Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

HARY

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    299
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez HARY

  1. Hej! Piszę w tytule druga wersja Szypra dlatego że, prezentowała go także Duduś z tą różnicą że, my w projekcie nic nie zmienialiśmy. Jedynymi odstępstwami było nie wymurowanie kawałka ściany obok łazienki i podwyższenie domu o "jeden kamień" http://foto2.m.onet.pl/_m/234c0c58766776508c53d6cf11af46e6,5,19,0.jpg Tutaj wklejem tylko ogólne zdjęcie domu, reszta do obejrzenia pod adresem: http://foto.onet.pl/daqs4,n1h22sgoiacn http://foto.onet.pl/daqs4,n1h22sgoiacn,u.html Nie mam niestety zdjęć z dwóch pokoi tj. naszej sypialni i "pracowni" mojego M. Pozdrawiam odwiedzających tę stronę.
  2. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Z bratem mojego M. zakładamy matę grzewczą w łazience, robimy próbę no i zabieram się za kafelkowanie podłogi. Mnie to wychodzi znacznie czyściej Łazienka prawie gotowa jeszcze tylko parę płytek na murek na którym wisieć będzie umywalka i kolejna rzecz skończona. 18.10 Dzisiaj była duża i przykra niespodzianka. Złodzieje włamali się oknem do domu i ukradli rzeczy warte ok 4 tyś. (panele, podgrzewacz wody, gzrejnik, kosiarkę spalinową i narzędzia). Była policja, sporządzili protokoł i odjechali a H. z M. zostali bez paneli i innych rzeczy jak również z przykrym uczuciem, że ktoś targnął się na ich własność. H. pojechała po nowe panele podłogowe i zaczęli ze Zbyszkiem kłaść podłogę. Do wieczora salon i kuchnie były gotowe (bez prac wykończniowych) Komentarz do tego wpisu będzie dosyć długi napiszę go więc następnym razem
  3. Z bratem mojego M. zakładamy matę grzewczą w łazience, robimy próbę no i zabieram się za kafelkowanie podłogi. Mnie to wychodzi znacznie czyściej Łazienka prawie gotowa jeszcze tylko parę płytek na murek na którym wisieć będzie umywalka i kolejna rzecz skończona. 18.10 Dzisiaj była duża i przykra niespodzianka. Złodzieje włamali się oknem do domu i ukradli rzeczy warte ok 4 tyś. (panele, podgrzewacz wody, gzrejnik, kosiarkę spalinową i narzędzia). Była policja, sporządzili protokoł i odjechali a H. z M. zostali bez paneli i innych rzeczy jak również z przykrym uczuciem, że ktoś targnął się na ich własność. H. pojechała po nowe panele podłogowe i zaczęli ze Zbyszkiem kłaść podłogę. Do wieczora salon i kuchnie były gotowe (bez prac wykończniowych) Komentarz do tego wpisu będzie dosyć długi napiszę go więc następnym razem
  4. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Po bardzo długiej przerwie wracam do pisania pamiętnika. Przy okazji pozmieniałam adresy zdjęć tak że, teraz są już widoczne. Przeczytałam także to co do tej pory nabazgrałam i zauważyłam trochę literówek i nie zawsze poprawną stylistykę ale mam nadzieję że, zostanie mi to wybaczone. Z piecem rzeczywiście był mały problem. Chcąc dokładnie wybić otwór w kominie pojechaliśmy do sklepu aby dokładnie zmierzyć na jakiej jest wysokości. Niestety piec stał na palecie a my, chyba ze zmęczenia nie odjeliśmy jej grubości. Piec został jednak zamontowany, błąd został zasłonięty rozetą ze stali nierdzewnej.Kupiliśmy w pobliskim sklepie parę worków brykietów i zrobiliśmy próbę generalną. Siedząc sobie na stołeczkach na przeciwko kominka podziwialiśmy ogień i śmialiśmy się że, patrzymy jak sroka w gnat, tak jakbyśmy nigdy nie widzieli ognia. Uwierzcie mi jest to piękne uczucie, prawdziwy ogień i ciepełko w naszym domu!!!!!!!!
