Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

krzysiek_wroc

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    5
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez krzysiek_wroc

  1. Pięknie dziekuję za dotychczasowe wypowiedzi. Podtrzymały mnie na duchu, tym bardziej że firma usiłuje wykręcić się z dalszej roboty. Anula, Ponieważ wciąż "walczę" z nimi, nie mogę narazie powiedzieć nazwy. Jak się ta sprawa zakończy to z pewnością udzielę takiej informacji. Pozdrowienia Krzysztof
  2. Odkurzacz centralny, obieg ciepłej cyrkulacji, silny wyciąg nad kuchenką ogrzewanie podłogowe w łazienkach
  3. Ja tez szukam od dluzszego czasu takich patentow jak to drugie zdjęcie i musze powiedziec ze jestem bardzo zawiedziona. Producenci w tej kwestii w ogole sie nie wysilaja. Nawet popularne we Wloszech lamy z przeciwwaga sa u nas rzadkoscia. Chcialam nawet zamowic cos takiego ale w stylu rustykalnym - jesli ktos ma namiary na jakis zaklad ktory takie cos mogly zrobic - prosze o sygnal. A potrzeba przesuwania takiej lampy jest rowniez taka ze stol sie rozsuwa i zwykle chce sie miec oswietlenie nad nim po srodku dlugosci. Pozdrawiam, Anula
  4. Drogi Boorgu, jeśli możesz mi odpowiedzieć, będę wdzięczna: 1) za tydzień przychodza do mnie lakierować - deska jesion 13 cm szer, 1 m długosci, jesion kolor. Niestety mam szczeliny nawet na 1 mm. Prosze powiedz mi czy mam nawilzac pomieszczenie zeby szczeliny sie zeszły ? Teraz jest 44%, posadzka była 1,2% , temp.ok 19,5 C, drewno mialo 8 % przy kladzeniu. 2) chce zastosowac Berger Siedle FKGel 1 raz i lakier UNO dwa razy. Zastanawiam sie tylko czy FKGelb nie uczyni tego jesionu zbyt stonowanym, tzn, sloje beda takie nijakie ? Ja wlasnie chce wyciagnac sloje, bo uwielbiam te pofalowane szczegolnie, ale jednoczesnie chce zminimalizowac kontrasty (i dlatego nie jestem za Exotengrundem bo czytalam ze on kontrasty poglebia) Czy sądzisz ze z FKGelbem uzyskam to na czym mi zalezy ?
  5. Drodzy Forumowicze, Bardzo prosze o opinie dotyczące usługi kładzenia parkietu. Zamówiłem deskę jesionową parkietową firmy Biadki (130x1000) wraz z kompleksową usługą położenia jej, cyklinowania i polakierowania w jednym z dużych sklepów parkieciarskich (z niekrótkim stażem istnienia) w jednym z największych miast w Polsce. Budynek bardzo dobrze przesuszony i wentylowany - 1,2% posadzka, drewno 8%, powietrze 44%. Materiału szukałem długo i parkieciarzy również jeżdząc na oględziny i rozmawiając na temat szczegółów kładzenia. Podkreślę, że nie zależało mi na najtańszym ani najszybszym wykonaniu usługi. Ostatecznie zdecydowałem się na zakup usługi w sklepie w którym kupiłem deskę po zapewnieniach właścicielki, że usługa będzie na wysokim poziomie i że fachowcy przez nich zatrudniani mają długoletnie doświadczenie w kładzeniu tego typu materiału. Materiał jest piękny, natomiast sposób wykonywania usługi budzi moje duże zaniepokojenie. Przedstawię parę szczegółów i proszę o opinię czy jest to normalne czy też mam wystarczające powody żeby reklamować usługę: 1) dwie osoby które przyszły do kładzenia parkietu z narzędzi dysponowały tylko : - młotkami gumowymi - dłutem 2) nie posiadali miary, poziomicy, klinów, haka do dobijania wzdłużnego, nie mówiąc już o zmiotce, patyku do mieszania kleju, pilniku, raszpli. 3) nie wykonali żadnych pomiarów pomieszczenia (w celu zdecydowania o racjonalnej szerokości pierwszej deski i zbadania gdzie pomieszczenie „ucieka” od kształtu prostokąta) 4) nie upewnili się że pomieszczenie jest zamiecione. 5) po około pół minucie od przebrania się w ubrania robocze wymieszali wiadro kleju i rozsmarowali na całą długość pomieszczania i szerokośc około 4-rech rzędów desek. 