
js
Użytkownicy-
Liczba zawartości
26 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez js
-
Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę
js odpowiedział bobiczek → na topic → Dział Porad życiowych
Otóż to już wyjaśniam Krzywdy żadnej nie ma bo gdyby on cokolwiek dostał to itak synowa by wszystko zagarnęła. Więc im mniej dostanie tym mniej pójdzie na zmarnowanie czyli w łapki synowej. Proste jasne aż do bólu "logiczne" -
Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę
js odpowiedział bobiczek → na topic → Dział Porad życiowych
Oczywiście każdy ma prawo dysponować majątkiem wg uznania, ale .... Nie powinno się dysponować majątkiem w taki sposób który może spowodować kłótnie w rodzinie. Bo z jednej strony jest wola mamy (czytaj pozbawienie brata spadku bo nienawidzą się z synową) a z drugiej prawo brata do spadku. Czemu ja jako obdarowany mam rozstrzygać. Taki testament to moim zdaniem przedłużenie całej tej nienawiści poza jej życie. To ja po jej śmierci mam odziedziczyć tą nienawiść. Z bratem i bratową jestem w neutralnych stosunkach. Rozpisałem się nie na temat przepraszam. -
Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę
js odpowiedział bobiczek → na topic → Dział Porad życiowych
Iga nie wiem co będzie z tym testamentem bo taki spadek który mołby być czjąś krzywdą to raczej parzy w ręce -
Taaa pewnie masz rację tylko czy ja tego doczekam w jko takim zdrowiu abym mógł się jeszcze przez jakiś czas cieszyć życiem
-
Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę
js odpowiedział bobiczek → na topic → Dział Porad życiowych
To może jeszcze napiszę o wspaniałomyślnej pomocy rodziców dla dzieci w kontekście niektórych wypowiedzi. Fakt jest taki że moja mama zapisała mi w testamencie swoje mieszkanie. Czy to wspaniałomyślna pomoc ? Nie wiem oceńcie sami. Wręczając mi testament powiedziała że ani grosza z tego ma nie być dla mojego brata (czytaj jego żony) to jest jej taka wola. Delikatnie ujmując nie lubią się ze swoją synową. -
Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę
js odpowiedział bobiczek → na topic → Dział Porad życiowych
Js, daj spokój :) Niepotrzebnie to wszystko napisałam. Teraz się czuję jak idiotka. Ale fakt- zawsze może być gorzej :) Nie gadaj potrzebnie napisałaś. Będzie Ci lżej i "naładujesz sobie akumulatory". Trzeba pisać bo inaczej zwariujesz. Jak będziesz miała słabsze chwile to zawsze możesz tu zajrzeć i przeczytać że są tacy co Cię rozumieją i podziwiają - to Ci pomoże. Tylko nie pisz że nie masz takich chwil - bo mnie nie oszukasz -
Więc rowerek stoi u BABUNI, chodziło mi o pokazanie eterycznej i delikatnej powierzchowności BABUNI
-
Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę
js odpowiedział bobiczek → na topic → Dział Porad życiowych
Nefer chylę czoła przed Tobą. To ogromny obowiązek jaki na siebie przyjęłaś. Życzę Ci abyś potrafiła wytrwać bez uszczerbku dla siebie i swojej rodziny, zyczę Ci też dużo kasy na kogoś uczciwego do pomocy. Naprawdę jestem pełen szacunku i podziwu, moje problemy to mały Miki przy Twoich -
Wcale nie jestem przekonany że to z ciekawości. "Babunia" to nie jest osoba o dobrym sercu która się stara tylko czasem jej coś nie wychodzi. Jest to osoba z gruntu zła nie licząca się z innymi. Nie przypominam sobie aby dla kogoś zrobiła coś dobrego. To o czym się dowiaduje często wykorzystuje do realizowania swoich celów. Nie chcę aby taka osoba miała jakikolwiek udział w moim życiu i moich najbliższych. Jest to osoba nieokrzesana bez żadnych zahamowań ani skrupułów. Jako "anegdotę" dla zobrazowania jej "subtelności" i "wyszukanego taktu" opiszę zdarzenie z przed paru lat. Otóż "babunia" jest osobą nieco otyłą, i kiedyś jakoś tak przed "choinką" wspomniała że przydałby się jej rowerek do ćwiczeń , taki stojący pokojowy, oglądała by se TV i przy okazji trochę popedałowała . No cóż dostała od nas pod choinkę rowerek. Ja pracowicie go poskręcałem i ustawiłem w jej pokoju tak aby se TV mogła oglądać. Po jakimś kwadransie przyszła i powiedziała że rowerek będzie stał w naszej sypialni bo zajmuje jej sporo miejsca i jak będzie chciała popedałować to będzie przychodziła do naszej sypialni , a to przecież dla nas będzie wygoda bo my też będziemy mogli pedałować kiedy chcemy. Dodam tylko że babunia ma największy pokój w całym domu ponad 20m2 (z wyjątkiem tylko wiekszego salonu) i w jej pokoju jest b.dużo miejsca nie tylko na rowerek ale spokojnie stół do ping-ponga by się zmiescił. I tak oto miód jej dobroci spłyną nasze serca. Niby bzdet a jak cieszy prawda ?