  5. Po bardzo długiej przerwie wracam do pisania pamiętnika. Przy okazji pozmieniałam adresy zdjęć tak że, teraz są już widoczne. Przeczytałam także to co do tej pory nabazgrałam i zauważyłam trochę literówek i nie zawsze poprawną stylistykę ale mam nadzieję że, zostanie mi to wybaczone. Z piecem rzeczywiście był mały problem. Chcąc dokładnie wybić otwór w kominie pojechaliśmy do sklepu aby dokładnie zmierzyć na jakiej jest wysokości. Niestety piec stał na palecie a my, chyba ze zmęczenia nie odjeliśmy jej grubości. Piec został jednak zamontowany, błąd został zasłonięty rozetą ze stali nierdzewnej.Kupiliśmy w pobliskim sklepie parę worków brykietów i zrobiliśmy próbę generalną. Siedząc sobie na stołeczkach na przeciwko kominka podziwialiśmy ogień i śmialiśmy się że, patrzymy jak sroka w gnat, tak jakbyśmy nigdy nie widzieli ognia. Uwierzcie mi jest to piękne uczucie, prawdziwy ogień i ciepełko w naszym domu!!!!!!!!
  6. Tak sobie przeglądam dzisiaj dzienniki i zaciekawił mnie tytuł Twojego. Zaczęłam czytać i chciałam Ci powiedzieć że, my też ściany fundamentowe robiliśmy z pustaków zasypowych i pomimo że, mieszkam na południu Polski, wcale tak łatwo nie było można ich kupić. Moje sprowadzałam aż z Krakowa (oczywiście przez hurtownię w mojej okolicy), pomimo tego nie żałuję tej metody bo dała duże oszczędności na robociznie.[/b]
  7. HARY

    Teraz fundusz czy lokata?

    Moja rada jest taka: masz czas możesz bawić się giełdą, spadek był dosyć spory, gospodarka ok, świat też już się uspokoił. Przy założeniu, że sprzedaję gdy cena wzrośnie np. 5-10% można "grać" biorąc dodatkowo pod uwagę to co mówi analiza techniczna. Gdy czasu ci brakuje a inwestycja ma być długoletnia wpłacamy na fundusz akcyjny i sprawdzamy raz na kwartał co się dzieje. Raczej mało prawdopodobne abyś trafiła na najniższą wycenę uwzględniając realizację zlecenia za dzień lub dwa, po ostatnich spadkach jest to też dobry moment do inwestycji
  8. Ja bym to potraktowała na zasadzie: jak nie można czegoś ukryć to trzeba to wyeksponować. Posadziłabym pod słupem winobluszcz pięcioklapowy albo jakiś inny bluszcz, któremu pozwoliłabym urosnąć do ok. 2m. Wokół słupa zrobiłabym okrągłą ławkę tak aby słup przechodził przez środek ławki. Siedzące osoby miałyby różny widok na ogród w zależności z której strony by usiadły.
  9. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Parapety chcieliśmy przykleić na zwykłej zaprawie murarskiej ale okazało się jednak, że trzeba to zrobić na kleju typu Atlas. Gdy były za swoim miejscu można było kończyć łazienkę. Bogdan ułożył resztę białych płytek na ścianę wokół okna. Murek pod umywalkę trzeba było odłożyć na później. Najpierw musiały się znaleść płytki na podłodze a to wiązało się z założeniem maty grzewczej. Jak zwykle pomiędzy różnymi pracami na budowie szukamy odpowiednich paneli podłogowych i drzwi. Najgorzej było z panelami. Jak wybrać ładne w przyzwoitej cenie i do tego aby elegancko przezentowały się na dużej powierzchni, gdy wybór w sklepach jest tak duży. Zakupu dokonaliśmy w salonie firmowym Classena metodą: kartka, długopis i ruszamy pomiędzy ekspozycję. To co przy pierwszym spojrzeniu nam się podoba zapisujemy. Gdy doszliśmy do końca, mieliśmy zapisanych kilkanaście wzorów. Powtarzamy operację tak długo, aż zostaje jeden wzór. Ten wybrany jest w dwóch odmianach. Jedna jest gładka, druga z rowkami imitującymi prawdziwe drewno. Różnica w cenie 10 zł. na m2, skłaniamy się do tego aby kupić te droższe. Wzywamy obsługę chcąc złożyć zamówienie kupując przy okazji piankę i folię. Pracownik poleca nam w zamian za piankę droższe ale według niego lepsze podkłady Eko (przypominające z wyglądu kilkuwarstwowy karton lub filc). Panele ułożone na tych płytach są cieplejsze i nie wydają tak głuchego odgłosu przy chodzeniu. Mogłam się o tym przekonać osobiście bo zademnstrowano mi to w sklepie. Podkład taki daje też dodatkowe ocieplenie i usztywnia całość. Dlatego wybieramy gładkie panele i podkład Eko. Pokazuję też M. drzwi, które bardzo mi się podobają. Mają także regulowane ościeżnice, które dodają szyku w pomieszczeniu. Drzwi wyglądają na droższe niż są w rzeczywistości, dlatego dokonujemy ich zakupu. Do pokoi i łazienki pełne, do wiatrołapu przeszklone tak aby nam go trochę doświetlić.
