetną byłby Allroad, jakim pomyka izat, ale cóż - budowa domku za bardzo nas zmęczyła finansowo. Ostatecznie stanęło więc na tym, że na razie nie wyrzekniemy się naszej plajskatej MV6 a czterołap, którego zakupimy ma być autkiem 'drugim w rodzinie', skromniejszym ale za to koniecznie nowym, by był niezawodny i zawsze gotowy. Przy okazji też bardziej praktycznym i oszczędnym w mieście. Z oszczędności niewiele wyszło, bo zagazowany silnik nawet MV6 trudno pobić. Rozważaliśmy nawet Pandę 4x4. Sympatyczne autko, ale dobrze że się nie zdecydowaliśmy, bo to byłby kiepski wybór. Potem stanęło na Suzuki Jimny. Oryginalny i na pewno dzielny w terenie, ale po pierwszej jeździe daliśmy sobie z nim spokój. Jest niekomfortowy, wąski. Z dziećmi w fotelikach to by jakaś masakra była. To już Panda byłaby pod tym względem bardziej praktyczna. Przez chwilę rozważaliśmy jeszcze też Suzę Ignis 4x4. Na szczęście akurat nie mieli tej wersji, bo nagle pojawiły się Swifty w wersji 4x4. I to okazał się strzał w dziesiątkę! Świetne poręczne miejskie autko, doskonale spisujące się na codzień. W zasadzie to 'drugie auto' jeździ jako pierwsze w większości miejskich wypraw nawet całej rodziny 2+2. Omega jest tylko wywlekana gdy potrzeba więcej miejsca na bagaże, wózek lub jedziemy w dłuższą trasę - wtedy jest niezastąpiona. Natomiast na wiejskich dróżkach Swift znacznie lepiej daje sobie radę. Wprawdzie nie przeżyliśmy z nim jeszcze naprawdę pożądnej zimy, ale z tego co już było wynika, że będzie można na niego liczyć. W tej chwili oglądając nowe auta, zwracam uwagę na napęd 4x4 bo to naprawdę fajna sprawa. pozdrawiam miłośników czterołapów niedługo nas wszystkich pewnie zasypie, więc mam nadzieję, że temat się nieco ożywi i będziemy sobie mogli poopowiadać jak się spisują nasze pojazdy
  7. Sam żar (po 12 czy 8 godzinach od dołożenia) nie daje już ciepełka do rozprowadzania (chociaż sam wkład i obudowa są jeszcze ciepłe jak się ich dotknie). Ale bardzo wygodne jest to, że wystarczy dorzucić nową porcję drewna, by paliło się dalej. Wstajesz rano, dokładasz kilka polan i za chwilę ogień znów buzuje. Odpada zabawa z podpałką i żmudnym rozpalaniem. W ten sposób u nas kominek praktycznie nie wygasa przez całą zimę. Chyba że gdzieś wyjedziemy. Co do częstotliwości dokładania. Jak napisano wyżej zależy od wielu rzeczy. Przede wszystkim też od temperatury na zewnąrz. Jeżeli jest w miarę ciepło (ok +5st) przeważnie wystarczy u nas dołożyć rano i wieczorem. A czasami tylko rano (ale wtedy następnego dnia będzie już trzeba sięgnąć po podpałkę i zapałki). Gdy jest ok 0st -> Raczej minimum trzy, czasem cztery załadowania, chociaż nie zawsze są to takie pełne załadowania po brzegi. Gdy nie ma potrzeby intensywnego grzania, pokrętłami dopływu powietrza "skręca się ogień" tak by sobie powolutku podskakiwał. Przy temperaturach na zwenątrz rzędu -10 - -5st potrzebujemy już sporo ciepła. Wtedy kominek jest mocniej rozkręcony i cztery pełne wkłady to raczje połyka. Czasami dokładamy częściej, ale np. po dwa polanka. Generalnie, co istotne, cały dzień jesteśmy w domu. Gdy tej zimy temp. sięgała -23st, kominek cały dzień furczał na maksa, był ładowany z 6 razy na dobę a i tak potrzebne było wsparcie elekt. podłogówek w niektórych pomieszczeniach. Po raz pierwszy (mieszkamy dopiero drugi sezon) widziałem, że tak rozbuchany kominek nie wgrzewa domu a wręcz minimalnie przegrywa w bilansie strat ciepła. W normalnych warunkach (choćby i przy -15st.) tak pracujący kominek powodowałby ciągły wzrost temp., tak że po całym dniu byłoby w niektórych przynajmniej miejscach (nie tylko w sąsiedztwie szyby ) min.25st Nasz dom ma 220m2 po podłodze (+ 33m2 'podłogi, której nie ma' nad salonem). Jest b.dobrze ocieplony, ale ma też w salonie trzy okna po 6m2 każde oraz wciąż się nie doczekał podbitki (ktoś zna dobrą i tanią ekipę z Wrocławia???), co powoduje spore straty. Ogrzewany jest prawie samym kominkiem (Tarnava 18kW, reku+DGP) - łazienka na dole grzana jest systematycznie e.podłogówką, czasami (zwłaszcza przy niższych temp.) drobne, (przy -20st pełne, tzn. 10h/dobę) wsparcie podłogówki wymagane jest w sypialni nad garażem, która jest najbardziej oddalona od kominka i (nieco niestety za słabe) DGP nie nagrzewa jej idealnie, a i straty (mimo naszych starań) od garażu są, no i szczególnie tam odczuwalny jest ten brak podbitki. Podłogówka włącza się też czasami na krótko w zaułku salonu, gdzie ciepło z kominka również jest słabo doprowadzone a za to na pow. (podłogi) 25m2 przypada 16m2 okien. Średnia temperatura u nas to coś koło 20st.
