Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

js

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    26
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez js

  1. Wcale ci się nie dziwię. "Atmosfera" już nie jest nieprzewidywalna starsza córa zaprasza czasem swoje sympatie. "Babci" wtedy "nie ma"a nawet jak jest to jej "nie ma".Podobnie jak zapraszamy znajomych. Jak napisałem rany się goja i zaczynamy normalne życie. Dzieci zresztą też. Moim zdaniem udało mi się je ochronić i nauczyć "jak poznać się na hipokryzji "
  2. Należy się Wam wyjaśnienie. Owszem zagłuszenie takiej (wygrana z taką osobą) toksycznej osobowości to jak ktoś napisał bardzo trudna sprawa bądź niemozliwe zadanie. Ale moim zdaniem tak wcale nie jest. Kluczem do sukcesu jest fakt że taka toksyczna osoba tak naprawdę kocha tylko siebie. W swoim przekonaniu jest najmądrzejsza i wszystko wie najlepiej. Nie robi niczego z miłości tylko wszystko "za coś". Jeśli coś daje to nawet jak tego nie mówi oczekuje wdzięczności i uznania swojej wyższości. Takiej osoby nikt nie lubi. Jest to niby sprawa oczywista ale nie w stosunku do osób najbliższych. W przypadku najbliższych ta prosta zasada nie funkcjonuje. Na osobie najblizszej trzeba się zawieść po wielokroć. To jest własnie klucz do sukcesu na który zwrócił mi uwagę psycholog. W takiej sytuacji niestety wymagane są stalowe nerwy i żelazna cierpliwość bo dziecko samo na własnej skórze musi poczuć krzywdę. Jak zaczynamy dziecko bronić to robimy mu krzywd bo wydłużamy tylko czas kiedy samo pozna prawdę. Najważniejsza rola rodzica jest taka aby w tym nie przeszkadzać i wzmacniać dobre zachowania a na złe nie reagować. Pozytywny skutek to tylko kwestia czasu. Nie ma na świecie osoby która by nie odpuściła jeśli setki działań ciągle skazane są na porażkę. Oczywiście jest to droga trudna i za wielkie koszty.
  3. Oboje nie zrozumieliśmy się. Pod pojęciem rozwiązanie radykalne miałem na myśli sugestię wyprowadzenia siebie lub babci i tyle, bez żadnych drastycznych kroków. Jak już pisałem wielokrotnie tego zrobić się nie da. Nie piszę czemu bo zacznie się dyskusja czy aby napewno. Prośba była o radę co w takiej sytuacji aby własnie dzieci jak najmniej ucierpiały i żona nie zwariowała (razem ze mną). Nieraz życie jest takie pokrętne że trzeba zmierzyć się z trudnymi problemami. Ja wiem że trzeba coś zmienić ale dla mnie droga jest tylko jedna małe kroczki bez rewolucji. Już więcej za mną niż przede mną. Jestem pewien że dobrze wybrałem. Koszty dla mnie są co prawda wysokie ale nie ja tu jestem priorytetem. Bezradnym też się nie czuję bo są widoczne zmiany. Jednego też zaczynam być pewien że moje córki nie będą takimi teściowymi jak ich babcia. Obecnie na na próby ataku babci reagują głośnymi słowami " o Jezu znowu" oczywiście tak aby babcia to słyszała. Skutek jest prawie natychmiastowy i jest święty spokój. Więc proszę nie pisać że dzieci nie potrafią sobie poradzić. Obecny okres to gojenie się ran i zbieranie do kupy.
  4. Myślę że chodziło Babajadze o jakieś radykalne rozwiązania. Jeśli się mylę to proszę o podpowiedź.
  5. Ok czego nauczą się twoje dzieci gdy zobaczą jak rodzice "skaczą z mostu" ? Niby jak trudności, problemy to co? Ogon pod siebie i w nogi ? Albo strzelba i kula w łeb ?
  6. Nie mam już siły pisać że w tym właśnie jest cały problem że wyprowadzka jest niemożliwa. Gdyby się dało to nie byłoby tego wątku. Nawet w tytule napisałem - "jak z tym żyć".
  7. MBZ słusznie zauważył chodził o szkołę średnią, aczkolwiek wkradł się błąd bo to wtedy była 3 klasa a nie 4. Myślę że nie ma to większego znaczenia.