  10. Parapety chcieliśmy przykleić na zwykłej zaprawie murarskiej ale okazało się jednak, że trzeba to zrobić na kleju typu Atlas. Gdy były za swoim miejscu można było kończyć łazienkę. Bogdan ułożył resztę białych płytek na ścianę wokół okna. Murek pod umywalkę trzeba było odłożyć na później. Najpierw musiały się znaleść płytki na podłodze a to wiązało się z założeniem maty grzewczej. Jak zwykle pomiędzy różnymi pracami na budowie szukamy odpowiednich paneli podłogowych i drzwi. Najgorzej było z panelami. Jak wybrać ładne w przyzwoitej cenie i do tego aby elegancko przezentowały się na dużej powierzchni, gdy wybór w sklepach jest tak duży. Zakupu dokonaliśmy w salonie firmowym Classena metodą: kartka, długopis i ruszamy pomiędzy ekspozycję. To co przy pierwszym spojrzeniu nam się podoba zapisujemy. Gdy doszliśmy do końca, mieliśmy zapisanych kilkanaście wzorów. Powtarzamy operację tak długo, aż zostaje jeden wzór. Ten wybrany jest w dwóch odmianach. Jedna jest gładka, druga z rowkami imitującymi prawdziwe drewno. Różnica w cenie 10 zł. na m2, skłaniamy się do tego aby kupić te droższe. Wzywamy obsługę chcąc złożyć zamówienie kupując przy okazji piankę i folię. Pracownik poleca nam w zamian za piankę droższe ale według niego lepsze podkłady Eko (przypominające z wyglądu kilkuwarstwowy karton lub filc). Panele ułożone na tych płytach są cieplejsze i nie wydają tak głuchego odgłosu przy chodzeniu. Mogłam się o tym przekonać osobiście bo zademnstrowano mi to w sklepie. Podkład taki daje też dodatkowe ocieplenie i usztywnia całość. Dlatego wybieramy gładkie panele i podkład Eko. Pokazuję też M. drzwi, które bardzo mi się podobają. Mają także regulowane ościeżnice, które dodają szyku w pomieszczeniu. Drzwi wyglądają na droższe niż są w rzeczywistości, dlatego dokonujemy ich zakupu. Do pokoi i łazienki pełne, do wiatrołapu przeszklone tak aby nam go trochę doświetlić.
  11. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    4.10. Parapety przywieźli wczoraj (piątek). Zaraz je Marek pozakładał. Dzisiaj przywieziono panele na podłogę, drzwi no i piec. Właściwie jest to rodzaj kominka - bardzo mi się podoba. Jest tylko mały problem, bo wylot z pieca trochę nie pasuje do otworu w kominie. Marek musi to poprawić - reszta o.key!! W poniedziałek (6.10) ma być założona mata grzewcza na podłogę w łazience a potem kafelki. Marek chyba będzie sam je układał, tak jak i resztę ścianki (na umywalkę).
  12. 4.10. Parapety przywieźli wczoraj (piątek). Zaraz je Marek pozakładał. Dzisiaj przywieziono panele na podłogę, drzwi no i piec. Właściwie jest to rodzaj kominka - bardzo mi się podoba. Jest tylko mały problem, bo wylot z pieca trochę nie pasuje do otworu w kominie. Marek musi to poprawić - reszta o.key!! W poniedziałek (6.10) ma być założona mata grzewcza na podłogę w łazience a potem kafelki. Marek chyba będzie sam je układał, tak jak i resztę ścianki (na umywalkę).