6) kliny wycięli sobie z jednej z desek przeznaczonych na podłogę 7) przy odcinaniu pióra w deskach w pierwszym rzędzie zagalopowali się i zmarnowaliby więcej desek gdyby nie moja uwaga, że przecież wzdłuż wchodzą tylko 4 deski ! zaczęli piórem od ściany więc każdą deskę uderzali bezpośrednio młotkiem w fabryczny brzeg wpustu 9) wszelkie sąsiedztwa z kafelkami będą kryte listwą mosiężna (teownik o szerokości 14 mm) więc nie musieli precyzyjnie docinać, ale pomimo tego brzeg jest szarpany i wyłupany, bo łuki cięli na pile tarczowej, które tnie tylko po linii prostej. 10) nie obciążyli żadnego miejsca, pomimo że brzegi (szczególnie) sterczały do góry – wszystko dociążałem sam nosząc betonowe kostki. 11) panowie siedzieli na ułożonej podłodze i oczekiwali że będę im podawał deski 12) zaczynając pierwszą deskę w rzędzie w ogóle nie zastanawiali się jakim długim kawałkiem skończy się ten rząd, więc porobili na końcach rzędów krótkie docinki na np 6 cm 13) i co najtragiczniejsze spiesząc się nie dobijali desek do końca, w związku z czym jest dużo szczelin nawet na 1-1,5 mm (zarówno między łączeniami desek wzdłużnymi jak i poprzecznymi). Na długości pokoju 6 metrów, wyszli dalej o ok 4,5 cm niż wynikałoby to z sumy fabrycznej szerokości desek. 14) dylatacje przy ścianach o skokowo zmiennej szerokości (od 3 mm do 2 cm) 15) pokój 30 m2 wzór pokładowy, długość docięcia pod listwę mosiężną 8 metrów – kładli w 3,5 godziny 16) panowie często deski umorusane w kleju kładli na już ułożonym parkiecie, sami też przemieszczali się często po kleju , co w efekcie przyniosło bardzo liczne paskudne upaćkania połozonej podłogi 17) gdy podłoga przesunęła się na milimetr do kafelek (bo jej nie zaklinowali), panowie nie potrafili sobie z tym problemem poradzić – jeden siedząc na niej naparzał w lico deski z góry gumowym młotkiem, aż gałka z niego odpadła. Wtedy przyniosłem swój metalowy hak z płaskim szpikulcem z Barlinka, poprosiłem żeby zeszli z podłogi i lekko przesunęłem podłogę paroma delikatnymi ruchami. 18) ucięte kawałki desek zamiast kłaść, upuszczali na ułożoną podłogę niejednokrotnie kantem wbijając w lico przyklejonych już desek. 19) gruntowanie w przeddzień kładzenia polegało na wylaniu wiadra gruntu na acetonie na posadzkę łącznie z zalaniem styropianowych dylatacji przy ścianach i wcieknięciem po wylewkę – aceton przereagował ze styropianem do całkowitego zaniku styropianu. 20) po zakończeniu panowie z grubsza omietli, nie zadając sobie trudu ze zeskrobywaniem kleju jaki zostawili na kafelkach. Po zakończeniu odetchnęli z radością że wyrobili się przed czasem. I kazali mi zrobić zdjęcie obciążeń, żeby szef widział że obciązyli (obciążanie wykonywałem samodzielnie bez ich tym jakiegokolwiek zainteresowania). Gdy przyszedł szef, na moje uwagi dotyczące braku wykonania obciążenia odpowiedział że nie ma potrzeby obciążania i tłumaczył nie rozumiejąc podstawowych praw fizyki że przecież deska raz dotknięta klejem na pewno się przyklei. To całe zdarzenie wyglądało jak z programu telewizyjnego „Usterka” - jeden wielki wyścig, byle szybciej skończyć, okraszony do tego wiązankami niecenzuralnego słownictwa. Problemu niedociśnięcia do podłoża zapobiegłem, ale szczelin już mi się nie udało. I z tego powodu jestem bardzo zawiedziony, bo płakać się chce jak pomyśle że teraz piękne drewno będzie poklajstrowane masą szpalchlową. Zastanawiam się czy jestem zbyt wymagający czy też mam pecha. Z góry dziekuję za wszelkie sugestie. [ Proszę szanownych Forumowiczów o uwagi na temat powyższego oraz sugestie jak zamaskować te obrzydliwe szczeliny żeby szpachlówkę najmniej było widać, oraz na co muszę zwracać uwagę gdy fachowcy przyjdą do cyklinowania i lakierowania. Prosze o szczegóły jak najlepiej to zrobić. Jaka szpachlówka, jak długo trzeba czekać aż wyschnie do pierwszej warstwy gruntu. W którą stronę (wzdłuż, w poprzek) cyklinuje się taki parkiet? Pozdrawiam i liczę na odzew Krzysiek http://www.republika.pl/kwaberski/p1.jpg http://www.republika.pl/kwaberski/p2.jpg http://www.republika.pl/kwaberski/p3.jpg http://www.republika.pl/kwaberski/p4.jpg
×
×
  • Dodaj nową pozycję...