js
Użytkownicy-
Liczba zawartości
26 -
Rejestracja
js's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
Oczywiście że znam taką osobę to właśnie ja. I mówimy tu o b. poważnych stanach przez wiele lat (ci co wiedzą co to jest depresja doskonale rozumieją co mam na myśli pisząc o b.poważnych stanach i jak o mały włos by się to nie skończyło). Wiele lat się z tym zmagałem różne prochy łykałem, psychoterapie, a to g...no warte. Żeby trwale wyleczyć się z depresji a w zasadzie zrozumieć o co w tym chodzi to trzeba uświadomić sobie fundamentalną prawdę że depresja to nie są tak naprawdę zaburzenia psychiczne czy też choroba psychiczna. - DEPRESJA TO CHOROBA DUSZY A NIE PSYCHIKI. Mnie zrozumienie tego oczywistego faktu zajęło kilka lat. Powiem tak udało mi się bo inaczej bym tu nie pisał na forum, wiecie co mam na myśli. Od kilku lat uważam się za całkowicie zdrowego bez żadnych incydentów. Wiem co piszę. Życzę innym chorym aby poszukali wyleczenia na tej drodze co ja. Nie wiem czy wszystkie rodzaje depresji można podciągnąć pod mój przypadek. Są depresje związane z zaburzeniami chemicznymi w mózgu ale to podobno dosyć prosto leczy się systematycznym przyjmowaniem prawidłowo dobranych leków. P.S. Dla mniej obeznanych wyjaśniam depresja nieuchronnie prowadzi do śmierci samobójczej. Pisząc o poważnych stanach miałem właśnie na myśli takie sytuacje. Aby dobrze zrozumieć (opisuję od siebie to co przeżywałem) to co napisałem, to samobójstwo dla osoby chorej na depresję która jest właśnie akurat w danym momencie w "dołku" to wybawienie z potwornego cierpienia jest to cierpienie nie do opisania. Nie wiem jak to opisać jedyne co może przybliżać taki stan umysłu - to FIZYCZNE UCZUCIE ROZPADANIA SIĘ I PSYCHICZNE ODCZUCIE ZAPADANIA SIĘ WCIĄGANIA W JAKĄŚ OTCHŁAŃ W NICOŚĆ. Tak to własnymi słowami mogę opisać. Osoba leżąca wiele dni brudna zaniedbana z pozoru taka z która nie ma zbytniego kontaktu to osoba najprawdopodobniej w takim stanie. Taka osoba być może jest o milimetr od tego aby wstać i np. skoczyć pod pociąg albo coś innego aby tylko to się już skończyło. Po kilku dniach takiej walki wewnętrznej nieraz jest "ulga" . Ale ta ulga to oszustwo . Taka osoba wstaje, być może nawet zje posiłek, umyje się, ale nie dla tego że to wszystko minęło to pozory. Tak naprawdę to może oznaczać, że ma w głowie już obmyślony plan jak z tym skończyć i taka pozorna poprawa to uspokojenie chorego że już za chwilę się to skończy i będzie "wolny". Powtarzam to CHOROBA DUSZY a nie ciała ani psychiki. Jak możecie to bądźcie przy chorych pogrążonych w takim stanie (wystarczy tylko być) , nawet jak się do was nie odzywają i leżą bez reakcji na wasze słowa. Tego nie widać to trzeba przeżyć, Oni być może właśnie w tej chwili rozpaczliwie walczą o swoje życie.