  13. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Właśnie w tym sklepie udało mi się kupić odpowiednie płytki. Wprawdzie te duże nie są idealnie białe ale mają za to odpowiedni rozmiar. Płytki o rozmiarze 15x15 dostępne są w kilku kolorach. Wybieram żółty, beżowy, stalowy i kobaltowy. Natychmiast dokonuję zakupu i wracam na budowę. Wcześniej z kolegą mojego M. ustalamy, że położy nam płytki w łazience. Nam zajęło by to sporo czasu, którego brak dotkliwie odczuwamy a Bogdan ma zaległy urlop i ma go w nadmiarze. Wiedząc jak jest dokładny nie miałam obaw co do jakości wykonanej przez niego pracy. 28.09. Przez cały tydzień ( z 3 dniową przerwą) Bogdan kafelkował łazienkę. Pracy jednak nie ukończył, bo potrzeby jest parapet okienny, który ma być dopiero w czwartek lub piątek. W czasie gdy Bogdan kafelkował my zajmowaliśmy się wykończeniem pewnych rozpoczętych prac. Zrobiliśmy na poddaszu ściany szczytowe z gipsokartonu, zagruntowaliśmy wszystkie ściany rozrzedzoną białą farbą a otynkowane elementy w salonie mieszanką farby, gładzi gipsowej i tym co nam pozostało. Najważniejsze było aby świeży tynk "napił się koktajlu mlecznego" a nie właściwej farby która miała być kolorowa. Chciałam mieć pewność, że jak przyjdzie mi chęć zmiany koloru to poprzedni bez problemu zamaluję. Prace w łazience nie zostały całkowicie ukończone bo jak pisze mama nie było jeszcze parapetów no i brakło kolorowych płytek. Płytki dowieźli za parę dni. Jeśli chodzi o parapety to zdecydowaliśmy się na białe lekko wystające poza lico ściany. Biały wydał się nam idealny ze względu na to, że dobrze wygląda przy każdym kolorze no i pasował do koloru okien.
  14. Właśnie w tym sklepie udało mi się kupić odpowiednie płytki. Wprawdzie te duże nie są idealnie białe ale mają za to odpowiedni rozmiar. Płytki o rozmiarze 15x15 dostępne są w kilku kolorach. Wybieram żółty, beżowy, stalowy i kobaltowy. Natychmiast dokonuję zakupu i wracam na budowę. Wcześniej z kolegą mojego M. ustalamy, że położy nam płytki w łazience. Nam zajęło by to sporo czasu, którego brak dotkliwie odczuwamy a Bogdan ma zaległy urlop i ma go w nadmiarze. Wiedząc jak jest dokładny nie miałam obaw co do jakości wykonanej przez niego pracy. 28.09. Przez cały tydzień ( z 3 dniową przerwą) Bogdan kafelkował łazienkę. Pracy jednak nie ukończył, bo potrzeby jest parapet okienny, który ma być dopiero w czwartek lub piątek. W czasie gdy Bogdan kafelkował my zajmowaliśmy się wykończeniem pewnych rozpoczętych prac. Zrobiliśmy na poddaszu ściany szczytowe z gipsokartonu, zagruntowaliśmy wszystkie ściany rozrzedzoną białą farbą a otynkowane elementy w salonie mieszanką farby, gładzi gipsowej i tym co nam pozostało. Najważniejsze było aby świeży tynk "napił się koktajlu mlecznego" a nie właściwej farby która miała być kolorowa. Chciałam mieć pewność, że jak przyjdzie mi chęć zmiany koloru to poprzedni bez problemu zamaluję. Prace w łazience nie zostały całkowicie ukończone bo jak pisze mama nie było jeszcze parapetów no i brakło kolorowych płytek. Płytki dowieźli za parę dni. Jeśli chodzi o parapety to zdecydowaliśmy się na białe lekko wystające poza lico ściany. Biały wydał się nam idealny ze względu na to, że dobrze wygląda przy każdym kolorze no i pasował do koloru okien.