-
Ewuniamiii cieszę się że udało Ci się znaleźć sposób na ułożenie spraw z teściową. Ja niestety nie potrafię pśiapsiulić z teściową przy herbatce. To własnie jest duży problem bo wcale nie interesuje mnie jej życie, to ona cały czas wpycha się z butami w nieswoje sprawy, to ona wypytuje dzieci o ich sprawy, wszystko musi wiedzieć i wszedzie się wciska ze swoją osobą. Picie herbatki z taką osobą to trauma. Nawet nie wiesz jakie masz szczęście że możesz sama ukłdać swoje życie rodzinne autentycznie ci zazdroszczę.
-
Jeśli mogę coś podpowiedziec abście nie powielali moich błędów. Powiem tak z "babcią" "mamusią" itd. da się życ, i to nawet nie na toksycznych zasadach tylko normalnych. Nie ma też większego znaczenia czy razem czy osobno. Nie w tym tkwi problem. Za zrozumienie tego gdzie jest problem bardzo drogo zapłaciłem, i to nie tylko ja. A problem jest w tym aby były od samego początku wyznaczone ostre granice gzdie się zaczyna wasza rodzina i gdzie nikt nie ma wstępu, i konsekwentne egzekwowanie tego. Wtedy nawet "mamusia" nie musi miec osobnych drzwi z zewnątrz do swojego pokoju. Ale do tego trzeba by mądrym nie "po szkodzie" ale "przed szkodą". Zasady są bardzo proste i uniwersalne, te same zasady mają zastosowanie wobec studentów w akademiku jaki i w psiej sforze. Każdy musi wiedziec na ile mu wolno wtrącac się do drugiego i to wszystko. Problem stawarza tylko to jak to uprzejmie zakomunikowac drugiej stronie że się zanadto wtrąca oraz żelazna konsekwencaja w tym względzie. Zwróccie uwagę że np. w sforze psów cały czas poszczególne osobniki walczą o swoją pozycję. Pytanie więc jest takie dotyczące zresztą naszych rodzin również po co to robią, po co ta ciągła walka ? Moim zdaniem odpowiedź jak zwykle jest czysto pragmatyczna bo życie razem w konsekwencji jest lepsze i łatwiejsze.
-
Nie ma w życiu tylko kolorów białych albo czarnych. Nie ma tak, że albo z babcią albo be niej. W życiu dzieci na pewno spotkają się z sytuacją konieczności wypracowania jakiegoś kompromisu. Nie koniecznie np. życia z teściową lub rodzicem. Sytuacja może być dowolna. I co dziecko ma umieć tylko dwa rozwiązania albo miłość albo spier.... ? Wtedy faktycznie będzie jak Donald z Lechem. Kiedy się nauczą i kto ma je nauczyć że życie to jeden nieustający kompromis a wszystko to co skrajne jest nienajlepsze.
-
Tak, właśnie nie chodzi o siłowe sposoby. Najłatwiej jest skopac zdeptc itd. Faktycznie większośc popiera "separację" od "mamuśki". Czy to aby nie pójście na łatwiznę ?
