jak dla mnie wychowanie też ma swoje uzasadnienie... od szczeniaka uczyć psa dobroci, socjalizowanie itp... mam kudla ( w typie pit bulla ) który jest uosobieniem dobroci, szczęscia, włozyłam w jego wychowanie całe serce i wolny czas, merda ogonem do wszystkich ludzi, spod sklepu mógłby go zabrac każdy człowiek, jak widzi dzieci to ogon mu sie prawie urywa od machania, mieszkamy obok szkoły, często na spacerze podbiegaja dzieciaki i sie pytają: mozna pogłaskać? no pewnie... on jest w siódmym niebie... daje łape,a nawet dwie naraz żeby tylko chwile go pogłaskały... mam mu tego zabronić? izolować bo "agresywna rasa"? ja sie ciesze ze kocha dzieci, przynajmniej nie bede miała problemu jak bede miała swoje dziecko niebawem... co do psów... te psy mają w genach bojowosć do osobników dużych, itp... ale mój pieszczoch narazie ( ma rok ) bawi sie z wszystkimi psami i jest uległy... wystarczy mu warknięcie ostrzegawcze i już lezy do góry brzuchem nawet przed Yorkiem ale drażni mnie zachowanie włascicieli ras niby to "uznanych za przyjazne" chodzą ze swoimi bez smyczy, gdzie sie tylko da... po osiedlach, parkach, ulicach, myślać ze są świętymi krowami, bo maja fajne psy... kiedyś zaatakował nas Labrador... biegł z impetem w mojego psa, który był wtedy szczeniakiem (4 miesiace), wziełam go szybko na ręce... skończyło sie na tym, ze miałam rozszarpana bluze, parenaście siniaków i dwie krwawiące rany na przedramieniu... a jego pani była w szoku, bo pies łagodny, po szkoleniu... a wogóle jej nie słuchał jak go chciała złapac.... czy ja o tym trąbiłam w telewizji? nie... bo jakoś nie mam w sobie tyle jadu, zeby innym zycie zatruwać tak jak mi zatruwają niektórzy ludzie...