  15. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Temat łazienka wydaje mi się że, dla każdego jest bardzo ważny bo w pewnym sensie traktowany jest jako wizytówka domu. Dodatkowo przyjemnie jest wykonywać nawet te najprostsze czynności higieniczne w ładnym otoczeniu. Moja łazienka miała być ponadczasowa, prosta i elegancka. Pamiętam jak gdzieś w latach 90-tych w pracy remontowali toalety. Wydawały się wszytkim takie eleganckie i modne (był już wtedy wybór glazury), teraz jak się do nich wchodzi to zastanawiam się jak to się mogło podobać. Podobają mi się kafelki antyczne ale z obawy że, za 10 lat pomyślę o własnej łazience tak jak myślę o toaletach w pracy skutecznie zniechęciło mnie do realizacji takiego projektu. Uznałam że, proste jest piękne i wymyśliłam więc białe prostokątne kafelki, kładzione z szeroką fugą poziomą która, miała być kolorowa tak aby optycznie poszerzyć łazienkę. Nie chciałam także aby moja łazienka przypominała szpital dlatego ściana kominowa oraz murek na którym wisi umywalka miały zostać obłożone czterema kolorami płytek rozmiaru 15x15. Jak moje wymagania okazały się wygórowane dowiedziałam się chodząc po sklepach. Białe kafelki o wym. +,- 25x30 to rzecz przynajmniej wtedy nieosiągalna tak zresztą jak te wymyślone przeze mnie - kolorowe. W tym czasie gdy M. szlifował na budowie ja zjeżdziłam całą okolicę i nie znalażłam tego co mnie interesowało. Zniechęcona wracałam po południu na budowę zdając sobie sprawę z tego że, czasu mało, roboty za to bardzo dużo a ja jeszcze raz muszę przemyśleć naszą łazienę. Stoję sobie na światłach czekam na zielone światło, rozglądam się i zauważam schowaną za drzewem reklamę sklepu z glazurą. Zdążyłam przeczytać jedynie nazwę ulicy przy której znajdował się ten sklep gdy musiałam ruszyć bo zaraz kierowcy zaczęli by trąbić i marudzić że baby za kierownicą to tak zawsze wszystko je interesuje tylko nie ruch uliczny . Jadę sobie spokojnie i zastanawiam się gdzie jest ta ulica, nagle dostaję olśnienia przecież to dwa kroki stąd. Na szczęście do "Rzymu" prowadzą dwie równoległe drogi. Ze znalezieniem odpowiedniego budynku nie miałam już problemu.
  16. Temat łazienka wydaje mi się że, dla każdego jest bardzo ważny bo w pewnym sensie traktowany jest jako wizytówka domu. Dodatkowo przyjemnie jest wykonywać nawet te najprostsze czynności higieniczne w ładnym otoczeniu. Moja łazienka miała być ponadczasowa, prosta i elegancka. Pamiętam jak gdzieś w latach 90-tych w pracy remontowali toalety. Wydawały się wszytkim takie eleganckie i modne (był już wtedy wybór glazury), teraz jak się do nich wchodzi to zastanawiam się jak to się mogło podobać. Podobają mi się kafelki antyczne ale z obawy że, za 10 lat pomyślę o własnej łazience tak jak myślę o toaletach w pracy skutecznie zniechęciło mnie do realizacji takiego projektu. Uznałam że, proste jest piękne i wymyśliłam więc białe prostokątne kafelki, kładzione z szeroką fugą poziomą która, miała być kolorowa tak aby optycznie poszerzyć łazienkę. Nie chciałam także aby moja łazienka przypominała szpital dlatego ściana kominowa oraz murek na którym wisi umywalka miały zostać obłożone czterema kolorami płytek rozmiaru 15x15. Jak moje wymagania okazały się wygórowane dowiedziałam się chodząc po sklepach. Białe kafelki o wym. +,- 25x30 to rzecz przynajmniej wtedy nieosiągalna tak zresztą jak te wymyślone przeze mnie - kolorowe. W tym czasie gdy M. szlifował na budowie ja zjeżdziłam całą okolicę i nie znalażłam tego co mnie interesowało. Zniechęcona wracałam po południu na budowę zdając sobie sprawę z tego że, czasu mało, roboty za to bardzo dużo a ja jeszcze raz muszę przemyśleć naszą łazienę. Stoję sobie na światłach czekam na zielone światło, rozglądam się i zauważam schowaną za drzewem reklamę sklepu z glazurą. Zdążyłam przeczytać jedynie nazwę ulicy przy której znajdował się ten sklep gdy musiałam ruszyć bo zaraz kierowcy zaczęli by trąbić i marudzić że baby za kierownicą to tak zawsze wszystko je interesuje tylko nie ruch uliczny . Jadę sobie spokojnie i zastanawiam się gdzie jest ta ulica, nagle dostaję olśnienia przecież to dwa kroki stąd. Na szczęście do "Rzymu" prowadzą dwie równoległe drogi. Ze znalezieniem odpowiedniego budynku nie miałam już problemu.