-
To chyba nie o to chodzi. Nie rozpatruję tego w kategoriach puścic czy nie. Dziecko - dorosłe w pewnym wieku samo odczuwa potrzebę usamodzielnienia się. Może to byc w wieku 18 lat a może byc 25 lat. Myślę że nie ma na to reguły. Tak samo jak nie nauczymy wszystkiego dzieci - myślę że też nie o to chodzi. Człowiek samodzielny powinien sam sobie poradzic w trudnych sytuacjach, a jeśli nie, to powinien potrafic poszukac pomocy. Życie też nie jest takie proste aby udało się uniknąc trudnych sytuacji a co dopiero nauczyc kogoś je wszystkie rozwiązywac. Nie piszę o tym ani tego nie wymagam od siebie ani od nikogo. Natomiast dziecko z domu powinno wynieśc pewien zasób zasad, norm moralnych, zachowań które pozwolą na to aby dało sobie radę w trudnych sytuacjach, aby wiedziało co jest dobre a co złe i którą drogę w życiu wybierac - nie koniecznie tą najłatwiejszą. Szczęście - cóż to znaczy i kto jest upoważniony do tego aby wskazywac drugiej dorosłej osobie co jest dla niej szczęściem a co nie. Szczęście jest tak subtelne i ulotne że można je zniszczyc nawet o tym nie wiedząc. Czy aby my rodzice wiemy z całą pewnością co jest szczęściem dla naszych dzieci ?
-
Nie mam takiej sytuacji, nie wiem co bym zrobił. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Takie gdybanie na zapas co by było gdyby..... coś tam.... nie jest chyba dobre. Każda sytuacja wymaga indywidualnego podejścia, uogólnienia nie są dobre. Uważam że moje dzieci są na tyle mądre że nie wdadzą się w tego typu sytuacje. Poza tym w tego typu sytuacjach cóż rodzice mają do pozwalania lub niepozwalania ? Czego to niby możemy zabronic drugiej dorosłej osobie ? Nawet jeśli zabronisz to co zrobisz jak się nie zgodzi z twoją decyzją? Wyrzucisz z domu ? Zadanie rodziców jest takie aby wychowa dzieci tak aby same potrafiły omijac złe rzeczy. P.S. Jeśli używasz słowa "inwestowanie" to oczekujesz zwrotu inwestycji i zysków. Dzieciom raczej się daje a nie inwestuje w nie. Twoi rodzice pewnie tez wierzyli w to, że nie wdasz się w taką sytuację w jakiej obecnie się znajdujesz........., która dla mnie wybacz ale jest nie do pomyślenia .......... może dlatego że mam szczęście być córką wspaniałych Rodziców a teściowa również udana........... Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ale czy sugerujesz że moi rodzice powinni byli najpierw zapoznac się z moją potencjalną teściową i zabronci mi małżeństwa ?
-
Nie mam takiej sytuacji, nie wiem co bym zrobił. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Takie gdybanie na zapas co by było gdyby..... coś tam.... nie jest chyba dobre. Każda sytuacja wymaga indywidualnego podejścia, uogólnienia nie są dobre. Uważam że moje dzieci są na tyle mądre że nie wdadzą się w tego typu sytuacje. Poza tym w tego typu sytuacjach cóż rodzice mają do pozwalania lub niepozwalania ? Czego to niby możemy zabronic drugiej dorosłej osobie ? Nawet jeśli zabronisz to co zrobisz jak się nie zgodzi z twoją decyzją? Wyrzucisz z domu ? Zadanie rodziców jest takie aby wychowa dzieci tak aby same potrafiły omijac złe rzeczy. P.S. Jeśli używasz słowa "inwestowanie" to oczekujesz zwrotu inwestycji i zysków. Dzieciom raczej się daje a nie inwestuje w nie.
-
A ja odnoszę się do zdania "jakby tak było, nie byłoby rozwodów" Rozwody zawsze były są i będą. Będą dla tego że właśnie część ludzi tego nie rozumie, albo to olewa. Piszmy o tym co jest normalne i jak powinno być a nie o anomaliach i odchyleniach. Co to znaczy udowodnić swoją przydatność ? Przecież do oceny przydatności jest nasze dziecko, nam nic do tego . To nasze dziecko będzie żyło z tą osobą do grobowej deski a nie my ! Kto nas upoważnił do tego aby wtrącać się w wybór drugiej dorosłej osoby ? To jest właśnie niebezpieczne - roszczenie sobie prawa do oceny zdania innych. Podkreślam niech to będzie murzyn, chińczyk, arab itd. nam nic do tego. Miłość rodzicielska właśnie na tym polega aby się nie wtrącać, tylko na tym aby dziecko wiedziało, że jeśli będzie potrzebowało pomocy, rady, albo kasy itd. to ma w rodzicach oparcie bez względu na to z kim i jak żyje. Jeśli ktoś tego nie czuje lub nie rozumie to w mojej opinii jest na prostej drodze aby zostać "jadowitą mamusią/teściową " P.S. Co to znaczy inwestować w dziecko ??? nie ma takiej inwestycji i nigdy nie było. Jeśli już mamy coś na ten temat powiedzieć to nie inwestujemy tylko spłacamy dług wobec starszego pokolenia. To nasi rodzice w trudzie nas wychowywali teraz my spłacamy ten dług i wychowujemy nasze dzieci potem one będą wychowywać swoje dzieci itd. itd.