-
No popatrzcie minęło już tyle lat a "babunia" znowu łeb podnosi. Myślałem że nabrała rozumu a ona tylko zeszła do podziemia i krecią robote odwala. kamykkamyk2 naprawdę muszę CI przyznać wielką rację za mądrość i wyczucie sprawy. Przyznaj miałaś chyba taką ' super babunię"
-
Witam wszystkich. Dawno nie pisałem co się dzieje. Minęło już 5 lat od pierwszego mojego wpisu. Obecnie sprawy mają się dobrze. Powiem więcej sama "babcia" jakiś czas temu przy okazji wyjaśniania jakiegoś zwykłego nieporozumienia powiedziała "teraz już taka nie jestem" . Nie wiem co miało to oznaczać ale odebrałem to jako efekt jej przemyśleń nad swoją postawą. Zdaję sobie sprawę , że przeprosiny nigdy nie nastąpią ale samo to jej stwierdzenie pod własnym adresem jest wyrazem niebywałej i niewiarygodnej skruchy. Stosunki z żoną chyba nigdy nie układały się lepiej, dzieci nie są inwigilowane, dobrze się uczą i nie mają problemów z rówieśnikami. Wydaje mi się , że stosunki zaczynają być całkiem normalne. Nie pamiętam już kiedy była jakaś awantura albo choćby sprzeczka. "babcia" do wszystkich odnosi się uprzejmie czasem jej się coś wymsknie ale widać, że się pilnuje i pracuje nad sobą. Znika w swoim mieszkaniu na całe tygodnie daje to pomału goić się ranom. Leków uspokajających nie biorę już chyba od ponad roku. Można by rzec sielanka. Jednak mam cały czas głębokie rany w psychice . Nie wiem jak to możliwe ale czasami zaczynam myśleć że dzieci pomału odzyskują prawdziwą Babcię. Kurcze sam nie wiem czy jestem naiwny czy naprawdę są jakieś trwałe efekty poprawy. Zaczynam podejrzewać, że cała sytuacja jest spowodowana pewną prawidłowością ale na razie nie chcę o tym pisać. Tak czy siak po wielu latach stwierdzam, że strategia małych kroczków przyniosła duży efekt. Na tej samej zasadzie co kropla , która drąży kamień.
-
Czyli wynika z tego że mąż córki obdarował swoją teściową i swoją żonę a sam nic z tego nie ma ?. Czy nie ma też znaczenia że dom został zbudowany z majatku wspólnego małżonków a nie z majątku osobistego córki ?
-
Działka jest własnością 50% córka 50% matka. Córka wspólnie z mężem wybudowała dom na tej działce. Czyj jest dom i w jakiej części. Dodam że działka jest majątkiem osobistym córki nie wchodzi do majątku wspólnego. Dom był budowany ze wspólnych środków 85% córka z męzem i 15% matka.
-
martadela Myślę że jest całkiem nieźle bo mieszkacie z teściową osobno. Trzeba zacząć dawać do zrozumienia teściowej jak do was przyjdzie że przyszła z wizytą w gości a nie do siebie. Jak przyjdzie powitać ją słowami "witamy drogiego gościa" posadzić w fotelu w salonie i zrobić kawę, zabronić wszelkich prac w domu itd. Trzeba też przejść na bardziej oficjalne stosunki. Wydaje mi się że za dużo jej mówicie. Może warto odwrócić sytuację i zacząć wypytywać się co u niej słychać i rozmowy kierować na jej osobę. Nie napisałaś czy macie dzieci, i ewentualnie jakie są relacje dzieci-babcia.
-
samobójstwa - czy to już jakaś plaga?
js odpowiedział agnieszkakusi → na topic → Dział Porad życiowych
Być może poza depresją są jakieś inne przyczyny do samobójstwa. Zawsze jeśli stanie się tragedia to ludzie starają się sobie to jakoś wytłumaczyć. Najlepiej jak znajdzie się jakiś powód niezależny od otoczenia. Wszyscy będa mogli się usprawiedliwić. Jak przyczyna jest nieznana to wtedy zaczynają powstawać niedomówienia, plotki, oskarżenia. Prawda jest niestety smutna bo w wielu przypadkach brak pomocy rodziny zdecydowanie zwiększa możliwość pogłębiania się depresji. Jeśli chodzi o tzw. słabość charakteru to chyba osoby, które się nie przejmują, problemami, odpowiedzialnością, itd raczej w depresję nie popadają. Trudno jest popaść w depresję jak się wszystko olewa. Myślę że to raczej osoby które się przejmują problemani, które są odpowiedzialne, mają większe szanse na depresję. Najpierw starają się sobie radzić, nie mówią o kłopotach najbliższym aby ich nie obciążać i po jakimś czasie może się zacząć błędne koło z którego nie zawsze uda się wyrwać. Dodatkowo depresja to bardzo podstępna choroba. Nawet jak rodzina coś zauwazyła i stara się pomóc to jest taki moment że niby objawy już ustąpiły i zrobiło się ok. Taka sytuacja może być przyczyną tego że chory obmyślił już sobie sposób samobójstwa i następuje pozorne rozluźnienie. Podobnie do tego gdy mamy jakiś bardzo powazny problem i nagle dostrzegamy jego rozwiązanie i wtedy stajemy się spokojni. -
Polecam lekturę mojego wątku http://forum.muratordom.pl/jak-z-tym-zyc-tesciowa,t61889.htm tam być może znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania
-
samobójstwa - czy to już jakaś plaga?