  17. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Łączenia płyt robimy najpierw standartowo - siatka i gładż gipsowa. Przy okazji dodatkowego zakupu gładzi, sprzedawczyni poleca nam Vario, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Jest to plastyczna masa którą, kładzie się już bez siatki. Lepiej to wygląda w trakcie szlifowania. Gdy wszystko jest gotowe, zabieramy się za szlifowanie łączeń. Mój udział jest tu niewielki. Prawie całą robotę wykonał mój M. aby ułatwić sobie pracę kupujemy w hipermarkecie najtańszą szlifierkę oscylacyjną, wychodząc z założenia że, jak się "zagipsuje" to ją się po prostu wyrzuci. 19.09. Dzisiaj M. z H. skończyli kafelkować komin w salonie. Szlifowanie ścian skończył M. 3 dni temu. Od jutra (sobota) mają zacząć kafelkować ściany w łazience. Ma im pomagać Bogdan S. Większość swoich pomysłów wnętrzarskich czerpię z gazet zajmujących się tą problematyką. Właśnie w takiej gazecie zobaczyłam mój wymarzony piec kominkowy na tle wykafelkowanego komina. Uznałam to za wyśmienity pomysł i do tego bardzo praktyczny. Zakurzoną ścianę trzeba pomalować a kafelki wystarczy umyć. Z wymarzonego pieca kominkowego zrezygnowałam ze względu na drastyczną podwyżkę jaką zastosowała firma go produkująca, ale trzeba przyznać, był przepiękny i świetnie pasował do naszych prawie antycznych mebli (lata międzywojenne). Uznałam jednak że, za różnicę w cenie pomiędzy tym wymarzonym a tym kupionym (wcale nie gorszym) mogę wiele rzeczy do domu kupić. Przy okacji zakupu w hipermarkecie mat grzewczych do łazienki i wiatrołapu natrafiliśmy na odpowiednie płytki. Nigdy w życiu nie kładłam ani ja a tym bardziej mój M. glazury, no ale nie święci garnki lepią. Pierwsze płytki ułożyliśmy na podłodze gdzie miał stanąć piec. Gdy okazało się że, nie jest to takie trudne, zabraliśmy się za komin. Najpierw było trochę układanki na podłodze, tak aby wzór był łatwy do ułożenia, oszczędny i estetyczny. Pan Rysio znowu dał o sobie znać. Najwięcej kłopotu sprawiło mi wypoziomowanie całości. Właśnie mnie bo M. uznał że woli mieszać klej, ciąć płytki itd.
  18. Łączenia płyt robimy najpierw standartowo - siatka i gładż gipsowa. Przy okazji dodatkowego zakupu gładzi, sprzedawczyni poleca nam Vario, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Jest to plastyczna masa którą, kładzie się już bez siatki. Lepiej to wygląda w trakcie szlifowania. Gdy wszystko jest gotowe, zabieramy się za szlifowanie łączeń. Mój udział jest tu niewielki. Prawie całą robotę wykonał mój M. aby ułatwić sobie pracę kupujemy w hipermarkecie najtańszą szlifierkę oscylacyjną, wychodząc z założenia że, jak się "zagipsuje" to ją się po prostu wyrzuci. 19.09. Dzisiaj M. z H. skończyli kafelkować komin w salonie. Szlifowanie ścian skończył M. 3 dni temu. Od jutra (sobota) mają zacząć kafelkować ściany w łazience. Ma im pomagać Bogdan S. Większość swoich pomysłów wnętrzarskich czerpię z gazet zajmujących się tą problematyką. Właśnie w takiej gazecie zobaczyłam mój wymarzony piec kominkowy na tle wykafelkowanego komina. Uznałam to za wyśmienity pomysł i do tego bardzo praktyczny. Zakurzoną ścianę trzeba pomalować a kafelki wystarczy umyć. Z wymarzonego pieca kominkowego zrezygnowałam ze względu na drastyczną podwyżkę jaką zastosowała firma go produkująca, ale trzeba przyznać, był przepiękny i świetnie pasował do naszych prawie antycznych mebli (lata międzywojenne). Uznałam jednak że, za różnicę w cenie pomiędzy tym wymarzonym a tym kupionym (wcale nie gorszym) mogę wiele rzeczy do domu kupić. Przy okacji zakupu w hipermarkecie mat grzewczych do łazienki i wiatrołapu natrafiliśmy na odpowiednie płytki. Nigdy w życiu nie kładłam ani ja a tym bardziej mój M. glazury, no ale nie święci garnki lepią. Pierwsze płytki ułożyliśmy na podłodze gdzie miał stanąć piec. Gdy okazało się że, nie jest to takie trudne, zabraliśmy się za komin. Najpierw było trochę układanki na podłodze, tak aby wzór był łatwy do ułożenia, oszczędny i estetyczny. Pan Rysio znowu dał o sobie znać. Najwięcej kłopotu sprawiło mi wypoziomowanie całości. Właśnie mnie bo M. uznał że woli mieszać klej, ciąć płytki itd.