  8. I całe Twoje szczęście, że musiałeś kombinować ze sznurem. Znajomy włożył w komin 200 rurę stalową 200 i bardzo szybko dorobił się pęknięcia ceramicznej rury komina. Po prostu stalowa rura się rozszerzyła pod wpływem temperatury. Na szczęście nie miał jeszcze obudowy...
  9. No tak właśnie jest u mnie. Jest też tak, jak pisałem wyżej, że analogowy woltomierz widzi minimalne napięcie między fazą a zerem przy wyłączonym przełączniku. Czyli to jest normalne zjawisko? Elektrycy i ich kable i przełączniki nie są specjalnie winni (poza tym, że mówili, iż widzą coś takiego pierwszy raz)? Dzięki za pomysł z rezystorkiem.
  10. Całkiem rozsądny ten Twój podział. U mnie ten podział na pomieszczenia bez sensu zrobili. Natomiast też uważam, że gniazdka powinny być oddzielone od oświetlenia. Przydaje się, chociażby gdy trzeba pogrzebać przy lampie wieczorem. Można wtedy włączyć sobie jakieś światło z gniazdka a lampe odpiąć na bezpieczniku. Z tym że, jak pisałem wcześniej, uważam, że jeszcze kilka poza tą jedyną różnicówką nie zaszkodzi, nie zrujnuje a może być przydatne. Nawet jeżeli rzadko się takie awarie zdarzają, to prawie zawsze w najmniej sprzyjajacym momencie. Co do świetlówki na schodowym u mnie, to są to typowe obecnie "żarówki energooszczędne". Nie ma poświaty, tylko raz na jakiś czas się w niej jakiś kondensator wyładowuje migając pełnym światłem. Właśnie w tym rzecz, że nawet po wyłączeniu jest jakieś szczątkowe napięcie na żarówce i stąd problem. Ale czy to normalne w przypadku przełączników schodowych?
  11. Czyli, że jednak u mnie nie zepsuli z tą różnicówką, hmm... nie wiem czy się cieszyć... po pierwsze myślałem, że i tu naknocili, a po drugie... nie da się tego naprawić!. Jak więc widać - jedna różnicówka na cały dom potrafi uprzykrzyć życie... Oczywiście można dać jedną, albo wcale. Uważam jedak, że dobrze jest wydzielić obwodom szczególnie narażonym na awarie dodatkowe różnicówki. Do takich obwodów zaliczyłbym te narażone na zalanie wodą oraz zewnętrzne (poza wodą narażone na wandalizm). Co do zapasu - się zgadzam!!! Ja nie mam nawet miejsca na transformator do domofonu! A wracając do oszczędności na ilości zabezpieczeń. Zamiast u mnie oszczędzać na różnicówce dla pralki i obwodów zewnętrznych - mogli nie dawać dwóch różnicówek dla prysznica i wanny. Jedna by przecież tu w zupełności spełniła swoje zadanie. Uważałem również, że w dziedzinie zabezpieczeń przeciążeniowych wystarczą na dom (wnętrze) ze 3 obwody oświetleniowe i 4-5 z gniazdkami. A elektrycy wrąbali mi na każde pomieszczenie osobny bezpiecznik odpowiadający za światło i gniazdka. Wyszło więc zamiast 7-8 aż 12. I co z tego?!? Kiedy podłączę do gniazdka jakieś niefajne urządzenie to i tak nastanie wokół mnie ciemność! Bez sensu. Mam jeszcze jedno pytanie w sprawie co sknocili i jak powinno być. Trochę off-topic, ale skorą "są tu" elektrycznie oświeceni... (ja też nie humanista a po elektronice, ale za niektórymi rzeczami związanymi z energetyką nie nadążam) Otóż u mnie na obwodach oświetleniowych zaopatrzonych w trzy punkty włączników (dwa takie mam) występuje dziwne zjawisko. Pojawia się jakieś szczątkowe napięcie, mimo wyłączenia na pstryczkach. Obajwia się to tym, że świetlówka miga sobie co jakiś czas zgromadziwszy dostateczny ładunek. Zwykła żarówka nie daje oczywiście żadnych objawów. Jeżeli podłączyć w miejsce żarówki woltomierz cyfrowy, to widzi zero koma zero. Ale już analogowy coś tam widzi. Jest to napięcie o tak małej wydajności prądowej, że zmienia się bardzo wraz ze zmienianiem zakresów woltomierza. Ale jednak jakieś 100mV potrafi się pokazać i stąd ta świetlówka czerpie energię do wkurzającego migania pośród nocy. Elektrycy nasi długo się z tym męczyli, ale nic im nie wyszło. Gdy sprowadzili obwód do włączanego w jednym punkcie, problem znikał. Nie pomogły wymiany przełączników, czy zastępowanie kabli w ścianach tymczasowymi kablami na zewnątrz. Ostatecznie stwierdzili, że problem rozwiązuje wkręcenie tradycyjnej żarówki i trzeba tu kogoś mądrzejszego. Fajnie nie?!? Mamy też kilka obwodów wykonanych w "ich technologii" z dwoma punktami włączników i tam ten problem nie występuje. Sam nie wiem, może przyczyna tkwi 'fabrycznie' w przełącznikach? Są to ELDA Forum. Macie jakieś pomysłu???
