Na początku zaczeli mydlić mi oczy że wszystko jest ok i że to normalne że drewno pracuje i zrobiły się szpary. ja szybko uciąłem tą drętwą gadkę i wytłumaczyłem im w czym problem. po kilku minutach gość przyznał się, że zlecił wyrobienie deski komuś z zewnątrz i tamten to sp....przył. Na początku dogadaliśmy się w ten sposób, że panowie oddają mi 17 000 zł, zrywają deskę z posadzek i ją sobie zabierają.Jak poprosiłem o spisanie takiej ugody na piśmie to koleś zadzwonił do brata żeby się z nim skonsultować.Tamten oczywiście nie kazał mu nic podpisywać dopóki sam tego nie zobaczy. tak, że póki co stanęło na niczym. jutro mają przyjechać i jeszcze raz obaj to oglądać