  19. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    3.08. Sufity ocieplone i zabezpieczone są folią. Cały lipiec M. z K. wykładali ściany płytami gipsowo kartonowymi. Przy suficie w salonie i sypialni pomagał Zbyszek. Zostały jeszcze płyty do łazienki (całej) i kuchni (ściana z oknem). Może w tym tygodniu to skończą?! Jak widzicie poprzedni wpis mamy był datowany na 28.06. Tą róznicę w czasie wykorzystaliśmy jak pisze mama na wykończenie ścian i sufitów płytami gipsowo-kartonowymi. Zastanawiałam się czy robić na suficie dodatkowy stelaż. Zadałam nawet na forum pytanie o zasadaność takiego rozwiązania. Strop mamy przecież drewniany o rozstawie 50 cm. Nie uzyskawszy dobrze uzasadnionej odpowiedzi decydujemy że, płyty przykręcamy bezpośrednio do stropu. Decyzja była trafna z sufitem do tej pory nic się nie dzieje. Zaczynamy od kuchni. Przykręcenie pierwszej płyty to była mordęga, ręce mi mdlały. Musimy coś wymyślić, trzymanie płyt rękami nie zdaje egzaminu. Zbijamy z listew podpory w kształcie litery "T", pozwala to na swobodne trzymanie płyt w dowolnej pozycji. Gdy skończyliśmy sufity M. z synem zabierają się za przyklejanie płyt na ściany a ja przenoszę się na pięterko gdzie zaczynam układanie paneli na całą powierzchnię dachu. Wybór paneli spowodowany był ewentualną "pracą" dachu, bo tutaj tak jak na dole nie robiłam dodatkowego stelaża. Dodatkowe ocieplenie byłoby może i wskazane, ale jak już pisałam, ten pokój nie był przewidziany w projekcie i w związku z tym nie jest za wysoki. Stelaż "zabrałby" nam trochę wysokości. Z tego też powodu ocieplenie jak i okładzina ułożone są do samego szczytu. Wszystkie panele ułożyłam sama, tylko w okolicach szczytu musiał mi M. czy syn pomóc. Sciany szczytowe wyłożone są już płytami gipsowo-kartonowymi. Gdy skończyłam na górze zmieniłam syna przy układaniu płyt na dole. Do łazienki kupiliśmy płyty odporne na wilgoć. Taka też płyta została założona ścianę w kuchni gdzie jest zlew. 1.09 M. rozpoczął szlifowanie sufitów i ścian (chodzi o złączenia płyt). Ciekawe jak długo mu to zajmie czasu bo praca jest nieprzyjemna (dużo pyłu)
  20. 3.08. Sufity ocieplone i zabezpieczone są folią. Cały lipiec M. z K. wykładali ściany płytami gipsowo kartonowymi. Przy suficie w salonie i sypialni pomagał Zbyszek. Zostały jeszcze płyty do łazienki (całej) i kuchni (ściana z oknem). Może w tym tygodniu to skończą?! Jak widzicie poprzedni wpis mamy był datowany na 28.06. Tą róznicę w czasie wykorzystaliśmy jak pisze mama na wykończenie ścian i sufitów płytami gipsowo-kartonowymi. Zastanawiałam się czy robić na suficie dodatkowy stelaż. Zadałam nawet na forum pytanie o zasadaność takiego rozwiązania. Strop mamy przecież drewniany o rozstawie 50 cm. Nie uzyskawszy dobrze uzasadnionej odpowiedzi decydujemy że, płyty przykręcamy bezpośrednio do stropu. Decyzja była trafna z sufitem do tej pory nic się nie dzieje. Zaczynamy od kuchni. Przykręcenie pierwszej płyty to była mordęga, ręce mi mdlały. Musimy coś wymyślić, trzymanie płyt rękami nie zdaje egzaminu. Zbijamy z listew podpory w kształcie litery "T", pozwala to na swobodne trzymanie płyt w dowolnej pozycji. Gdy skończyliśmy sufity M. z synem zabierają się za przyklejanie płyt na ściany a ja przenoszę się na pięterko gdzie zaczynam układanie paneli na całą powierzchnię dachu. Wybór paneli spowodowany był ewentualną "pracą" dachu, bo tutaj tak jak na dole nie robiłam dodatkowego stelaża. Dodatkowe ocieplenie byłoby może i wskazane, ale jak już pisałam, ten pokój nie był przewidziany w projekcie i w związku z tym nie jest za wysoki. Stelaż "zabrałby" nam trochę wysokości. Z tego też powodu ocieplenie jak i okładzina ułożone są do samego szczytu. Wszystkie panele ułożyłam sama, tylko w okolicach szczytu musiał mi M. czy syn pomóc. Sciany szczytowe wyłożone są już płytami gipsowo-kartonowymi. Gdy skończyłam na górze zmieniłam syna przy układaniu płyt na dole. Do łazienki kupiliśmy płyty odporne na wilgoć. Taka też płyta została założona ścianę w kuchni gdzie jest zlew. 1.09 M. rozpoczął szlifowanie sufitów i ścian (chodzi o złączenia płyt). Ciekawe jak długo mu to zajmie czasu bo praca jest nieprzyjemna (dużo pyłu)
