To ja jak blondynka zapytam. Mój dom jest piętrowy (ok. 7 m do szczytówki), ściany w większości z porothermu, poddasze (w trakcie zabudowy) - szkielet drewniany, dach deskowany i obity papą termozgrzewalną. Jest to dzielnica zwarta, głównie jednorodzinna. Burze zdarzają się ze 2-3 razy w roku, ale i tak pioruny nie walą nad nami, tylko dalej. W okolicy jest jedna 3-piętrowa kamienica, na której chyba jest piorunochron. Nie jesteśmy zobligowany przepisami, żeby zrobić piorunochron, chociaż w trakcie budowy zostało to przewidziane i są kable w ziemi z końcówkami nad powierzchnią (nawet chyba w dwóch miejscach przy domu). Koszt zlecenia wykonania piorunochronu jest wysoki. Dom co roku jest ubezpieczony wysoko i na różne ewentualności (np. osunięcie śniegu, uderzenie pioruna - też, przepięcie, a nawet uderzenie pojazdu mechanicznego). Poradźcie mi sensownie, czy jest sens w ogóle zastanawiać się nad postawienie piorunochronu?