js odpowiedział agnieszkakusi → na topic → Dział Porad życiowych
Samobójstwo to efekt choroby - depresji. Depresja to bardzo złożona choroba. Osoba chora na depresję nie będzie szukała pomocy u innych, będzie rozpaczliwie czekała aż inni się zainteresują i wyciągną pomocną dłoń. Taka jest natura tej choroby. Jeśli otoczenie tego nie zrobi to może dojść do najgorszego czyli samobójstwa. Depresja to nie jest choroba wynikająca ze słabości chorego. Depresja to utrata poczucia sensu życia i poczucie kompletnej pustki. To taka czarna pusta otchłań. Czuje się że jest się wciąganym w otchłań, i wszystko wtedy wydaje się lepsze niż ta otchłań. Mówienie choremu aby wziął się w garść, bo ma dzieci, rodzinę itd. jest śmieszne w porównaniu z grozą tej otchłani, jedyny ratunek jaki się wtedy widzi to aby skończyć ze sobą bo wszystko jest lepsze od potworności tej otchłani. Jeśli akurat nie ma nikogo kto wyciągną by z tego piekła to wyjście jest tylko jedno. Teraz do meritum. Myślę że wzrost liczby samobójstw wynika ze wzrostu znieczulicy społecznej. Ograniczamy się do własnych problemów bo na problemy innych przestajemy mieć czas i siły. Pamiętajmy jedyny ratunek dla tych ludzi to zauważenie ich problemów przez nas i pomoc gdy nie jest jeszcze za późno. Sami nam o tym nie powiedzą bo to niemożliwe w tej chorobie. Jedyne lekarstwo to rozmawiać, interesować się i wspierać. -
Wypisz wymaluj sytuacja bardzo podobno do mojej. Cóż nożna poradzić w tak niezręcznej sytuacji, przecież nie będziesz się chyba upominał ? Zdajesz sobie sprawę że 50% twoich pieniędzy i pracy które zainwestowałeś w dom to "prezent" dla teściowej . Radzić można tylko tyle bądź silny i postaraj się jakoś z tym pogodzić może kiedyś twoja żona zrozumie co jest ważne.
-
Myślę że sprawa jest w tym że jej akcja wywołuje jakiś skutek. Jak będzie akcja a skutku nie będzie to tylko kwestia czasu kiedy se odpuści. Jak coś się robi bezskutecznie miesiącami to każdy se odpuści. Moim zdaniem nie jest tak że trzeba na wszystko reagować. Podstawa to nie dać się wciagnąć. Niestety aby wyprostować sytuację jakieś koszty trzeba ponieść. Wcale nie jest tak że jeśli jej coś dasz to będzie przyznanie się do winy. Wręcz przeciwnie, dając powiedz, że co prawda nie masz z tym zaginięciem "pietruszki" nic wspólnego ale widząc jakie to dla niej ważne postanowiłaś ją pocieszyć w "nieszczęściu". Nikt nie lubi aby się nad nim litowano. A swoją drogą płot spokojnie możesz dać i kamerę bo słysząc jak ją obrabiają z "koperku" chcesz tego uniknąc.
-
Wiesz Ania nie jest wcale tak źle. Co prawda w moim odczuciu nakręcacie się wzajemnie(to znaczy teściowa robi numery a Ty dajesz się w to wciagać) i doszło to już do zbytniej eskalacji ale sytuacja jest do opanowania. Trzeba takie zachowania ignorować, albo odpowiadać pieknym za nadobne. Jak ci powie teściowa że zgineła jej marchewka to oddaj jej 5 szt. Staraj się być "ponad" tymi przyziemnymi sprawami. To są tak naprawdę bzdety. Nie pozwól aby drobiazgi zdominowały twoje życie. Wiem że łatwo to tylko powiedzieć. Dla rozweselania opowiem Ci sytuację zakrawającą na szczyty bezczelności taki właśnie niby nieistotny drobiazg. Kiedyś "mamusia" zaczęła opier... moją żonę że kupiła beznadziejne ogórki jakiejś tam firmy, zalewa jest za słodka i jej nie smakują Niby ok. ale to ja kupiłem te ogórki za nasze pieniądze i dla nas a nie dla niej. Ona nawet nie spytała się czy może się poczęstować tylko jak skonsumowała połowę to wtedy od razu z "buzią". Teraz się z tego śmieję. Powinnaś też dążyć do takiego stanu aby śmiać się z takich rzeczy bo inaczej zarąbiesz kiedyś "mamusię" siekierą.
