Witam, 1,5 roku temu kupiliśmy częściowo wyremontowany dom. To trzecie pomieszczenie które doprowadzam do "normalnego" stanu. W pokoju 4x4m skułem wylewkę bo siadła w jednym rogu. Pomijając fakt, że warstwa wylewki wahała się od 15 do 4 cm grubości wylana była na 5 i 3 cm warstwie styropianu. Dla jasności: nie w 2 warstwach lecz w jednej i nie w całych płytach lecz kawałkach niekiedy oddalonych od siebie do 3 cm. Styro przykryte folią też w kawałkach, ułożone na piasku imitującym chudziak - dlatego że pod warstwą sypką ok 2 cm piasek był zbryłowany pewnie wymieszany z cementem na sucho. Usunąłem warstwę na szpadel i odkryłem fundamenty starej piwnicy biegnące wzdłuż dwóch ścian wypełnione gliną pewnie z rozbiórki stropów, bo wymieszane z trzciną czy słomą z dodatkiem tynków cementowo wapiennych i kawałkami drewna. Nie mam pojęcia jak głęboka jest piwnica. Im głębiej kopię tym bardziej śmierdzi. W początkowej fazie planowałem zrobić coś na zasadzie zbrojonego stropu tylko czy osiadająca glina z gnijącymi resztkami trzciny nie wytworzy jakiegoś gazu, który będzie później wydostawał mi się na pokój? Fundament z 1905 roku też nie należy do nie chłonnych i oczywiście brak izolacji poziomej powodują pojawianie się grzyba na ścianie na wysokości ok 50 cm. Druga opcja po lekturze forum to usunąć wszystko wypełnić piaskiem, zagęszczać warstwowo. Tylko mam obawy, czy zdołam dostatecznie zagęścić gdy piwnica będzie miała np 2m? Czy przy okazji odkrycia ścian piwnicy - będącymi jednocześnie fundamentami budynku wykonać jakąś izolację pionową (wewnątrz) -przypominam, że fundamenty nie są budowane technologią z dnia dzisiejszego. CO POWINIENEM ZROBIć?