  8. Jeszcze wyjaśnienie - nie jest tak tragicznie bo : ataki są już tylko co 2-3 tygodnie, "mamusia" sama z siebie znika w swoim mieszkanku co jakiś czas na wiele dni, dzieci nauczyły się rozpoznawać obłudę, żona jest w dużo lepszym stanie psychicznym, zaczynam sobie radzić ze swoimi depresjami itd. itd. Ten poprzedni smutny post był napisany jako ostrzeżenie w kontekście wątku "Czy mieszkacie razem z rodzicami ?" Ktoś powie że dzieci bardzo ucierpiały. Spytam się co to znaczy miłość do dzieci ? Ochranianie ich przed podłościami życia czy nauczenie ich jak sobie z tym radzić ? Chyba nie jest tak źle z moimi dziećmi skoro jedna córka dostała się na studia i jest już na 3 roku a druga ma świadectwa z czerwonym paskiem ( 5 kl.szk. podst.). Powiem jeszcze jedno chwała mojemu psychologowi za kilka mądrych i życiowych rad. I powiem jeszcze jedno z tym da się wygrać ale koszty dla mnie są bardzo wysokie.
  9. Dziękuję kochani za odpowiedzi, ale jak już pisałem nie ma możliwości wprowadzenia się i odseparowania. Nie o wszystkim wiecie i proszę tak przyjmijcie. Gdyby się dało to już dawno byłoby po sprawie. Pisałem już o tym że nie da rady i kropka. Wątek jest o tym jak z tym żyć. Myślę że najgorsze już minęło i zaczynam wychodzić na prostą.
  10. Sytuacja przez cały czas nie jest normalna. Minęło już grubo ponad dwa lata od czasu pierwszego wpisu. Straciłem dużo zdrowia. Leczyłem się u psychiatry i psychologa - ze stanów depresyjnych. Depresja to bardzo ciężka do zniesienia choroba i chyba tak naprawdę nieuleczalna. Można ją tylko zaleczać. Zdrowia już chyba nie odzyskam. Przyjęta kiedyś strategia małych kroczków uratowała chyba moje małżeństwo przed rozbiciem przez teściową. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć że ataki teściowej cały czas trwają. Obecnie już tylko na dzieci. Teściowa musi mieć kogoś podporządkowanego już ma taki charakter i koniec a dzieci to najłatwiejsza ofiara. Najgorsza w tym wszystkim jest jej hipokryzja z czym do tej pory nie potrafię się pogodzić. W pale mi się nie mieści że z jednej strony atakuje nasze małżeństwo czyli fundament poczucia bezpieczeństwa swoich wnuczek a z drugiej strony stara się odgrywać przed nimi dobrą babcię. Takie jest obecnie jej zachowanie. To straszne co egoizm i pycha potrafi zrobić z ludźmi. Obecnie pomału zaczynamy dźwigać z gruzów to co pozostało, do tego mam spore problemy z moimi stanami depresyjnymi. Ale nic to widać jakieś światełko w tunelu.
  11. Jagoda poczytaj więcej o mojej sytuacji w tym wątku zobaczysz że o niczym innym nie marzę. http://forum.muratordom.pl/jak-z-tym-zyc-tesciowa,t61889.htm
  12. W moim przypadku mieszkanie z rodzicami (z teściową) to koszmar. Jest to osoba rozwiedziona, na emeryturze. Nudzi się bo nie ma jakichkolwiek zainteresowań więc wtrąca się do mojej rodziny. Manipuluje za plecami moimi dziećmi, wykorzystuje do swoich celów dobre serce mojej żony. Z tą sytuacją nic nie da się zrobić. Jedyne rozwiązanie to rozwód zniszczenie całkowite mojej rodziny i wyprowadzenie się z domu. Piszę to jako przestrogę dla innych. Na początku oczywiście wszystko było pięknie i zgodnie.
  13. Dzięki za odpowiedzi. Może ktoś kozystał z internetowych kursów on-line. Słyszałem że są takie gdzieś w internecie. Czy to ma sens ?. Jedyne kursy internetowe on-line jakie spotkałem to praktycznie takie same jak na CD. Mozna sobie samemu pobierać materiały z serwera i to wszystko. Może ktoś zna kursy internetowe gdzi wystepuje kontakt z nauczycielem i mógłby polecić cos konkretnego i sensownego.