  12. Inna sprawa, że u mnie coś chyba spitolili, bo główna różnicówka wybija nawet wtedy, gdy obwód "z upływnością" jest wyłączony na bezpieczniku przeciążeniowym. Jeżeli w takim obwodzie zewrę "zero" do "uziemienia", to różnicówka wywala. Tak to właśnie uszkodzony kabel na zewnątrz nie dawał mi spać całą deszczową noc, o czym pisałem wyżej. Ktoś może mi to wyjaśnić, czy to normalne, albo co jest nie tak?
  13. Nie będzie prądu w momencie wywalenia. Gdyby pralka była na osobnej różnicówce, to nie zgasłoby światło w całym domu. Wyobraź sobie, że pralka wywala różnicówkę w nocy. Czy nie o wiele prościej, przyjemniej i bezpieczniej jest, gdy cały dom nie zostanie pozbawiony prądu? Ma to też znaczenie dla zamrażarki a raczej jej zawartości. A też znalezienie obwodu z upływnością w przypadku oddzielnej różnicówki jest znacznie prostsze. Zwłaszcza dla Pani Domu, gdy będzie akurat sama. Pralka jest właśnie takim urządzeniem, które szczególnie narażone jest na awarie i wywalanie zabezpieczeń, więc nie głupio jest, uważam, dla świętego spokoju własnie w tym miejscu dołożyć jedną różnicówkę.
  14. Chciałem dać więcej cytatów, patrząc na ten wątek "po latach". Ale za dużo mi ich wyszło. Poczytajcie więc sobie 'wstecz' sami. Drugi rok użytkujemy nasz nowy dom. Jak widać z moich poprzednich postów, do zabezpieczeń miałem podejście 'asekuranckie'. Dlatego mówiłem naszemu elektrykowi - obwody zewnętrzne mają być na odzielnej różnicówce - nie może być tak, że ktoś podejdzie, rozwali mi żarówkę na bramie i wyłączy prąd w całym domu". Wydawało się, że rozumie. W międzyczasie rodziło nam się dziecko, mieliśmy większe problemy z wykonawcami na budowie, przy których elektrycy wydawali się z nieba wzięci... Gdy się okazało, że załozyli mi osobna różnicówkę do hydromasażu pod prysznicem i osobną w wannie a obwody zewnętrzne są podpięte pod główną, mogłem już sobie tylko pozgrzytać zębami. Nie przyszło mi długo czekać na efekty zdrowego rozsądku elektryków. Jeden z zapasowych kabli przy bramie został uszkodzony przez koparkę. W nocy spadł deszcz i nagle pół domu zostało pozbawionych prądu (góra jest na szczęście na osobnej różnicówce, ale marna to pociecha i nie tak miało być). Żaden kłopot. Najwyżej szlag trafi zawartość zamrażaki w cenie kilku różnicówek. Fajnie! Jest noc. Na dworze deszcz wali żabami. I po każdym włączeniu różnicówki po chwili wywala ją z powrotem. Mam teraz wyjść i walczyć na deszczu z awarią? Czy może zadzwonić po tego debial-elektryka (który przed zaśnięciem wyłączył komórkę) i powiedzieć, by się zjawił z prędkością prądu?!? Wyglada na to, że ludzie dzielą się na tych, którzy mają za dużo pieniędzy i na tych którzy z braku wyobraźni oszczedzają nie na tym, co trzeba.
  15. bilbo

    Zwrot VAT

    Dokładnie tak! Te główne nazwy grup są czasami dość lakoniczne. Głębiej kryje się całe bogactwo podgrup.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...