-
Masz bardzo fajną teściową nie wtrąca się do twojego konta bankowego, nie wrzuca ci do butów niedopalonych petów, nie wyrywa ci z ręki noża jak smarujesz sobie kanapkę masłem, nie ubliża ci jak chcesz odrabiać lekcje ze swoim dzieckiem, nie wchodzi do twojej sypialnii i nie opieprza cię jak chcesz pogadać ze swoją połówką o róznych waszych sprawach - no bo jak to za jej plecami coś rozmawiać to niepojęte !!!. Więc najlepiej idź do księdza i daj za mszę na intencję jej zdrowia psychicznego i dobroci wobec Was.
-
Ale przecież takie "sparametryzowanie" merytorycznego potencjału pracownika wcale nie wyklucza fajnych relacji i dobrej atmosfery w pracy. Jako pracodawca musze wiedzieć o swoich pracownikach jak najwięcej, żeby tym potencjałem odpowiednio sterować w zalezności od dynamiki sytuacji. Nie zawsze, będąc szefem, można się opierać tylko na intuicji, znajomości ludzkich zachowań itp. Właśnie na tym polega bycie dobrym szefem że zna się wszystkich swoich bezpośrednich podwładnych. Generalnie z ludźmi się współpracuje a nie steruje się potencjałem (...) Nie, nie na tym polega Między innymi na tym polega. To jeden z bardzo wielu elementów szefowania. Nie mniej, ale i nie bardziej ważny od innych. Często jednak ta znajomość jest awykonalna. Na przykład zostajesz nagle szefem 20 osobowego działu. Gwarantuję ci, że nie po miesiącu, ale nawet po roku tak naprawdę guzik będziesz wiedzieć o większości tych osób. Zwłaszcza, że w tym czasie wymieni się 20% składu. Ciebie da się świetnie poznać w ciągu kilkunastu rozmów i dywagacji nad paroma pismami? Jesteś taka/taki przewidywalna/y czytelna/y? Rozmyslnie użyłem takich industrialnych pojęć jak parametry (zresztą w cudzysłowie) czy sterowanie. Ty patrzysz na pracowników wyłacznie jak poeta na serce Ja pod tym wyidealizowanym obrazkiem widze też narząd, pompę, element pewnej układanki, który funkcjonuje w oparciu o mechanizmy dalece bardziej skomplikowane niż zauroczenie czy Walentynki Jeszcze ad. zakresu obowiązków. Chyba kazdy pracownik ma m.in. wykonywanie bieżących poleceń przełożonego lub podobne. Ja bym nie nchciał być oceniany według takiego obiektywnego kryterium Wiesz uważam że poznanie 20 osobowego zespołu przez rok to wcale nie jest takie trudne. 20 osób to nie tak dużo. Rok to kawał czasu na poznanie się na tym jak kto wykonuje swoją pracę i wywiązuje się z obowiązków. Czy nie za trudne zadanie przed sobą stawiasz że chcesz poznać ludzi do tego stopnia że będziesz przewidywał ich poczynania ?
-
Ale przecież takie "sparametryzowanie" merytorycznego potencjału pracownika wcale nie wyklucza fajnych relacji i dobrej atmosfery w pracy. Jako pracodawca musze wiedzieć o swoich pracownikach jak najwięcej, żeby tym potencjałem odpowiednio sterować w zalezności od dynamiki sytuacji. Nie zawsze, będąc szefem, można się opierać tylko na intuicji, znajomości ludzkich zachowań itp. Właśnie na tym polega bycie dobrym szefem że zna się wszystkich swoich bezpośrednich podwładnych. Generalnie z ludźmi się współpracuje a nie steruje się potencjałem Jeśli przyjmujesz że sterujesz potencjałem to z góry narzucasz relacje na zasadzie "JA jestem wasz SZEF a wy macie mnie słuchać" To jest chora relacja. Powracając jeszcze do tzw. "parametryzacji" należy mieć na uwadze że wkracza się na śliską drogę dóbr osobistych człowieka, a nie jak to napisałeś parametry merytorycznego potencjału. Należy nie zapominać że pracownik który zgodził się na świadczenie pracy to człowiek równy szefowi a nie własność firmy o określonych parametrach. "Parametry" pracownika są określone w dokumencie " zakres obowiązków" i to jest kryterium oceny. Przy próbie pozyskania informacji o innych parametrach potencjałowych łatwo jest się pogubić w rozpoznaniu czy ten kto przychodzi do pracy to jeszcze człowiek czy też jest to własność firmy o okrwślonych parametrach. Jeszcze jedno bardzo podoba mi się słowotwórstwo np. dynamika sytuacji extra masz u mnie za to dużego plusa.