  14. Czy jest to możliwe aby samemu w domu z kaset programów nauczyć sie angielskiego? Czy ktoś się tak może nauczył ? Chcę kupić sobie program Euro plus i zacząć naukę tylko czy taki sposób ma sens ? Nie bardzo mogę zapisać się na jakiś kurs bo mam nieregularne godziny pracy i sporo różnych obowiązków. Myślę sobie że gdyby tak codziennie się uczyć przez 30, 40 min to po jakimś czasie może zacząłbym oglądać TV po angielsku może jakaś gazetę bym potrafił przeczytać. Co wy na to ma to sens ?
  15. Tak to był mój wątek http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=61889 Po lekturze - podtrzymuję, co napisałam - żeby założyć, że potrzebna pomoc jak w depresji. Natomiast w świetle tego wątku "wsparcie", o którego brak żali się Twoja żona - rozumiałabym jako uwolnienie żony od poczucia winy, że nie jest swoim wspaniałym bratem, że nie umie uszczęśliwić mamusi (wg mamusiowej recepty), może też że nie umie sobie poradzić ze swoją rolą w Waszej rodzinie tak jak by chciała. Js, bardzo mi żal Was obojga i Waszych smyków, ale myślę, że skoro konsekwentnie szukasz, to znajdziesz sposób, żeby Wam pomóc. Teściowej też mi trochę żal - ale lekarz ma rację - szanse by jej zachowanie się poprawiło są prawie żadne, a trzeba chronić kolejne pokolenia, dla których jest nadzieja. Czyli Was i Wasze dzieci. A jej w tym też przecież nie jest za dobrze. Wydaje mi się że żona jest rozdarta pomiędzy pracę zawodową a obowiązki względem dzieci. Z jednej strony chce pracować być kobietą niezależną zarabiać pieniądze a z drugiej strony kocha dzieci i cierpi na ciągły brak czasu dla nich. Nie potrafi tego pogodzić. Do tego dochodzi jeszcze teściowa. Chyba też nie potrafi jak napisałaś dogodzić mamusi. Aczkolwiek zaczyna sie to pomału zmieniać. Mamusia narazie przycichła ale ciągle jak tylko może wbija szpilki.
  16. Tak to był mój wątek http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=61889
  17. Tak jestem inwestorem a w zasadzie byłem bo dom już zakończony. Tylko co to ma do rzeczy czy się buduje czy nie ?
  18. Właśnie chyba obok siebie. Żona jak najbardziej interesuje mnie co ma do powiedzenia. Udawanie nic nie udaję. Nie rozumiem co chcesz powiedzieć pisząc że przestaje się chcieć i zaczyna się przerost formy nad treścią. Majka wyłącznie ja zawożę dzieci do szkoły, ja myślę o zakupach i co zrobić na obiad, wyłącznie ja piorę i prasuję itd.. Tu nie chodzi o logistykę że nagle z nieba spadł mąż i zaczyna się rządzić. Żona głównie odrabia z dziećmi lekcje i to w zasadzie wszystko. Może ma na taka sytuację wpływ odsunięcie teściowej. Kiedyś robiła dużo rzeczy w domu ale ta pomoc bardzo drogo kosztowała. Ciagle były pretensje że się tak strasznie poświęca a tu brak wdzięczności. Na każdym kroku wytykała to źle i tamto niedobrze, kazała sobie płacić za gotowanie i zakupy. Zaczęło mnie to wku..... i stwierdziłem że nie chcę takiej pomocy. Dodatkowo za tą pomoc strasznie się szarogęsiła, wtracała się w wychowanie dzieci, dosłownie we wszystko itd. Więc ja wziąłem te wszystkie sprawy w swoje ręce.
  19. Są od czasu do czasu awantury. Ja miewam już tego wszystkiego dosyć. Pustelnicą to chciała by pewnie zostać. Często mówi że najchętniej to wyniosła by się gdzieś daleko do lasu w góry daleko od świata i ludzi. Taki stan apatii trwa już od wielu wielu miesięcy a może i lat. Gdy się pobraliśmy kilkanaście lat temu to odrazu studia i praca od świtu do nocy. Wszystko prędko prędko w biegu bez czasu dla siebie. Może się gdzieś pogubiliśmy w tym pośpiechu Ale jak się teraz odnaleść
  20. Bo to trzeba umiec zrozumiec kobiete Np ja leze wku.....rzona , wyje jak bobr, a moj maz daje buzi , poglaszcze po glowce, zapyta ogolnie o co poszlo, powie ze bedzie oki, i idzie czytac o kominkach A jakiego zachowania ja oczekuje? Robi herbatke z cytronka dla mnie i siebie, siada obok mnie, przytula mnie i zaczyna roztrzasac ( podkreslone bo wazne, to musi byc roztrzasanie ) wraz ze mna szczegol po szczegole sytuacje, ktora mnie wnerwila , czyja to byla wina , jak mozna bylo uniknac , ja teraz temu zaradzic, co zrobic itp, itd. 5 minut nie wystarczy ! Wcale nie chce się przytulać wręcz przeciwnie. Woli się odsuwać i izolować. Nie lubi niczego rozstrząsać. Odnoszę wrażenie że najchętniej by cierpiała w samotności i w bólu. Jak nic się nie dzieje wszystko jest ok to ma jakieś takie lęki że zaraz coś śię stanie, będzie jakiś kłopot nieszczęście. Z nowego domu też nie potrafi się cieszyć. Nie interesuje się ogrodem co gdzie posadzić jak co ma być. Jest jak jest z dnia na dzień, dzień po dniu.