  21. HARY

    Pamiętnik mojej mamy

    Po bardzo i to bardzo długiej przerwie wracam do pisania. Na moje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć że, od kwietnia do końca czerwca wykłócałam się z moim poprzednim pracodawcą o sposób rozwiązania ze mną umowy. Lipiec jeszcze pracowałam na umowę zlecenie no a od sierpnia już w nowej firmie. Jak to w nowej firmie bywa trzeba się wykazać więc prawie od rana do wieczora w pracy. Od wrzesnia dodatkowo po pracy robiliśmy pokój syna na poddaszu. Tak to zwykle bywa że, prowizorka trwa najdłużej. Na porządne zrobienie jego pokoju nie mieliśmy już po prostu siły a także brakowało trochę kasy. Suma sumarum nawet dobrze się stało, bo pewne kocepcje które bym w owym czasie zastosowała nie zdały egzaminu w codziennym życiu. Wojsko obecnie wypuszcza co dwa tygodnie na przepustki, więc musieliśmy wykorzystać okres gdy był na poligonie i wiadomo było że, przez 1,5 miesiąca nie pokaże się w domu. Wszystko robione na dodatek w konspiracji tak aby na urodziny miał prezent, ale było warto. Szkoda że, nie mogliście zobaczyć jego miny gdy wszedł na górę. No dość już tych dygresyjek wracamy do pisania pamiętnika.
  22. Po bardzo i to bardzo długiej przerwie wracam do pisania. Na moje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć że, od kwietnia do końca czerwca wykłócałam się z moim poprzednim pracodawcą o sposób rozwiązania ze mną umowy. Lipiec jeszcze pracowałam na umowę zlecenie no a od sierpnia już w nowej firmie. Jak to w nowej firmie bywa trzeba się wykazać więc prawie od rana do wieczora w pracy. Od wrzesnia dodatkowo po pracy robiliśmy pokój syna na poddaszu. Tak to zwykle bywa że, prowizorka trwa najdłużej. Na porządne zrobienie jego pokoju nie mieliśmy już po prostu siły a także brakowało trochę kasy. Suma sumarum nawet dobrze się stało, bo pewne kocepcje które bym w owym czasie zastosowała nie zdały egzaminu w codziennym życiu. Wojsko obecnie wypuszcza co dwa tygodnie na przepustki, więc musieliśmy wykorzystać okres gdy był na poligonie i wiadomo było że, przez 1,5 miesiąca nie pokaże się w domu. Wszystko robione na dodatek w konspiracji tak aby na urodziny miał prezent, ale było warto. Szkoda że, nie mogliście zobaczyć jego miny gdy wszedł na górę. No dość już tych dygresyjek wracamy do pisania pamiętnika.
  23. Mam od jutra zamiar zacząć pisać pamiętnik dalej, sprawdzając na czym skończyłam także zauważyłam zablokowane zdjęcia. Foto Galerie zablokowały możliwość host linku. Jeśli mi podasz adres emailowy to mogę Ci parę fotek wysłać.
  24. HARY

    skos kontra kąt prosty

    Z tym właśnie jest problem. E-mail podany w gazecie jest nieaktualny a telefonu też nie zauważyłam. Komandor odpowiedział mi że, że skos likwiduje się za pomocą cokołu sufitowego odpowiedniego do skosu. Niestety pracownicy w punktach sprzedaży Komandora nie mieli o czymś takim pojęcia (pytałam w kilku miejscach). Ze względu na brak czasu poradzę sobie chyba zwykłymi kątownikami (odpowiednio je odginając). Jeśli masz czas to możesz drążyć temat dalej
  25. Oczywiście że, to nie koniec. W ostatnim czasie zmieniłam pracę więc trzeba się wykazać no i mieliśmy "odświeżenie" naszego domku. Po prostu brak czasu na przyjemności. Postaram się w krótkim czasie coś napisać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...