Witam Spróbuję dać Wam pogląd na temat ze strony właściciela drogi. Kiedy kupowaliśmy działkę geodeta po półrocznych działaniach wynalazł problem polegający na tym, że do działki nie ma legalnego dojazdu bo droga z której korzystamy jest tylko zajeżdżonym brzegiem drzewostanu. Wynalazł też drogę gminną, która istnieje tylko na papierze, a obok naszej działki biegnie droga prywatna łącząca z drogą gminną. Chcąc uniknąć kłopotów z pozwoleniem na budowę zdecydowaliśmy kupić połowę udziału w drodze od spadkobierców po poprzednim właścicielu z którego pola wydzielone zostały okoliczne działki i owa droga prywatna. Kosztowało to kilkanaście tyś. I jakież było nasz zdziwienie jak okazało się, że jesteśmy jedynymi współwłaścicielami zaś właściciele pięciu pozostałych działek od 32 lat jeżdżą tą drogą bez służebności i innych praw. I teraz najlepsze, może ktoś biegły w prawie mi podpowie: kto odpowiada za utrzymanie (odśnieżanie, naprawianie itp) drogi udostępnionej do użytku publicznego (bo przecież tak jest jeśli nie zabrania się wjazdu) w przejezdności, kto płaci podatki no i wreszcie kto odpowiada za szkody powstałe na takiej drodze (np. uszkodzone zawieszenia). Zaproponowaliśmy działkowiczom, że za określoną kwotą chętnie podzielimy się własnością drogi na co oni stwierdzili, że nie mają kasy i nie będą płacić. Moje pytanie dlaczego oni 32 lata mają wszystko w nosie a my musieliśmy zapłacić? Dlaczego przez naszą dbałość o zgodność z prawem mamy być frajerami? Dlaczego ja musiałem kupić moją drogę zanim kupiłem działkę a oni 32 lata nic z tym nie zrobili? Ma ktoś dobre odpowiedzi????? Mam nadzieję, że Ci którzy mają problemy ze swoimi drogami spróbują popatrzeć na problem z innej strony. Prawie wszyscy wiedzieliście dokładnie jakie macie prawa do dróg podczas podpisywania aktów notarialnych, tylko chcieliście wierzyć w to że ludzie którzy dziś Was kochają bo sprzedają Wam dzialki jutro też będą Was kochać. BŁĄD