-
Przynajmniej do czasu rozwodu...... Przepraszam, że byłam cyniczna, ale życie jest życie. Najważniejsze jest samemu stać mocno na nogach nie oglądając się ani na rodziców ani na żonę / męża. Często wtedy toksyczna teściowa nie ma odwagi zadzierać a toksyczną mame łatwiej wychować nic od niej nie chcąc. Najważniejsze są dzieci. Za nie jesteśmy odpowiedzialni. A czy za naszą połówkę nie odpowiadamy, aby ją kochac, aby się opiekowac, aby miała poczucie bezpieczeństwa i to do grobowej deski ? Nie chcę się spierac ale moim zdaniem to właśnie nadmierna opieka nad dziecmi powoduje takie sytuacje jak moja. Bycie taką "mamusią/teściową/babunią" co zatruwa innych nie bierze się znikąd. To właśnie nadopiekuńczośc nad dziecmi jest najgorsza. Gorsza chyba niż zaniedbywanie opieki. Taka "mamusia/teściowa" nie wie kiedy powinna przestac się już "opiekowac" bo dziecko jest już dawno dorosłe i chciałoby same już sobie radzic w życiu. Niestety "mamusie/teściowe" wychowują dzieci dla siebie a nie do samodzielności i radzenia sobie w życiu i bycia później odpowiedzialnym za swoją połówkę i dzieci. Dziecko ma sobie samo poradzic w życiu i ma prawo odejśc na swoje i życ jak zechce , tak właśnie powinno by wychowane. Dla rodzica najwspanialszą nagrodą za trudzy wychowania jest gdy widzi jak jego dzieci radzą sobie same w życiu i są szczęśliwe. To jest właśnie sens wychowania. Jak rodzice tego nie rozumieją lub nie potrafią (ba sami byli zatruwani) to sami stają się takimi trującymi mamusiami/teściowymi itd. Więc jak widzisz dzieci idą na swoje a małżonkowie zostają "sami" i są dla siebie najważniejsi. I to nie przez te ok.20 lat gdy wychowują dzieci ale 40, 50 tyle ile jest im dane bycia razem.
-
To nie są żadne dylematy. Rodziców trzeba szanować ale najważniejsza ważniejsza od wszystkich i od dzieci i rodziców jest twoja połówka. U rodziców się wychowujesz i sobie idziesz na swoje, potem wychowujesz swoje dzieci i one idą na swoje ale tak naprawdę swoje życie, swoje troski, i radości dzielisz ze swoją połówką do grobowej deski. Jeśli czytasz czasami Biblię to tam wszystko jest napisane.
-
A ja twierdzę że lepiej. Jak człowiek jest młody to bardziej ufa wszystkim. A taka "babunia" teściowa ma to gdzieś i od pierwszego dnia forsuje swoje metody i wpuszcza truciznę swojej córce. Młody mąż nie zdaje sobie z tego sprawy bo jest zakochany po uszy i nawet mu nie przejdzie przez myśl że jest ktos taki kto zalewa swoim jadem. Po co zalewa jadem to jest chyba pytanie na osobny b. obszerny wątek. Chciałbym sie jeszcze tylko przy okazji spytac czy ktoś może był w podobnej sytuacji jak ja i zastosował radykalne metody tłumaczenia "babuni" co jest dobre a co złe dla rodziny jej córki, i czy skończyło się to pozytywnie czy też rozwodem bądź eksterminacją "babuni" Czy z perspektywy czasu ocenia swoje działania jako pozytywne czy też zmieniłby podejście gdyby miał jeszcze jedna szansę. Pytam bo cały czas "babunia" trenuje swoje gruczoły jadowe i chyba żyje tym że może dopiec swojemu zięciowi.