  21. Wow, ja sobie smichy-chichy robie a to poważna sprawa. Wiesz to moga być objawy depresji - idź z nią lekarza. Chciałem już to zrobić proponowałem. Nic z tego nie chce się zgodzić. Jak zaczynam mocniej nalegać to kończy się awanturą.
  22. Ale żona wcale nie chce chodzić do koleżanek ani nigdzie indziej. Słyszę najczęściej że chce się odizolować, mieć święty spokój. Ale tak naprawdę moim zdaniem to nie musi się niczym martwić. Jest w jakiejś takiej apatii nic jej nie cieszy. Nie wiem co mam robić. Jak czasami kupię kwiaty tak bez powodu to słyszę że niepotrzebnie, jak bilety do tetru to sztuka się nie podoba. Wszystko na nie . Jest to dla mnie bardzo frustrujace i przygnębiające.
  23. Mam pytanie do forumowiczek może mi będą mogły pomóc. Często słyszę od żony że nie ma we mnie wsparcia ? Jak żona potrzebuje się komuś zwierzyć to nie ma z kim porozmawiać, że jest nieszczęsliwa. Jesteśmy ze sobą już kilkanaście lat a tu takie rzeczy ? Mi się wydaje że się staram pomagam. Nie trzeba mnie doganiać do prania prasowania, gotowania sprzątania. Dziećmi też się zajmuję i to nie z przymusu. Nie wiem może żona jest przepracowana, przemęczona. Często o tym mówi.
  24. Dawno nie pisałem wydawać by się mogło że mamusia już się poddała. Niestety w międzyczasie nastąpiło kilka perfidnych ataków na moje dziecko - była to próba podporządkowania. Potem atak na moją żonę bo przestała trzymać stronę żony. Mamusia bawi się często w aktorkę. To się obraża, to zaczyna być przymilna aż do mdłości, to udaje cierpietnicę, tp przekupuje dzieci aby później wykrzyczeć że tyle nadawała a teraz żadnej wdzięczności. Muszę przyznać że arsenał numerów popisowych ma bardzo szeroki. Wszyscy widzą teraz czarno na białym co to jest za osoba i do czego jest zdolna się posunąć aby tylko pokazać swoją "wyższość". Nic dalej kontynuję pracę u podstaw.
  25. Dawno nie pisałem. Chyba udało się zmienić układ. Do "mamusi" dotarła jej rola życiowa - babci. Żona też zaczyna rozumieć że nie można być całe życie zatruwanym i chyba pomału przeciera oczy i zaczyna patrzeć na świat samodzielnie. Klucz do sukcesu jaki wskazał terapeuta to olewanie "mamusi" we wszystkim co się tylko da. W tym co się nie da spokojne zwracanie uwagi i nie wdawanie się w dyskusję. Czyli wypowiedzenie własnego zdania i nie czekanie lub nie zwracanie uwagi na odpowiedź. W ten sposób "mamusia" otrzymuje informację że jej zdanie nie będzie brane pod uwagę bo nie ma znaczenia- zwyczajnie nie liczy się. Efekty są takie że "mamusia" zaczyna się izolować, nie odzywa się całymi dniami, unika kontaktów. Pod byle pretekstem przenosi się na dzień lub kilka do swojego mieszkania. Cel chyba został osiągniety bo przestała się wtrącać. Czasem oczywiście coś się jej wyrwie ale wtedy spokojnie dowiaduje się że wsadza nos w cudze sprawy. Polecam nie kłóćcie sie z teściami ale zacznijcie ich olewać - tylko tak prawdziwie z głębi serca a wiekszość problemów odejdzie w zapomnienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...