Miałem ten sam problem - stare, wielokrotnie potraktowane "olejną" piekne drzwi. Krok pierwszy: opalarka (najtańsza, za 3 dychy, miejsce przy miejscu plus wąska stalowa szpachla. Proponowana powyżej kątówka może przy detalach nie zdać egzaminu (jeśli jest np fikuśna sztukateria, a szpachelką da sie wydłubać, pomocne też może być dłutko rzeźbiarskie, albo kilka zwykłych gwoździ), poza tym niestety te tysiące obrotów robią swoje (palą, trzeba mieć rękę chirurga, zeby to dobrze poszło). Potem korniki - do każdej dziurki wstrzykiwałem denaturat i pewnie do dziś (6 lat!) nie wytrzeźwiały. Potem ręcznie przejechałem papierem sciernym 160. Potem pierwsza warstwa czeskiego Luxolu, potem recznie papier 220, a potem jeszcze 3 warstwy Luxolu. Oczywiście przedtem ubytki zacierałem szpachlą stolarską. Dziś drzwi są jak nowe, żaden robal ich nie żre, a Luxol dał fajny półpołysk - bardzo szlachetny. Polecam ten "algorytm". Acha - jeszcze jedno - dowiedziałem sie, ze chemiczne usuwanie starej farby wiąże się z ryzykiem przebarwień w niektórych (nie wiem, których) rodzajach drewna, a jeśli ktoś chce mieć rysunek drewna, to może mieć problem - wychodzi po kilku - kilkunastu miesiącach. Ta wiadomość jest jednak niesprawdzona!