-
Otóż to jakie to byłoby proste. Niestety tak się nie da jasne i otwarte stawianie spraw "babuniom" nie odpowiada, bo zaraz wyszło by szydło z worka. Więc robią podchody za plecami tzw. krecią robotę. Oczywiście nie chcę uogólniać sytuacji ale zawsze jest jakieś ale. Nie istnieje rodzina idealna. Zawsze coś jest albo "babunia", albo brak czasu , albo, kłopoty z dziećmi, albo kłopoty z kasą, z pracą itd. Zawsze coś jest. To była taka moja dygresja aby się usprawiedliwić że dopuściłem do takiej sytuacji i pozwoliłem aby moja rodzina była obiektem ataku trucizny i jadu "babuni". Boleję nad tym że ok. 20 lat temu nie miałem dosyć "jaj" aby wziąć "babunię" za buzię i poukładać sprawy w należytym porządku. Teraz za to zapłacili wszyscy. Tak to już jest. Młody chłopak jak się żeni to od razu powinien pokazać że ma "jaja" i nie dopuścić aby trucizna "babuni" nie zalewała jego rodziny. Niestety chłopaki jak ja, są zbyt ufne, i głowy w tym wieku mają napełnione ideami, nie myślą o nowych rodzicach "babuniach" jak o truciźnie którą trzeba wylać.
-
Właśnie czy otwarta wojna to najlepszy sposób ? Pewnie najlepszy ze względu na zdrowie ale nie najskuteczniejszy. Najskuteczniejszy sposób ma "babcia". Za plecami robi prowokację cicho sza obraża, albo coś innego (ma cały arsenał zaczepnych zachowań) a później jak ktoś nie wytrzyma i się unosi to nagle zmienia front, że niby ona taka bidulka została przez kogoś napadnieta i zakrzyczana. Sam chciałem kiedyś zastosować jej taktykę ale jakoś nie mogłem trzeba by być strasznie podłym i fałszywym. No ale trzeba przyznać, że taki sposób jest bardzo skuteczny aby zrobić z kogoś pieniacza. Przez jakiś czas dawałem się na takie gry nabierać i efekt był taki, że żona i dzieci uważały że to ja jestem ten zły i napadam na biedną "babcię".
-
Zorka31 dokładnie, to są objawy egoizmu, ale to jeszcze nie jest najgorsze. Najpodlejsze zachowanie jest wtedy gdy "babcia" nastawia wnuki przeciwko rodzicom np., gdy wbrew woli rodziców wpaja im swoją filozofię życia i własne jedynie słuszne "prawdy moralne" . Mało tego jeśli zwrócisz uwagę otrzymasz odpowiedź że to jej wnuczki i może je uczyć co chce bo jest ich babcią. Normalnie masakra. Widzę Zorka że zapisałaś się do klubu walczących z "babciami" Metody na takie zachowanie też istnieja , ale wszystko to kosztem własnego zdrowia.
-
Zorka31 cieszę się, że zrozumiałaś to w samą porę. Nie chodzi mi tutaj o jakąś formę dyskryminacji rodziców. Rodzice nie zdają sobie sprawy z tego że krzywdzą dzieci. Wydaje się im że to co robią to jest pomoc. Potrzeba naprawdę bardzo dużej pracy aby uświadomili sobie że ich dziecko to nie jest ich własność tylko drugi samodzielny człowiek posiadający takie same prawa jak inny. Niestety dzieci wychowuje się nie do samodzielności tylko na własny użytek. Później w taki sam sposób traktuje się wnuki, zięcia/synową. Szczególnie "babcie" nie potrafią przestawić się z bycia właścicielem na bycie przyjacielem, wsparciem, drugiego samodzielnego człowieka.
-
Nie byłbym taki pewien czy dzieci potrafią ocenic babcię. Hipokryzja to wada której dzieci raczej nie potrafią wykryc i zrozumiec. Dla dzieci jak ktoś jest miły to taki jest i tyle. Ale rzeczywistośc jest taka że ta niby dobra babcia robi im krzywdę, zabiera im poczucie bezpieczeństwa i zabiera im entuzjazm, chęc do robienia dobrych rzeczy i do po prostu okłamuje je. Okłamuje niby w drobiazgach, mało tego uczy je że można okłamywac, ale niestety życie składa się głównie z drobiazgów. Czy kiedyś to zrozumieją ? Dzieci może kiedyś tak, ale babcia raczej nie zdaje sobie sprawy ze zła jakie robi.